Artykuły

Anty-Wesele Tomaszewskiego

"Wesele na podstawie Wesela" wg Stanisława Wyspiańskiego w reż. Cezarego Tomaszewskiego z Teatru im.Kochanowskiego w Opolu na Opolskich Konfrontacjach Teatralnych Klasyka Polska. Pisze Martyna Friedla w Gazecie Wyborczej - Opole.

W teatrze Kochanowskiego dramat Stanisława Wyspiańskiego został ośmieszony jako całkowicie niezrozumiały i nieaktualny. Cezary Tomaszewski wystawił "anty-Wesele", Spektakl nie ma specjalnej głębi ani widocznego sensu. Starego czy nowego.

Do spektaklu widzów wprowadza głos. Informuje, że wreszcie nie muszą wyłączać telefonów komórkowych, bo może to być ich jedyna szansa na pozostanie w kontakcie ze światem. Ten sam glos przez cały czas opisuje też, co dzieje się na scenie. Komentarze łudząco przypominają zresztą stylem lekturowe streszczenia.

Twórcy "Wesela" wystawionego w teatrze Kochanowskiego postanowili najwyraźniej ułatwić pracę maturzystom. Ale niezbyt pracowitym. Wiele z pojawiających się kwestii zostało wyjaśnionych przy użyciu Wikipedii - hasła odczytywał Stańczyk (Leszek Malec).

W dalszej części spektaklu cytowano też fragmenty z forum dla lice-

alnej młodzieży, która zmuszonajest zmagać się z niezrozumiałą lekturą.

Samo podejście do dramatu jako do pretekstu (nie nazwałabym tego wbrew idei twórców "partyturą") nie pozwoliło scenom wyzwolić się jednak ze śmieszności. Kiedy prowadzi się opowieść o jej nie-opowiadaniu, łatwo jest wpaść we własną pułapkę. Tak się właśnie w "Weselu" stało.

Pęknięcia uwidaczniały się w miejscach, które początkowo najbardziej bawiły. Jedną z takich scen jest "transmisja" z nawiedzonego domu w Bronowicach prowadzona przez postać graną przez Bartosza Dziedzica. Aktor posługuje się manierą znaną z programów takich jak "Uwaga", jednak pomysł ten wyczerpuje się po kilku minutach, nie wprowadzając do spektaklu najmniejszego sensu. Sama forma nie jest w stanie udźwignąć ciężaru poświęconego jej czasu.

Główną atrakcją dla twórców spektaklu najwyraźniej stała się scena obrotowa: kręci się niemal przez cały spektakl. Skoro artyści zapowiadali, że chcieli w swoim "Weselu" odejść od "głębi, nawarstwionych sensów, wydumanych interpretacji", to trudno nawet oceniać spektakl przez pryzmat celowości zastosowanych w nim środków. Czy widz powinien w obrotach sceny widzieć chocholi taniec, czy po prostu pijanych, wirujących weselnych gości? Bardziej prawdopodobna wydaje się druga odpowiedź. Szczególnie po tym, jak Sylwester Piechura odśpiewuje utwór Eltona Johna "Can you feel the love tonight" z filmu animowanego "Król Lew". Wykonanie wprawdzie

wzbudziło na premierze falę ciepłych uczuć, ale i potwierdziło, że twórcom zależy na odrzuceniu interpretacji dramatu na rzecz wesela jako formy integracji i zabawy. I niczego więcej.

Z jednej strony można mieć wrażenie, że Cezary Tomaszewski i jego współpracownicy opowiadają się swoim spektaklem przeciwko "Klasyce polskiej", czyli nurtowi, wokół którego realizuje się Opolskie Konfrontacje Teatralne. Z drugiej strony jednak decyzja, aby pokazać to, co zdaniem twórców z tekstu dramatu i jego sensu rzekomo zostało w oczach współczesnego czytelnika - może być jakąś formą dialogu z klasyką. Ale to tylko pozór. Dialog zamienia się w obliczone na medialny efekt oskarżenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji