Artykuły

Warszawa. "Happy Now?" wkrótce w Polonii

- Happy Now? to pytanie do widzów, które każdy z nas chyba sobie zadaje - mówi Maria Seweryn przed premierą w Teatrze Polonia.

Spektakl na podstawie tekstu Lucindy Coxon - sztuki, która w Wielkiej Brytanii w 2008 roku otrzymała "Writer's Guild Best New Play Award" i była z powodzeniem grana w National Theatre w Londynie - reżyseruje w Teatrze Polonia Adam Sajnuk. W przedstawieniu wystąpią: Katarzyna Kwiatkowska, Małgorzata Rożniatowska, Rafał Mohr, Bartosz Opania, Adam Sajnuk, Bartłomiej Topa i Maria Seweryn.

Rozmowa z Marią Seweryn, aktorką

Dorota Wyżyńska: "Rzecz się dzieje współcześnie, w dużym mieście" - czytamy w didaskaliach. Możemy uznać, że w Warszawie?

Maria Seweryn: Tak, na przykład w Warszawie, ale nie przenosimy akcji w nasze polskie realia, to "every duże miasto". Historia jest uniwersalna. Dotyczy 40-latków, mieszkańców dużego miasta. Średnia klasa, dość bogata, piękni, zdrowi, ale niedojrzali, potwornie zmęczeni egoiści, z pokrzywionymi, przetrąconymi kręgosłupami moralnymi, którzy rozpaczliwie błądzą, szukając szczęścia, nie wiedząc, gdzie ono jest i na czym polega naprawdę.

To duże miasto jest tylko za oknami i w ich rozmowach. Zobaczymy je w scenografii, zostało zaznaczone w projekcie dekoracji. Opowiadamy nie o mieście, ale o ludziach. O tym, co dzieje się w ich domach i wewnątrz nich samych.

To wasi rówieśnicy.

- No tak. Zebrała się interesująca grupa aktorów w średnim wieku (śmiech ): Kasia Kwiatkowska, Rafał Mohr, Bartek Topa, Bartek Opania i reżyser/aktor Adam Sajnuk. Wszyscy jesteśmy też po przejściach, w połowie życia, chcemy coś zmienić lub jesteśmy po jakiejś zmianie, zdarzyło się nam pogubić, ten świat też nas chwilami przerasta, nie nadążamy za nim. Niektórzy z nas mają dzieci, więc tym bardziej pytamy i szukamy wyjścia, odpowiedzi. W "Happy Now?" dzieci bohaterów towarzyszą każdej ich rozmowie, są upragnionym szczęściem, a jednocześnie mozolnym obowiązkiem. Są napędem do życia i ciężkiej pracy, a jednocześnie powodem wszystkich kłótni i zmęczenia. To dla dzieci, dla rodziny porzucamy kariery, a potem mamy żal do nich, do siebie, do świata. I licytujemy się, kto poświęcił się bardziej, kto jest bardziej zmęczony. Chyba autorce sztuki udało się uchwycić coś, co jest pozorem życia.

A to tytułowe pytanie "Happy Now?". Kto je komu zadaje?

- To pytanie do widzów, które każdy z nas chyba sobie zadaje. Ja wielokrotnie. Czy jestem szczęśliwa? Na czym polega szczęście? Czy my wiemy, czego chcemy? Bo często mam wrażenie, że nie. Czy to szczęście polega na tym, że mamy rodzinę, świetnie urządzone mieszkania i robimy karierę? A może szczęście polega na tym, że mamy z kim szczerze porozmawiać? A może sam fakt, że jest ktoś, kto nas kocha, jest szczęściem? A może największym szczęściem jest umieć odpowiedzieć sobie na pytanie: czego ja chcę?

Twoja bohaterka - Kitty - jest szczęśliwa?

- Kitty jest w dziwnym momencie swojego życia. Bo wydaje się, że wszystko jej się dobrze układa. Ma dzieci, o których tak marzyła, świetną pracę. Męża, który po ich wspólnej decyzji odszedł z korporacji i został nauczycielem, żeby odnaleźć poczucie sensu w pracy. Mają pieniądze.

Kitty po raz pierwszy od wielu lat oddala się od domu, wyjeżdża na seminarium. I tam spotyka kogoś, kto wytrąca ją ze swoistego snu, z jej równowagi, uruchamia lawinę myśli, wniosków, ale wprowadza niepokój. Są takie spotkania... Otwierają w nas pewne drzwi, których potem nie umiemy już zamknąć. Postać Kitty to też studium zdrady.

W Teatrze Polonia możemy cię oglądać w kilku współczesnych tekstach, m.in. w "Metodzie", "Kontrakcie" i "Konstelacjach". Twoje bohaterki są silne, muszą walczyć. Co łączy Kitty z tamtymi kobietami?

- Kitty będzie się różniła osobowością. Siła Kitty nie polega na tym, że umie głośno mówić, krzyknąć i ma temperament. Chyba jest zresztą tylko pozornie silna, raczej pogubiona i biernie agresywna. Ona jest w ten świat jakby włożona, jest bardziej jego efektem niż osobą, która ten świat uruchamia i powoduje, co niewątpliwie łączyło tamte bohaterki. Ma wady i nie chcę jej bronić. Jest jedną z tych kobiet, które nie potrafią się zatrzymać, bywa nieszczera, nie działa wprost.

Zresztą wszystkie te postaci zastajemy w pewnym momencie już ekstremalnym, wszyscy oni zapędzili się gdzieś w jakieś kozie rogi, kontynuując przez 20 lat życie według swoich jakichś zamierzeń i przekonań. W wieku 40 lat, jeśli nie zreflektujmy się w porę, stajemy się własnymi karykaturami i trochę tak opowiadamy o naszych postaciach. Wszyscy oni są w momencie przełomowym, kiedy muszą coś zmienić, bo dalej tak się nie da. Ale zmiana to jedna z najtrudniejszych rzeczy w życiu.

Ogromnie cieszę się, że spektakl reżyseruje Adam Sajnuk. Po "Konstelacjach", które wystawił w Teatrze Polonia, "Happy Now?" jest tekstem rodzajowym, ale on od tego ucieka, szuka innego języka. Praca z nim jest fascynująca. Wspaniałe też dla mnie jest spotkanie na scenie z Małgorzatą Rożniatowską, która zagra moją matkę, tragiczną i niezwykle poruszającą postać.

Teatr Polonia: "Happy Now?" Lucindy Coxon, przekład Klaudyna Rozhin, reżyseria Adam Sajnuk, scenografia : Katarzyna Adamczyk, muzyka : Michał Lamża. Premiera - 16 kwietnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji