Artykuły

Krytycy filmowi o polskim aktorstwie serialowym

Widać podział wśród aktorów, na grających w tasiemcowych serialach i grających w teatrze. Tak jest na całym świecie. U nas Joanna Brodzik już zawsze będzie Kasią. Czy to dobrze? Seriale są dobre jako trampolina, dają kasę i popularność. Jednak to bieg na krótkim dystansie. No i z zadyszką - o polskim aktorstwie serialowym mówią Gazecie Wyborczej - Telewizyjnej Karolina Korwin Piotrowska, Tomasz Raczek i Wiesław Kot.

Karolina Korwin Piotrowska

Z nowych seriali najchętniej oglądałam "Glinę" Pasikowskiego. To film na europejskim poziomie. Niezły też był "Oficer". Zdecydowanie lepsze są te sensacyjne. Może dlatego, że oparte na świetnych aktorach. Nieźle grana jest "Boża podszewka", ale ma niedobry scenariusz. Podoba mi się "Niania". Wydaje mi się, że to przełomowa rola dla Agnieszki Dygant. Niewiele jest w Polsce aktorek, które byłyby w stanie to zagrać. Ze starszych seriali chętnie oglądałam "Noce i dnie", "Wojnę domową", "Dom".

W serialach widzimy zupełnie inne granie - na czas, z zadyszką, od świtu do późnej nocy. Na planie fabuły jest czas, żeby coś przećwiczyć. A na planie serialu próbuje się głównie, jak dobrze ustawić się do światła. Jeden dubel i kręcimy. W fabule aktor wie jak wygląda cały scenariusz czyli jak postać się rozwinie. Jest materiał, z którego można budować rolę. Dla młodego aktora rok na planie serialu to super rzecz jeśli chodzi o warsztat, ale później uczy się grepsów, sztuczek serialowych, nie rozwija się. Zostaje też w pamięci widzów. Trudno później przejść do fabuły, albo do teatru.

Zauważyłam też, że aktorzy serialowi, ci tasiemcowi, trzymają się razem. Są zapraszani na kolejne castingi. Tzn. zaprasza się też innych, ale później okazuje się, że oni nie mogą, bo właśnie mają fabułę, teatr. Widać podział wśród aktorów, na grających w tasiemcowych serialach i grających w teatrze. Tak jest na całym świecie. U nas Joanna Brodzik już zawsze będzie Kasią. Czy to dobrze? Seriale są dobre jako trampolina, dają kasę i popularność. Jedna to bieg na krótkim dystansie. No i z zadyszką.

Tomasz Raczek

Jestem trudnym widzem. Nie przywiązuję się. Włączam telewizor i oglądam to, co leci. Wiem, że to naganne. Moja mama powtarza mi, że w ten sposób nigdy nie zostanę fanem żadnego serialu. Ale natykam się oczywiście na nie. Mają nierówny poziom, ale uważam je za fenomen. Aktorstwo w nich jest dobre lub bardzo dobre. Zawdzięczamy to kryzysowi w kinie. Aktorzy z pierwszej półki są bezrobotni, więc muszą grać w serialach. Szczególnie widać to w "M jak miłość". Jest tam całe pokolenie aktorów 30 latków: Kożuchowska, Ostałowska. Dzięki temu ten serial ma wyższy poziom, niż wynika to ze scenariusza. Fenomenem jest dla mnie Witold Pyrkosz. Aktor w wieku kiedy większość zaczyna znikać ze sceny dostaje rolę - przebój. Najbardziej nie lubię polskich sitcomów. I seriali - formatów. Wolę te prawdziwie polskie, niż polskie "Nianie".

Wiesław Kot

Słabo frekwentuję, w polskich serialach. Kiedy widzę serial to mi się ręka sama ślizga po pilocie. Na podstawie mojej wyrywkowej wiedzy polskie seriale to fototapeta obyczajowa. Aktorstwo w nich stara się być naturalne. Co wychodzi idiotycznie, bo sytuacje w jakich stawia się aktorów są przy pozorach naturalności kompletnie niewiarygodne. Aktorzy muszą kwestie: "Stanąłem w życiu na krawędzi" i "Podaj mi cukier" wypowiadać takim samym, napuszonym tonem. Zachowania są niby naturalne, ale tak naprawdę wszystkie są podrasowane, a tekst mówiony z galanterią. Słowa dublują się z czynnościami: ktoś siada i mówi o tym, że siada. Strasznie rozwleka się akcję. W filmach nie pokazuje się, że ktoś jedzie, idzie, bo to wydłuża akcję (a jak już idzie to widzimy go we wręcz pocztówkowej Warszawie: marmury, wykładziny, ale broń boże jakiś zapluty chodnik). Ale mnie i tak podobałyby się polskie seriale - nawet gdyby od początku do końca były głupie. Żeby specjalnie były robione z błędami. Takie pomysły już były.

Aktorzy drugiego planu są w serialach ciekawsi pewnie dlatego, że ich się nie pilnuje tak jak pierwszoplanowych. Nie oszukujmy się, seriale robione są po to, by sprzedały się produkty, które są reklamowane przed lub po nich, lub których używają bohaterowie.

Szkoda mi, że świetnego charakterystycznego aktora Witolda Pyrkosza oglądam w "M jak miłość". Widać, że gra wbrew sobie, męczy się. A kibicuję Robertowi Gonerze. Mówią, że jestem do niego podobny. Korzystam z tego w towarzystwie kobiet. Więc chcę, żeby mu się dobrze działo.

Na zdjęciu: Paweł Wilczak i Joanna Brodzik w serialu TVN "Kasia i Tomek".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji