Artykuły

"Powinienem zmienić zawód". Z korespondencji Konrada Swinarskiego

20 sierpnia mija dwudziesta piąta rocznica tragicznej śmierci Konrada Swinarskiego, jednego z największych reżyserów teatralnych kończącego się wieku. Na łamach "Teatru" od dawna publikujemy materiały związane ze Swinarskim: przede wszystkim fragmenty jego obszernej korespondencji, ale także wspomnienia, fotografie, rysunki. I tym razem proponujemy Czytelnikom porcję nieznanych dokumentów. Najpierw trzy listy pisane w okresie pracy nad "Hamletem" w teatrze Cameri w Teł Awiwie (listy te znajdą się w rozszerzonym wydaniu znakomitej książki Józefa Opalskiego pt. "Rozmowy o Konradzie Swinarskim i Hamlecie"; książka ukaże się wkrótce nakładem Wydawnictwa Literackiego w Krakowie). Obok listów po raz pierwszy publikujemy fotoreportaż z przedstawienia "Dziadów", które odbyło się w londyńskiej katedrze Southwark w ramach London World Theatre Season (28 III - 14 IV 1975). Podczas festiwalu u Swinarskiego zjawił się młody, mieszkający w Londynie fotograf z Izraela, Alexander Agor i poprosił o zgodę na sesję zdjęciową. Kontakt z Agorem się urwał, niemniej zdjęcia z "Dziadów" trafiły do Warszawy i oto po dwudziestu pięciu latach prezentujemy ich wybór (mniej więcej trzecią część całości). Możliwość publikacji listów i zdjęć jak zwykle zawdzięczamy życzliwości i przyjaźni Barbary Swinarskiej, która zechciała nam udostępnić swoje archiwum.

26 XII 65

Droga Rybko!

Dzisiaj Boże Narodzenie - byłem na Pasterce w Jerozolimie - wyobraź sobie. Coś mnie naszło. Od dwóch tygodni tutaj jestem i doprawdy wydaje mi się jakbym wczoraj przyjechał. "Hamlet" strasznie trudny, tym bardziej że po żydowsku. W polskim miałbym trudności - ale koncepcja Sturma HEGEL! się sprawdza. Za dwa dni oddaję dekorację do roboty. Mam 4! asystentów i asystenta scenografa. Jeden z nich jest kopnięty. Drugi w to samo miejsce co ja. Wynająłem mieszkanie 3 pokoje za 450 funtów miesięcznie - tyle co u tej starej w zeszłym roku za pokój. Jest obrzydliwe, ale wygodne. Pogoda wspaniała. O tym, jak się czuję, nic nie mogę powiedzieć - w ogóle nic nie czuję. Nie przypominam sobie okresu w swoim życiu, w którym bym był niepotrzebny nawet samemu sobie.

Tomer wyjechał do Brazylii - nie ma nikogo jak Sturm. Inne koneksje jakoś mnie nie interesują. Tunç napisał list jeden z Paryża - miałaś rację, on się nie rozwija. Cóż poza tym - pytają mnie, kiedy przyjedziesz. - Powiedziałem, że po świętach. Napisz coś, czy w ogóle i kiedy - jeżeli nie, to dlaczego. Dlaczego nie przyjechałaś? Napisz też co w Warszawie i co z "Nie-Boską". - Obsada "Hamleta" jest lepsza niż w każdym teatrze w Polsce. Nawet role jak Laertes i Fortynbras są b. dobrze obsadzone.

Aktorzy słuchają mnie tutaj bardzo, bo mówię w języku obcym - ma to swoje zalety - poza tym wciąż ukazują się jakieś artykuły w stylu "co przyjaciele mówią o Swinarskim" itp., mam nadzieje, że przyjaciele są koszerni - Daj Boże.

Na pewno szlag Cię trafił, że masz zapłacić za moją podróż w Pagarcie. Zakrzewski osobiście zaręczył, że zwrócę pieniądze i ja po doświadczeniu z Biczyckim nie chcę mu robić nieprzyjemności. Czy myślisz o tym, że tekst "Woyzecka" musi być gotowy w połowie marca? Nie wiem, o czym jeszcze napisać. Chyba tylko to, że codziennie asystent mnie zabiera i przywozi samochodem - że śniadanie robię sobie sam - że Szmulik Atzmon wciąż chce, ażebym coś zrobił, że dwa inne teatry się do mnie zwróciły, że Cameri chce, ażebym w przyszłym roku robił "Marata" i "Operę za trzy grosze" i że mnie się w ogóle nic nie chce robić. Napisz coś więcej. Pa, Rybko, bywaj na dzisiaj.

(narysowana rybka)

(Tel Awiw, koniec lutego 1966)

Droga Rybko!

Jest sobota i cały dzień nic nie robiłem. Ostatni okres był wręcz straszny. "Hamlet" oddał rolę - naprawdę nic nie wychodziło. Następny, który ma go grać, będzie dopiero wolny za 4 tygodnie - tak więc zacząłem robić Kopita - którego muszę skończyć za miesiąc. Dzięki Bogu jest tego mniej niż 50 stron, ale już mnie nudzi. W ostatnim tygodniu byłem bliski tego, co można nazwać rozstrojem nerwowym. Przez tydzień prawie leżałem w łóżku i nie wychodziłem z domu. Wszyscy myśleli, że popełnię samobójstwo, bo podobno tak wyglądałem, i odbywały się ciche warty asystentów. Jedna z nich, dziewczyna (autentyczna), oczywiście się zakochała i mnóstwo kłopotów. Ma angielski samochód M.G., więc często z nią jeżdżę. Czuję się strasznie - tak jakbym od rana do wieczora robił rachunek sumienia - że wszystko co zrobiłem to gówno i teraz jeszcze mam taki zły okres w swojej pracy - do tego dochodzi mój kompleks, w innych sprawach. Czasami mi się wydaje, że powinienem zmienić zawód, nic już więcej nie mam do powiedzenia. Tylko to idiotyczne przywiązanie. Nigdy jeszcze mój humor nie był na tyle zależny od tego, jak mi poszła próba - jak teraz. Gdybym potrafił przekonać siebie, że robię to dla pieniędzy, to może bym usprawiedliwił sam siebie i czuł się lepiej.

Wyobraź sobie, że wszystkie te myśli nie są pisane pod wpływem alkoholu. W tym radiu wciąż grają te arabskie melodie i wiem, że wciąż jestem daleko od Europy. Oni tutaj miewają takie chandry - jakby u nas ktoś miał siedząc ustawicznie w Rzeszowie. W końcu to wszystko nie jest większe niż Warszawa.

Tunç pisał parę razy z N. Yorku, ale jakoś nie stać mnie na więcej niż 2 listy. Może dlatego,że w tym wypadku jestem obsorgowany. Jest 4-ta w nocy i spać nie mogę. Myślałem o tym, ażeby ten list wysłać dzisiaj, ale go nie dokończyłem. Zupełnie nie wiem, co z sobą począć - wciąż wracam do tego problemu, który mnie nurtuje najbardziej. Właściwie wszystko, co robię, nie ma najmniejszego sensu, jest fikcją - powolnym samobójstwem - takim powolnym samobójstwem - wciąż jeszcze wierzę, że kiedyś nastąpi moment, że uwierzę w coś do końca i że zmienię całe swoje życie.

Dlaczego nie kupiłaś sobie czegoś, co by Ci sprawiło przyjemność w Berlinie. Mogłaś przecież wziąć wszystkie pieniądze. - Ja zawsze dam sobie radę.

(narysowana Rybka)

Tel Awiw 8. 3. 66

{pisane na czterech serwetkach z bibułki)

Droga Rybko! Wyobraź sobie, nie mam papieru do pisania i dziś mam tylko czas, ażeby cokolwiek napisać - już tydzień odwlekam wysłanie tego "podpisu", bo mam obłęd w oczach - Kopit - gówno nie wychodzi - premiera za tydzień. Zrezygnowałem ze wszystkiego - "Hamlet" miesiąc później - wszystko jest mi tak obojętne, że czy wyjdzie czy nie, nie mam żadnych nadziei ani złudzeń. Chodzi mi teraz tylko o forsę. Od dwóch tygodni byłem w takiej depresji, że Dr. Gitler dawał mi 3 zastrzyki dziennie - a raz nawet napisałem list pożegnalny do Ciebie, bo myślałem, że już koniec ze mną. Ludzie stali pod drzwiami, bo bali się, że się utopię albo powieszę. Teraz mi lepiej. Sram na to wszystko i wszystkich. Schudłem - 10 kg! I wyglądam jak trup. Dobiło mnie to, że pisałaś, że Szydłowski pisał notkę w "Trybunie" o Berlinie. W końcu w prasie nowojorskiej miałem b. dobre recenzje, właśnie z tego gówna. Tunç mi przysłał. Ten Klein, co wymusił te 200 marek, to jakiś terrorysta - bo Tunç o tym nic nie wie, a on ma zbyt mało fantazji, by skłamać - zresztą suma 200 marek - to śmieszne. Czyś Ty zapisała sobie adres czy dowód osobisty tego faceta? Podejrzewam, że jest to terrorysta via Steinplatz-Hotel, bo tam wszystkie szpiegi siedzą. Jeżeli nie masz żadnych danych, tego faceta trzeba sprawdzić, oddać policji przez Schillertheater. On oczywiście będzie terroryzował dalej - co może być interesujące samo w sobie. Błagam Ciebie, nigdy moich długów nie płać, do końca życia, bo to są szantaże, należy załatwić w taki sposób, że: bierze się adres i mówi, że się czekiem lub pocztą przekaże. Jeżeli pieniądze nie wracają, to znaczy, że to szantaż z prawdziwym adresem. Poczem sprawę oddaje się policji. Teraz co do Teatru Dramatycznego

NIE CHCĘ

Nie potrafię, nie umiem, nie nadaję się na kierownicze stanowisko, bo jestem neurastenik - amoralny - potrafię tylko reżyserować to, co mi się podoba. Poza tym po tym Izraelu będę musiał odpoczywać co najmniej pół roku w sanatorium. Nie poznasz mnie, kiedy wrócę. Posiwiałem, schudłem, oczy mi wyłażą jak przy basedowie. Powiedz im - łagodnie - że Konrad nie czuje się na siłach prowadzić teatru, że jest w bardzo złej formie, wciąż u neurologa, że wszyscy, którzy go znają, wiedzą, że się do tego nie nadaje, że dziękuje za zaszczyt, - że jednak ojczyźnie się przysłużę lepiej reżyserując.

Za 4000 miesięcznie nie będę poświęcał zdrowia dla tych paru niezdolnych aktorów - poza tym mam głębokie przeświadczenie, że - w tej chwili nie mam nic do powiedzenia oprócz tego, że mówienie prawdy o sobie nikogo nie obchodzi, - a mnie w tej chwili nic innego nie interesuje.

Teraz "Kartoteka" w telewizji. W czerwcu jestem w Krakowie i nic z tego wyjść nie może, bo jak 10 kwietnia zacznę "Woyzecka", to skończę najwcześniej 10-ego czerwca, powiedzmy 17-ego. Potem muszę odpocząć, bo inaczej wyciągnę nogi. Jako film jestem na to gotowy poświęcić czas, na telewizję też owszem, ale po 17-tym czerwca. Łomnicki albo Cybulski w roli głównej, Łuczycka, Fijewski jako Wujek. Tyle na dzisiaj. Pa, Rybko, i pisz mi wiele i często, bo inaczej wyciągnę tu nogi. Pa, Ryba.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji