Artykuły

Piękno, które kryje zło

"Króla Rogera" w Londynie przyjęto świetnie. Nie jako ciekawostkę z Polski, lecz jako znakomity utwór - pisze z Londynu Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Pojawienie się opery Karola Szymanowskiego na scenie Covent Garden jako jednej z ważnych premier sezonu Royal Opera House to dowód, że lata promocji się opłaciły. To nie my co prawda zwróciliśmy uwagę świata na muzykę Szymanowskiego, w Wielkiej Brytanii miała od dawna orędowników, ale ciągle była propozycją dla poszukiwaczy odkryć.

- Po tej premierze muzyka Szymanowskiego wchodzi do mainstreamu - ujmuje rzecz krótko Ewa Bogusz-Moore, menedżer programu Polska Music w Instytucie Adama Mickiewicza.

Osiem lat starań

Potrzeba było też długich zabiegów, by "Król Roger" trafił do Covent Garden. Dyrektor artystyczny teatru i reżyser obecnej premiery Kasper Holten pamięta, że pierwszą propozycję otrzymał od Instytutu Adama Mickiewicza jakieś osiem lat temu. Był wtedy szefem Opery w Kopenhadze, ale z planów wystawienia tam nic nie wyszło. "Król Roger" go jednak zafascynował. Gdy w 2011 roku objął dyrekcję Covent Garden, postanowił wrócić do pomysłu.

- Kasper Holten zadzwonił do mnie z taką sugestią, a ja następnego dnia już byłem u niego w Londynie - mówi Paweł Potoroczyn, szef IAM. Pierwszy możliwy dla Covent Garden termin to mogła być wiosna 2015 roku.

- Rozpoczęła się długa, fascynująca podróż - opowiada teraz Kasper Holten. - "Król Roger" to utwór, który wciąga, intryguje, zmusza do intelektualnego wysiłku. Im dłużej się z nim obcuje, tym więcej można w nim odnaleźć.

Tę pasję Kaspera Holtena widać również w spektaklu. Reżyser potraktował "Króla Rogera" jak osobiste wyznanie Szymanowskiego. I choć odszedł od kompozytorskich wskazówek co do czasu i miejsca akcji, dochował wierności temu, co najistotniejsze w tej operze.

Roger to postać autentyczna, władał Sycylią w XII wieku, a opera zrodziła się z zauroczenia Szymanowskiego zabytkami Palermo i Syrakuz, z fascynacji średniowieczem i kulturą antyczną. Mamy tu konflikt między apollińskim ładem a dionizyjskim rozpasaniem ujęty w stylowy kostium, ale bardzo dziś aktualny. To także opera o tłumionym pożądaniu, o fascynacji, której człowiek ulega, nie bacząc na konsekwencje.

Kasper Holten przeniósł "Króla Rogera" w epokę nam bliższą. Detale kostiumów sugerują czasy, gdy Szymanowski pracował nad utworem, ale akcja może rozgrywać się całkiem współcześnie. Średniowieczny wizerunek Chrystusa z królewskiej kaplicy w Palermo, który urzekł kompozytora, na scenie Covent Garden zastąpiła gigantyczna głowa - niczym rzeźba Igora Mitoraja.

Temu nieznanemu bóstwu hołd oddaje Roger, ale akt II - teatralnie najciekawszy - rozgrywa się we wnętrzu owej głowy. W ujęciu Holtena ta opera to zapis wewnętrznych rozterek jej bohatera, ale i kompozytora. Roger chce uporządkować świat, nad którym zaczął tracić kontrolę z chwilą pojawienia się Pasterza. Szymanowski chciał zrozumieć świat, w którym żył, i znaleźć dla siebie w nim miejsce.

Spektakl o władzy

Erotyzm "Króla Rogera" jest na londyńskiej scenie zaznaczony delikatnie, tak jak i wątki homoseksualne, chętnie podejmowane w zagranicznych opracowaniach o Szymanowskim. Religia także jest nieobecna, Holten bardziej zrobił spektakl o władzy. Piękny Pasterz, który pojawia się w złotym płaszczu, ma tajemniczy urok, ale i coś groźnego w sobie. Zamiast więc zmysłowych bachanalii w akcie drugim, gdy poddani Rogera ulegną przybyszowi, niszczą książki króla.

To symbol dla nas jednoznaczny, przypomnienie, że gdy rozum śpi, budzą się upiory. W finale Pasterz jest panem nowego ładu na zgliszczach królestwa, gdzie dopala się posąg starego bóstwa. Roger poniósł porażkę, w jego końcowym hymnie do słońca nie ma optymizmu. To największe odstępstwo Holtena od idei Szymanowskiego, ale zrobił on spektakl bardzo klarowny, zręcznie tuszując pewne mielizny libretta.

Najważniejsze jest to, że w pełni przemówiła muzyka Szymanowskiego, zyskując w Covent Garden nowego sprzymierzeńca. Jest nim Antonio Pappano, po Jamesie Levinie z nowojorskiej Metropolitan chyba najważniejszy obecnie dyrygent operowy na świecie. Nie ukrywa, że partytura "Króla Rogera" go urzekła, i rzeczywiście premierę poprowadził niemal z czułością.

Gwiazdy na scenie

Obsada była znakomita. Mariusza Kwietnia trudno właściwie znów komplementować. Roger to jego specjalność, wykonywał tę partię wielokrotnie i ma swój udział w tym, że doszło do premiery w Covent Garden, gdzie od dawna cieszy się uznaniem publiczności i dyrekcji. Z upływem lat Roger w jego ujęciu nabiera dostojeństwa, a wewnętrzny dramat króla Kwiecień potrafi obecnie oddać w sposób bardziej wyrazisty.

Świetny był Albańczyk Saimir Pirgu jako Pasterz. Tenor o ładnym, lirycznym głosie, pokazał przemianę swego bohatera, bo Pasterz to zły duch. - Jak Mefistofeles albo szekspirowski Jago, który zburzył świat Otella - powiedział mi po premierze. Słynną kołysankę Roksany pięknie zaśpiewała Amerykanka Georgia Jarman, mędrcem Edrisim był doświadczony brytyjski tenor Kim Begley, Diakonissą - Agnieszka Zwierko.

Po takiej premierze co jeszcze można dla "Króla Rogera" zrobić? - Ta inscenizacja z Londynu pojedzie do oper w Sydney i Dallas - odpowiada Kasper Holten. A Paweł Potoroczyn dodaje: - Teraz powinniśmy zadbać o wystawienie "Króla Rogera" w Metropolitan w Nowym Jorku. Sądzę, że za jakieś trzy, cztery lata byłoby to możliwe.

Światowa kariera "Króla Rogera"

To jedyna polska opera stale obecna na światowych scenach. W tym roku "Króla Rogera" wystawiono też w Staattheater w Norymberdze (dyrygował Jacek Kaspszyk, Rogerem był Mikołaj Zalasiński), a koncertową wersję z Mariuszem Kwietniem i Olgą Pasiecznik zaprezentował w Bostonie Charles Dutoit, od lat propagujący Szymanowskiego.

"Król Roger" długo uważany był za operę niesceniczną, najpierw doceniano jego walory muzyczne. Światowa kariera "Króla Rogera" zaczęła się w połowie lat 90. serią wykonań koncertowych w Londynie, Salzburgu, Nowym Jorku, Tokio, Montrealu czy Paryżu.

Podróż po scenach "Król Roger" rozpoczął w 2005 r. w Palermo (reż. Yannis Kokkos). Potem były znakomite realizacje Mariusza Trelińskiego w Petersburgu i w Edynburgu (2008) oraz Krzysztofa Warlikowskiego (Paryż, 2009, Madryt, 2011), Davida Pountneya (Bregencja i Barcelona, 2009), Michała Znanieckiego (Bilbao, 2012). "Króla Rogera" wystawiono w Bonn (2009), Santa Fe (2012) czy w Wuppertalu (2014).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji