Dziennik żołnierza
W jednym ze szkiców z "Przygotowania do wieczoru autorskiego" Tadeusz Różewicz zamieścił fragmenty żołnierskiego pamiętnika, poniżej zaś dopisał: "Jestem w posiadaniu dziennika, którego autorem jest żołnierz-sanitariusz. Jest to dziennik z czasów I wojny światowej. Prowadził go od pierwszego dnia aż do końca mój krewny, nazwiska nie podaję, gdyż nie traktuję tych zapisków jako dzieła literackiego''. Ten dziennik nie dawał jednak poecie spokoju. Sięgnął do niego jeszcze dwa razy. Pierwszy, gdy w roku 1961 pisał poemat "Z dziennika żołnierza". Dowiedzieliśmy się wówczas, że autorem zapisków jest Józef F., który służył w rosyjskiej armii. Po raz drugi autor "Kartoteki" wykorzystał żołnierskie notatki pracując nad scenariuszem widowiska pt. "O wojnę powszechną za wolność ludów prosimy Cię, Panie".
Utwór ten jest chyba najbardziej nietypowym w całej dramaturgii Różewicza. Ze względu na swoją dokumentalno-publicystyczną formę nadaje się raczej do realizacji telewizyjnej niż na scenę tradycyjnego teatru. A jednak - jak można sądzić - okrągła rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości sprawiła, że "O wojnę powszechną..." wystawił Teatr Nowy w Warszawie. Premiera sztuki wyreżyserowanej przez Bohdana Cybulskiego odbyła się w listopadzie br. W dramatach Różewicza dominuje współczesność będąca wynikiem holocaustu. Rzadziej natomiast sięga autor do źródeł naszej teraźniejszości: II wojna światowa pojawia się w "Do piachu", echa pierwszej pobrzmiewają w "Pułapce". Tymczasem "O wojnę powszechną..." w całości poświęcona jest wydarzeniom z lat 1914-1918. A mówiąc dokładniej, wydarzeniom, w których uczestniczył główny bohater sztuki, Józef (Wojciech Siemion).
Spektakl jest montażem fragmentów autentycznego dziennika, uzupełnionym prasowym: notatkami, religijna poezją. Na zaimprowizowanej scenie obserwujemy zmieniające się raz po raz obrazy, które stanowią inscenizację poszczególnych fragmentów.
Szary dzień powszedni ("na froncie spokój i cisza") przeplata się z okrucieństwem wojny (użycie gazów trujących), żołnierski humor z tęsknotą za rodziną. Dialogów jest niewiele, przeważa gest sceniczny oraz bezpośrednia relacja uwspółcześnionego narratora (Arkadiusz Bazak) bądź też samego bohatera. Inne postaci - w przedstawieniu bierze udział niemal cały zespół teatru - pozostają bezimienne i są kompozycyjnym sztafażem. Widzimy zatem frontowych towarzyszy Józefa (Krzysztof Kołbasiuk, Ryszard Bacciarelli), siostry miłosierdzia (Anna Ciepielewska, Małgorzata Pritulak), carskiego oficera (Tomasz Zaliwski). Rola sanitariusza-żołnierza została napisana jakby specjalnie dla Siemiona. Zresztą życzeniem autora było, aby postać tę zagrał właśnie Siemion. Józef w jego wykonaniu to prostoduszny, uczciwy żołnierz, bardzo ludzki, a przy tym inteligentny i oczytany - po wojnie zostanie nauczycielem.
Scenografia widowiska (Jan Banucha) skromna i chyba słusznie - nadmiar rekwizytów kontrastowałby tylko z surową konstrukcją utworu. Trzeba również podkreślić główne rozwiązanie inscenizacyjne, polegające na odwróceniu klasycznej sytuacji teatralnej; widzowie siedzą na scenie, zaś aktorzy grają w miejscu przeznaczonym dla widowni. Efekt pomysłu to uzyskanie nowej, szerszej perspektywy. Widzowie spoglądają z podwyższenia na polowy szpital, żołnierski obóz, pole bitwy, stając się mimowolnymi uczestnikami wydarzeń.
Pomimo swej nietypowości utwór zaciekawia. Autorowi, reżyserowi oraz aktorom udało się przekazać myśl najważniejszą, a mianowicie to, że każda wojna niezależnie od czasu i miejsca jest bezsensem. Wprawdzie sporo w tym przedstawieniu patetyczności, niekiedy zbędnej, ale i okazja szczególna, więc można to wybaczyć. Całość kończy się też optymistycznie, co u Różewicza należy do rzadkości.