Artykuły

Świadkowie

Spektakl to niecodzienny, odbie­gający swą formą i myślową za­wartością od wszelkich schema­tów, rutyny, inscenizatorskiej jałowości ogranych chwytów i powielanych w nie­skończoność, wciąż tych samych po­mysłów. Spektakl to niespodziewany.

Najpierw klucząc po zakamarkach pomieszczeń teatru, prowadzeni cias­nymi korytarzykami, wchodzimy na wi­downię. Ale tym razem rzędy krzeseł dla publiczności ustawiono na scenie. Czując się trochę nieswojo, przyzwy­czajeni do innych miejsc, stremowani tą nieoczekiwaną zamianą, przyzwyczaje­ni do innych sytuacji, paradoksalnie do innych ról, ukradkiem, jeszcze nie­pewnie spoglądamy przed siebie - tam na pustą widownię, jakby poszukując świadków tego wydarzenia. I potem pierwsze wrażenie, pierwsza refleksja przechodząca w zdumienie - ... to tak stąd widać... - oczekiwanie: co z tego wyniknie?

Przestrzeń gry przed nami: oto bal­kon stał się domem, rodzinną wsią bo­hatera spektaklu, spokojną i tęsknie wspominaną w chwili goryczy i zwątpie­nia, poniżej zaś - na parterze rozciąga się ziemski padół, pełen łez, nieszczęś­cia i zgrzytania zębów, bólu i śmierci.

Świat teatralnej wizji podzielony zo­stał na dwoje, podzielony na sfery: wyż­szą - niższą, lepszą - gorszą, ciemną ponurą i jasną, promienną; te dwie sfe­ry łączy drabina, po której anonimowy bohater, wplątany wbrew sobie w wir wojennych wydarzeń, zstąpi na scenę Historii.

Widownia to cmentarzysko prze­szłych pokoleń, miejsce naszej obec­ności, to także pole bitwy, frontowy lazaret. Z lewej strony zasiada narrator, zapala lampkę i monotonnym, jakby pozbawionym emocji głosem odczytuje kolejne fragmenty tekstu, aktorzy wcho­dzą na scenę. - Ale właściwie: kto jest kim? kto gra? kto jest widzem, a kto aktorem? A może my wszyscy, nieza­leżnie od zajmowanych miejsc, nieza­leżnie od ról, wbrew konwencji jeste­śmy tylko świadkami Historii, zaświad­czającymi swą obecnością o jej praw­dziwości.

Napisana w roku 1978, a mająca teraz swą prapremierę na scenie Teatru Nowego, sztuka TADEUSZA RÓŻEWI­CZA "O wojnę powszechną za wol­ność ludów prosimy Cię, Panie" opar­ta została na autentycznym pamiętniku Polaka, wiejskiego nauczyciela który w czasie pierwszej wojny światowej był szeregowym żołnierzem w armii rosyj­skiej. Opowiada on nie tylko o swoich wojennych przeżyciach, ale relacjonuje także ów historyczny moment gdy po półtorawiekowej niewoli w roku 1918 Polska odzyskała wolność.

Życie, nawet na wojnie, snuje się po­wolnym, monotonnym rytmem, przery­wanym od czasu do czasu, jakimś dra­matycznym albo śmiesznym epizodem: sytuacja na froncie, krwawe walki, przy­bywa rannych we frontowym lazarecie, listy od żony, inspekcja komisji Czer­wonego Krzyża, urodziny cara, znowu walki, odwrót, coraz gorsze jedzenie, pierwsze rewolucyjne wrzenia, zawie­szenie broni, wybory do rad żołnier­skich, na froncie umilkły strzały, pier­wsze powroty do domu i nagle... stała się Polska! Wolność wybuchła nagle, dla postronnego świadka wydarzeń, nie wtajemniczonego w polityczne uwarun­kowania stało się to zupełnie nieoczeki­wanie, jeden błysk historii, jakby cud, jakby modlitwy i błagania wreszcie zo­stały wysłuchane.

Zwykli, szarzy ludzie, anonimowi świadkowie wydarzeń tak właśnie wspominają tamtą chwilę: długa, monotonna, męcząca, zastygła w okopach wojna i raptowna eksplozja wolności, radość, euforia.

Różne perspektywy postrzegania historii - to naukowe, syntetyczne, peł­ne faktów, logicznych analiz popartych dokumentami, daty, nazwiska i to zwy­kłe - dane nam w powszednim do­świadczeniu, jakby przypadkowe, pełne emocji, wrażeń, odczuć.

Reżyser Bohdan Cybulski stworzył spektakl lakoniczny i zarazem podnio­sły w swej atmosferze, odwołujący się bardziej do uczuć niźli do intelektu. Podjął się zadania oryginalnego i trud­nego konfrontując historię ze świado­mością współczesnych ludzi, nas - ży­jących tu i teraz. I pytanie: Czym dla nas jest historia? Czy tylko zbiorem faktów, czy też zbiorową emocją, którą wszyscy przeżywamy.

Atmosferę spektaklu współtworzy bardzo pomysłowa, niecodzienna, za­skakująca i sugestywna scenografia Jana Banuchy. Dwa poziomy planów sytuacyjnych, rozległa przestrzeń gry obejmująca niemal cały teatr, stonowa­ne, ascetycznie użyte rekwizyty, światła, barwy.

Tadeusz Różewicz pisał swą sztukę dla konkretnego aktora - dla Wojciecha Siemiona. I życzeniom autora stało się zadość: Siemion gra w tym spekta­klu. Skupiony, powściągliwy. Chwilami tylko rubaszny i wesołkowaty, tworzy kreację. Przeżycia bohatera stają się autentyczne, opowiadane bez zbęd­nych uniesień, wartko i potoczyście.

Rytm gry Siemiona nieustannie zmienia się, chwilami jest refleksyjny, zaduma­ny, wyciszony, by nagle zmienić tempo, być pełnym energii, humoru, wigoru; Siemion balansuje na krawędziach emocji i uczuć. Odtwarza portret czło­wieka który był świadkiem Historii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji