Artykuły

Konrad przyszedł z ulicy

W niedzielę w Starym Teatrze Mikołaj Grabowski wystawia "Wyzwolenie" Stanisława Wyspiańskiego, jeden z najważniejszych polskich dramatów. Przed 30 laty w tym samym teatrze "Wyzwolenie" zainscenizował Konrad Swinarski. Polski teatr znów mówi o najważniejszych dla Polski sprawach.

- Co takiego stało się w Polsce, co takiego dzieje się w Polsce, że zdecydował się Pan wystawić "Wyzwolenie"? To przecież nie jest tekst, który wystawia się ot, tak sobie, dla kaprysu...

- Stało się to, że od 15 lat żyjemy .w zupełnie nowej rzeczywistości. Ona domaga się weryfikacji wielu pojęć, znaków, symboli. Domaga się nowego Konrada, mówiącego w imieniu swojego pokolenia. Potrzebny jest ktoś, kto będzie zadawał nam trudne pytania i co pewien czas burzył nasz spokój.

- Pańskie "Wyzwolenie" pojawia się w Starym Teatrze w 30 lat po legendarnej inscenizacji Konrada Swinarskiego. Czy tamten spektakl jest dla Pana jakimś odniesieniem, chociażby polemicznym?

- Wiem, że krąży plotka o polemice ze spektaklem Swinarskiego. Ale ta plotka jest absurdalna - w jaki sposób mam polemizować z przedstawieniem z innej epoki? W stosunku do lat 70. w Polsce zmieniło się wszystko - teatr, polityka, społeczeństwo. Równie niemądrze brzmiałoby oświadczenie, że polemizuję z przedstawieniem Hanuszkiewicza z 1968 roku.

- Jaką ma Pan wizję "Wyzwolenia"? Jeżeli przyjmiemy za uprawnione rozróżnienie Leszka Kołakowskiego, dzielącego artystów na Kapłanów i Błaznów, Pan znajdzie się w gronie Błaznów. Jest Pan raczej prześmiewcą i ironistą niż Kapłanem Narodu lub Sztuki. Wydaje mi się, że Panu bliższy niż "Wyzwolenie" jest np. "Trans-Atlantyk" Gombrowicza. Pamiętam jego znakomitą adaptację, którą wystawił Pan w Krakowie przed 20 laty. Czy Pańskie "Wyzwolenie" będzie więc ironiczne?

- Na tyle na ile ironia zapisana jest głęboko w tekście Wyspiańskiego. Jest to utwór na wskroś ironiczny w stosunku do współczesnych, miejscami śmieszny, ale w sumie głęboko tragiczny. Ta podwójność myślenia Wyspiańskiego jest bardzo współczesna. My dzisiaj tak-że nie jesteśmy w stanie opisać świata tylko z jednego punktu widzenia. Rozbity dzisiejszy człowiek niesie w sobie wzniosłość obok śmieszności.

- Jaki dramat przeżywa u Pana Konrad Wyspiańskiego? Dramat osobisty, dramat artysty czy dramat narodu? A może jeszcze inny?

- To jest przede wszystkim dramat osobisty. Osobisty dramat człowieka wierzącego w nieograniczone możliwości gatunku homo sapiens. Jego klęska polega na świadomości ludzkiego ograniczenia, na wiedzy o ludzkiej chęci poprzestawania "na małym". Oczywiście Konrad w trakcie przedstawienia teatralnego, czy próby przedstawienia, dokonuje obrachunku ze współczesnymi. Rozmawia o narodzie, o Polakach, o polskich mitach, o polskiej historii, o polskiej duszy, albo o jej braku. Ale w dzisiejszych czasach, Konrad, który według mnie przyszedł z ulicy, niesie w sobie pytania dotyczące jego miejsca w świecie.

- Dlaczego w głównej roli obsadził Pan nieznanego aktora? Czy stanie on przed podobną szansą i karierą jak przed laty Jerzy Tre-la?

- Oskar Hamerski grający Konrada zagrał już tytułową rolę w "Proroku Ilji" T. Słobodzianka, bohatera w "Głodzie" K. Hamsuna, Edgara w "Kurce Wodnej" Witkacego, Hamleta w dramacie Szekspira i wiele innych. Nie jest więc nieznany, przynajmniej pośród młodych aktorów.

Rozmawiał Włodzimierz Jurasz

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji