Artykuły

Czy tylko teatr eksportowy?

Ostatnie dni ubiegłego roku poznański Teatr Nowy spędził w Holandii, gdzie zaprezentowano dwa autorskie przedstawienia Janusza Wiśniewskiego: "Modlitwę chorego przed nocą" w s-Hertogenbosch (mieście rodzinnym Hieronymusa Boscha) i "Koniec Europy" w Bredzie. Pierwsza część holenderskiego tournée odbyła się w czerwcu ubiegłego roku. Wtedy w Stadsschouwburg w Amsterdamie, czyli na pierwszej scenie Holandii, poznański zespół przedstawił "Modlitwę..." Tournée zorganizowały Centrum Sztuki Studio i amsterdamska agencja teatralna Theatre Work Holland, która nie zamierza na tym zakończyć współpracy z Januszem Wiśniewskim, a przeciwnie, zaprasza go do wyreżyserowania "Operetki" Gombrowicza. Ma to być duża międzynarodowa produkcja (z międzynarodową obsadą), na którą pieniądze zbierają Holendrzy. Premiera przewidziana jest na przełom maja i czerwca, a odbyć ma się w Amsterdamie. Będzie to kolejna zagraniczna realizacja Wiśniewskiego po spektaklu "Der Schwarze Zug" ("Czarny pociąg") przygotowanym w listopadzie 1988 r. na scenie Staatstheater Kassel. Przedstawienie to krytyka zachodnioniemiecka uznała za najciekawsze wydarzenie teatralne sezonu 1988/89.

Nie była to pierwsza podróż spektakli Wiśniewskiego do Holandii; przed kilkoma laty "Koniec Europy" otrzymał nagrodę na Holland Festival. Dziś inaczej patrzymy na to przedstawienie; wydawać by się mogło, iż "Koniec Europy" w szczególny sposób uaktualnił się w kontekście zmian politycznych w Europie. Jednak nie można w sposób łatwy ulegać asocjacji sztuki i życia. Do teatru Wiśniewskiego kryterium doraźnej aktualności pasuje jak przysłowiowy kwiatek do kożucha. Z uporem podążając jednak tym tropem, można by dojść do wniosku, iż to przedstawienie było swego rodzaju "genialnym ostrzeżeniem", którego w porę wysłuchano. Być może jest w tym część prawdy, ale myślę, że jest to "prawda mimo woli" i profetyzm polityczny czy jakikolwiek inny nie był intencją Wiśniewskiego.

W interpretacji "Końca Europy" możemy posłużyć się kategorią podróży jako metafory ludzkiego losu. Wszak w swej anegdocie jest to opowieść o wyprawie biednej, żydowskiej rodziny do Ameryki, która ma być ziemią obiecaną, w istocie zaś staje się wielką nie spełnioną nadzieją. Niewątpliwie skojarzenia z biblijnym wyjściem z Egiptu są tu w pełni zasadne. Motyw podróży tak rozumianej często pojawia się w teatrze Wiśniewskiego. W "Panopticum..." wzdłuż sceny po-dążają Tristan i Izolda skazani na wieczną tułaczkę. W "Modlitwie..." opartej na przypowieści o Synu Marnotrawnym, której literacką transpozycję odnajduje Wiśniewski w "Pinokiu" Collodiego, opowiada o powrocie do ojca, który w swej tułaczce znajduje syna w pół drogi. "Der Schwarze Zug" w całości poświęcony jest podróży Trzech Króli przemierzających pustynię w drodze do Betlejem. Podróż jako wyprawa, jako krucjata, jako powroty i poszukiwania, podróż jako dążenie ku prawdzie, która ciągle nam umyka; podróż jako sposób obecności człowieka w świecie. Oto kilka możliwości rozumienia elementu drogi jako metafory ludzkiego losu.

Wiśniewski w swoim teatrze dotyka każdego z tych aspektów. W "Końcu Europy" jest to "ucieczka od", w "Modlitwie..." jest to "powrót do". Myślę, że tak należy patrzeć na te przedstawienia, bowiem ich sensy dopełniają się. Dialektyka spektakli Wiśniewkiego nie jest li tylko dialektyką destrukcji i rozpadu. "Koniec Europy" (w sensie kulturowym) nie jest wcale koniecznością. W kulturze działają także mechanizmy obronne; jednym z nich jest hermeneutyczna rekolekcja sensu. Stawiając pytanie o "ostatnią Europę", wątpiąc w jej kondycję, Wiśniewski szuka odpowiedzi w Biblii. Powracając do Biblii przywołuje te wartości, które ukonstytuowały porządek kulturowy Europy. Koło zamyka się. Reinterpretacja wartości poprzedzona momentem zwątpienia, oto metoda teatralnej hermeneutyki Wiśniewskiego. Synteza myśli znajduje swój odpowiednik formalny w konstrukcji przedstawień. Forma plastyczna (scenografia, kostiumy, kukły, ruch, choreografia) i forma muzyczna (rytm spektaklu, motoryczna muzyka, napięcia i pauzy) są podstawowymi nośnikami narracyjnymi. Operując powszechnym kodem wizualno-dźwiękowym zachowuje Wiśniewski adekwatność uniwersalizmu formy i sensu przekazu scenicznego.

Sztuka Wiśniewskiego wyrasta z kryzysu teatru, z jego znużenia i zmęczenia materii. Jest próbą przezwyciężenia kryzysu tekstu w dramacie, próbą wyjścia poza dramat w poszukiwaniu słowa kreatywnego dla teatru. Teatralna podróż Wiśniewskiego jest powrotem do tej tradycji, którą rozpoczęli prawodawcy Wielkiej Reformy, dla nich najważniejsza była autonomia i kreatywność samodzielnego artysty teatru.

Kilka lat temu wokół "Końca Europy" i innych spektakli Wiśniewskiego rozgorzała w polskiej prasie gorąca dyskusja. Obok obrońców Wiśniewski miał też wielu wrogów. Najczęściej ataki dotyczyły robienia teatru na eksport. Niedawno w "Polityce" Jacek Sieradzki życzył Wiśniewskiemu dobrej podróży z najnowszym "Olśnieniem". W odpowiedzi red. Sieradzkiemu dedykuję, z życzeniami miłej lektury, kilka zdań z polemiki Juliusza Tyszki z Januszem Majcherkiem pt. "O Wiśniewskim poważniej", zamieszczonej na łamach "Teatru" przed paru laty. Jak się okazuje, są one nadal aktualne.

"Spór o Wiśniewskiego jest niepotrzebnie rozdmuchany ze względu na podteksty dotyczące polityki kulturalnej, które po paru latach okażą się nieistotne wobec rzetelnej wartości jego spektakli. Spektakle zaś będą odnosić sukcesy w kraju i za granicą, bo są dobre i najostrzejszy pamflet nic tu nie zmieni. Nie ma wobec tego sensu w ramach dyskusji zastępczej tupać na Wiśniewskiego za to, że tworzy wartościowe dzieła, i za to, że odnoszą one sukcesy za granicą."

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji