Artykuły

Łódź. Po spotkaniu z Dorotą Masłowską w Nowym

O sportowym jedzeniu na wyjazdach zaaranżowanych i pożytkach płynących z konstruowania wehikułu czasu w trakcie kinderbalu opowiadała w niedzielę w Teatrze Nowym Dorota Masłowska. Pisarka promowała w Łodzi najnowszą książkę - "Więcej niż możesz zjeść".

Masłowska zasiadła na małej scenie przy biureczku, z otwartą lodówką w tle i czerwonymi majtkami rozwieszonymi nad głową. Przeczytała najlepsze felietony ze zbioru "Więcej niż możesz zjeść" (publikowane wcześniej w magazynie "Zwierciadło" "grubymi nićmi szyte refleksje kulinarne"). Nadkomplet publiczności z rozbawieniem wysłuchał przepisu na przetrwanie kinderbalu z udziałem wehikułu czasu, porady "dlaczego niepojechanie do Chin jest lepsze niż pojechanie tam" (zwłaszcza dla "odgłosyjedzeniafobów") i malowniczego opisu pobytu nad jeziorem: "W ustach ciepły pomidor bez soli, popity 7upem, w którym zamiast bąbelków gazu pływają smarki herbatników Petit Beurre". W problematykę felietonów wprowadzał muzycznie Marcin Zabrocki, wygrywając na pianinie m.in. niezapomnianą "Fantazję" Fasolek i "Biełyje rozy".

- Nie znam się na jedzeniu, posiadam tylko umiejętność jedzenia. Pewnie dlatego, jak się okazało, pisałam felietony do "Zwierciadła" o wszystkim, tylko nie o tym - wyznała pisarka.

Teksty nazwała literackimi stand-upami. - Książka ma formę pamiętnika spożywczego. Przypomina zdjęcia, które różne osoby publikują na Facebooku, chcąc się pochwalić, co akurat zjadły - żartowała. - Cenię sobie jego wartość faktograficzną. Kiedy musiałam przeczytać książkę, bo robiłam korektę, dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o własnej przeszłości.

Inspiracji dostarczały Masłowskiej podróże w czasie i przestrzeni - wyjazdy stypendialne i podróże, również all inclusive, z których wyrósł felieton o "obrażonym jedzeniu". - To mój manifest spowodowany uczestnictwem w turystyce zaaranżowanej. Rozkosz pobytu gdzie indziej polega w dużej mierze na przepychaniu się do koryta z paszą, ciągłym ładowaniu jej na talerze i łasowaniu. Doznałam olśnienia, że takie sportowe jedzenie jest czynnością męczącą i na dłuższą metę przykrą - opowiadała.

Na prośbę publiczności Masłowska podała (z pamięci!) przepis na jajecznicę: - Dwa jajka i trochę masła. Rozpuszczamy masło na patelni, wbijamy jajka bez skorupek. Kiedy zaczynają się ścinać, mieszamy. Solimy, pieprzymy i zjadamy.

Spotkanie zorganizowano w cyklu "Mała Literacka". Prowadziła Agnieszka Cytacka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji