Artykuły

Lekcje miłości

"Lekcje miłości" Iriny Waśkowskiej w reż. Rafała Sabary w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Szymon Spichalski w serwisie Teatr dla Was.

Na pierwszy rzut oka dramat Iriny Waśkowskiej zdaje się nie przykuwać uwagi. Tytuł dramatu przywodzi skojarzenia z jakimś wieczorkiem poetyckim, bądź recitalem piosenek o miłości. Tymczasem "Lekcjom miłości" bliżej jest do poetyki utworów spod znaku rosyjskiego "nowego realizmu" i takich autorów jak Pulinowicz, Kławdijew czy Jabłońska. Waśkowska pokazuje dramat egzystencjalny swoich bohaterów, sytuując ich zarazem w szerszym kontekście rosyjskiej rzeczywistości.

"Lekcje miłości" dzielą się na dwie części. Pierwsza z nich opowiada historię Łarisy i jej matki. Młodsza kobieta przygotowuje się właśnie do randki z tajemniczym amantem, Siergiejem. Podekscytowana Łarisa snuje marzycielskie wizje swojego spotkania z mężczyzną, ale rodzicielka konsekwentnie sprowadza ją na ziemię. Istotne są właśnie te psychologiczne różnice między kobietami.

Łarisa (Matylda Paszczenko) jest niepoprawną marzycielką. Kobietą po czterdziestce, która wciąż podkreśla, że ma jedynie "35 lat". Nie potrafi jednak stawić czoła rzeczywistości. Wciąż mieszka z matką, ma przy tym ciągłe problemy finansowe. Nie stroni od alkoholu. Egzystencjalną pustkę bohaterki podkreślają także jej nieudane relacje miłosne. Protagonistka wybiera się do monopolowego nie tylko po wódkę, ale żeby podrywać przypadkowych mężczyzn. Kobieta widzi w Siergieju partnera do stałego ulokowania uczuć - wszystko wskazuje na to, że będzie to kolejny, mało trafiony wybór. Mężczyzna wyszedł z więzienia, pożyczył od Łarisy pieniądze i Nie przychodzi. Mimo że dzwonek do drzwi okazuje się pomyłką, kobieta wciąż dopytuje matkę o przybysza. Łarisa ma wielkie ambicje, niczym Czechowowskie siostry chciałaby wyrwać się z nieprzyjaznej prowincji.

Matka (Barbara Marszałek) jest z kolei osobą pozbawioną życiowych złudzeń. Wciąż uświadamia córce, że jej kochanek nie przyjdzie. Z czego wynika ta pewność? Nie tylko z życiowego doświadczenia, ale i ze znajomości charakteru swojej latorośli. Matka ma despotyczną osobowość. Szantażuje córkę emocjonalnie - grozi jej swoją nagłą śmiercią. Doskonale wie, że bez niej dziewczyna zostanie sama i kompletnie bezradna. Ten aspekt relacji obu kobiet jest bardzo wyraźnie zaznaczony. Rodzicielka od zawsze lubiła mieć kontrolę nad życiem Łarisy. Wybierała jej chłopaków w szkole, meblowała pokój. Matka wyśmiewa wahania egzystencjalne córki, proponując wizytę u znajomego lekarza Andrieja Postać Barbary Marszałek przechodzi od słownych gróźb do słodzenia, które ma jednak de facto służyć podporządkowaniu. Ale i na jej postaci ciążą inne rysy - starsza pani cierpi na obsesyjne zbieractwo niepotrzebnych rzeczy.

Tylko czy matce można zarzucić wyłącznie złe intencje? Przecież szczerze zależy jej na dobru młodszej kobiety. W świecie Waśkowskiej prawdziwa miłość i wzajemne pretensje przeplatają się jak w kalejdoskopie. Tragedią Łarisy i jej rodzicielki jest niemożność znalezienia płaszczyzny wspólnego porozumienia - tutaj troska zmienia się w despotyzm, czułość w wyrachowaną grę na emocjach.

Podobny schemat odnajdujemy w drugiej części spektaklu. Tym razem intryga zostaje rozegrana między kilkoma postaciami. Koczkina (Milena Lisiecka) odkurza właśnie podłogę, zaś siedzący obok Misza (Marek Kałużyński) inhaluje płuca za pomocą specjalnego aparatu. W ten niepozorny obrazek wdziera się nagle Masza (Agnieszka Skrzypczak) ubrana w wojskowy szynel i trapery. Dziewczyna wraca do domu po kilkumiesięcznej nieobecności. Rozegrany zostaje kolejny rodzinny dramat wzajemnych pretensji i niezrozumienia.

Masza ma zadziorną, wojowniczą osobowość. Może przypominać współczesne nastolatki buntujące się dla samego buntu, ale jej wcześniejsza decyzja o ucieczce z domu miała głębsze motywacje. Twórcy pozwalają nam domyślać się niedopowiedzianych szczegółów. Masza została wydana za mąż (jak się wydaje, wbrew swojej woli) za dużo starszego od niej Miszę. W zachowaniu jej matki, Koczkiny, widać wyraźne skłonności do podporządkowywania sobie innych. Starsza kobieta lubi utrzymywać ład zarówno w sensie dosłownym, jak i metaforycznym. Nazywa córkę "zarazą" - czyżby córka nie spełniła wszystkich jej życiowych oczekiwań? Warto zwrócić uwagę, że obie bohaterki mówią do siebie językiem nakazów i zakazów, co wiele mówi o charakterze ich relacji.

A jednak bohaterki kochają się prawdziwą miłością. Pytanie Maszy: "Dlaczego ty mi nie możesz dać spokoju, mamo?" można odczytać dwojako. Z jednej strony może to być kolejny wyrzut, ale z drugiej ujawnia się tym samym przywiązanie córki do swojej rodzicielki. Nieprzypadkowo Masza wraca właśnie do swojego domu. Inna sprawa, że chodzi jej przede wszystkim o finansowe wsparcie przez rodzinę. W charakterze postaci Skrzypczak pojawiają się jednak pęknięcia. Dziewczyna gardzi swoim nieporadnym, ciapowatym mężem. W pewnej chwili odzywa się jednak jej sympatia do niego. Misza chce uprawiać seks, ale Masza odsuwa go od siebie. W końcu docenia troskę małżonka i stara mu się ją wynagrodzić. W tym momencie odzywają się jednak fobie niemłodego mężczyzny, który dostrzega opryszczkę na wardze partnerki. Hipochondria wygrywa z uczuciem.

Matylda Paszczenko powraca jako Anna - elegancka koleżanka Miszy. Twórcom poprzez ten koncept obsadowy udaje się przeprowadzić ciekawą paralelę. Podobnie jak Łarisa, Anna jest kobietą samotną. W prywatnej rozmowie z Maszą proponuje dziewczynie układ. Chce wziąć mężczyznę dla siebie. Paradoksalnie, młodsza kobieta wykazuje niechęć dla takiego pomysłu. Masza - burzycielka układów - najbardziej tęskni za prostymi praktykami i jasnymi zasadami. Okazuje się jednak, że w domu wyżej ceni się konwencję niż szczerość. Jej matka uparcie trzyma w domu choinkę, chociaż jest już marzec. Musi być ładnie, choćby za cenę samooszukiwania się.

Dekoracje Beaty Nyczaj zbudowane są ze styropianowych ścian. Podkreślona zostaje tym samym sztuczność ludzkich relacji. Tę pozorność podkreśla także kiczowaty obrazek zawieszony nad kanapą w salonie. Scenografia znajduje się na obrotówce, dzięki czemu akcja w dynamiczny sposób przenosi się w kolejne zakamarki mieszkań Łarisy i Maszy. W jednej ze scen na ścianach zostają wyświetlone jakieś równania i tabelki - czy ludzkimi interakcjami rządzi wyłącznie matematyka strat i zysków? Sabara wykorzystuje przestrzeń do maksimum, starając się nadbudowywać w jej ramach kolejne znaczenia.

Chwilami kuleje w łódzkim spektaklu dramaturgia, brakuje proporcji w poszczególnych sekwencjach. Spektakl jest jednak dobrze zagrany. Aktorzy zespołu Jaracza tworzą sugestywne i wiarygodne kreacje, w czym przodują Paszczenko jako niezrównoważona histeryczka i Kałużyński w roli wystraszonego hipochondryka. Piosenki Zdzisławy Sośnickiej i Chrisa Izaaka stanowią tło dla opowieści o skomplikowanych ludzkich kontredansach. Gorzki humor ułatwia odbiór ciekawego przedstawienia. Mimo to po wyjściu z teatru pozostaje dziwne poczucie melancholii: nie każda lekcja trafia w końcu na uważnych uczniów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji