Artykuły

"Akropolis", czyli co ze sobą dźwigamy

"Akropolis" Stanisława Wyspiańskiego w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

Widziałam "Akropolis" w dniu powszednim teatru, z połową licealistów na widowni. Myślałam, będą patrzeć w komórki, a oni jak zahipnotyzowani patrzyli na scenę.

W "Akropolis" Stanisława Wyspiańskiego na Wawelu w noc zmartwychwstania ożywają dzieła sztuki. Wychodzą na scenę rzeźby z nagrobków, bohaterowie mitu trojańskiego i biblijnej historii Jakuba, z arrasów. Ożywieni aniołowie, którzy podtrzymywali trumnę św. Stanisława, jednego z głównych patronów Polski, chcą zmysłowo cieszyć się życiem. Hektor, który chce zginąć dla sławy, może być symbolem wielu pokoleń Polaków, którzy oddali życie za wolność ojczyzny. Jakub, który sprytem uzyskuje błogosławieństwo ojca, odbierając je bratu Ezawowi, kiedy prosi go o przebaczenie, usłyszy je od brata wykrzyknięte z gwałtowną nienawiścią. Postaci stworzone przez historię kultury są bardzo polskie.

Ważne pytania o nas samych

Augustynowicz za Wyspiańskim buduje dramat narodowej egzystencji, by sprawdzić naszą osobną i narodową świadomość.

Siłacz ("rycerz") w budowlanym kasku wielokrotnie wtaczać będzie z mozołem na scenę wózek, na którym stać będą zasłaniane posągi antycznych posągów, aniołów, Matek Boskich albo Chrystusów. Tym gestem przypominając, co my ze sobą dźwigamy? Dzięki czemu trwamy? Gdzie szukać sił do rozwoju? Od czego powinniśmy się wyzwolić?

Augustynowicz przełamuje bariery

Do "Akropolis" przylgnęła opinia niescenicznego, zawikłanego, fragmentarycznego, trudnego tekstu nabrzmiałego symbolami kulturowymi.

Inscenizacja Anny Augustynowicz potrafi wszystkie te bariery przełamać i uzmysłowić, jak bardzo nośne teatralnie jest to dzieło. Ogarnia je przez wspólnotę swoich aktorów, którzy często patrzą na widownię, bo o nas tu chodzi, o naszą zbiorowość. W charakterystycznej dla reżyserki formie na czarnej scenie, w scenografii uproszczonej do ram i drabin, buduje proste piękne obrazy, świetne rozwiązania formalne scen zbiorowych. Odnajduje w "Akropolis" muzyczność (m.in. wprowadza zaśpiewy z katolickich obrzędów), rytm (aktorzy biją w bębny), gest.

Uwalnia pewien rodzaj energii, która przenosi się na publiczność. My bardzo zagubieni ludzie znajdujemy wspólnotę w teatrze.

Widziałam "Akropolis" kilka dni po premierze, w dniu powszednim teatru, z połową licealistów na widowni. Myślałam, będą patrzeć w komórki, a oni jak zahipnotyzowani patrzyli na scenę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji