Artykuły

Don Juan N-tej guberni

Już same losy tekstu "Płatonowa" wystarczają, żeby stworzyć wokół tego dramatu atmosferę ciekawej legendy. Odnaleziono go przypadkiem, w kilkanaście lat po śmierci autora. Wystawiono w trzydzieści trzy lata po odnalezieniu. Prapremiera odbyła się we Francji u Vilara. A po niej triumfalna wędrówka dramatu przez sceny angielskie, rosyjskie, włoskie. "Płatonow" niepokoił i fascynował. Wyjrzała z niego nieco inna twarz Czechowa. Młodsza i trochę okrutna.

Wszyscy ci, którzy pójdą do Teatru Dramatycznego z nadzieją na delikatny liryzm, mistyczne nastroje, subtelną pastelowość, którzy będą spodziewać się "pięknego" Czechowa z "Wujaszka Wani", "Trzech sióstr" i "Wiśniowego sadu" na pewno bardzo się rozczarują. Zobaczą sztukę pełną scen drastycznych, brutalnych,jaskrawych, sztukę ocierającą się o melodramat i o groteskę. Czechow taki dyskretny i taki później delikatny i tu nie oszczędził niczego i nikogo. W "Płatonowie" są zabójstwa, morderstwa i uwiedzenia, ale to wszystko znamy i z jego następnych dramatów. Nigdzie później nie ma jednak równie przeraźliwych dialogów. Rozmów, w których bohaterowie mówią sobie absolutnie wszystko, odkrywają najtajniejsze, najbardziej wstydliwe zakamarki duszy. A Czechow, taki dobry i pełen współczucia dla najmizerniejszych strzępów ludzkich spycha ich tu zupełnie na dno. Wydobywa z tej całej przeraźliwej szczerości kabotyńskie pozy, głupotę, histerię. A wreszcie swoich bohaterów wyczerpanych bezsensownymi szaleństwami, rozbitych psychicznie i chorych prowadzi aż na skraj granicy, zza której błyszczą zgorączkowane oczy Raskolnikowa i wychyla się jego ręka wciągająca w obłęd.

W "Płatonowie" wszyscy bohaterowie bankrutują. Czechow nie ma litości dla nikogo. Najmniej dla samego Płatonowa. Obdarzył go zdolnościami i większą niż innych inteligencją po to, żeby tym szybciej zbankrutował, żeby jaśniej niż inni widział swoją klęskę. Płatonow, syn ziemianina, eks-student, wspaniale kiedyś zapowiadający się młodzieniec, w wieku lat niespełna trzydziestu rzuca studia i zostaje wiejskim nauczycielem. Bynajmniej nie po to, aby nieść oświatę w lud. Osiada na wsi z rozczarowania i lenistwa. Nic nie robi, niczego nie chce, w nic nie wierzy. Skrachowany rosyjski inteligent z lat osiemdziesiątych. Prawie starszy brat dzisiejszych "beatników".

Na początku Płatonow jest tylko zgryźliwy, rozczarowany i nieufny. W czasie wizyty w zaprzyjaźnionym dworze zabawia się mówieniem w oczy wszystkim gościom, co o nich sądzi. A sądzi źle. Prowokuje kłótnie. Wydobywa z ludzi najgorsze cechy. Dla rozrywki rozkochuje w sobie kilka młodych kobiet. Nie traktuje na serio ani siebie, ani otoczenia. Holoubek w I akcie pokazuje jak Płatonow bawi się ludźmi i sobą. Ale zabawa ludźmi nie może skończyć się dobrze. Obrażony kupiec nasyła na niego płatnego mordercę. Dziewczęta zupełnie na serio się zakochują. Jedna z nich, Sonia z głową pełną francuskich powieści, wymyśliła sobie, że zostanie jego "aniołem-wybawicielem". Chce go "Ratować" i proponuje mu "nowe życie". Płatonow i dobrze wie, że będzie to tylko nowy romans. Ale zabawa zamieniła i się już w dramat. Płatonow uwodzi Sonię, żonę swego przyjaciela. Później pije i nie chce nikogo znać, nie może jednak zatrzymać rozwoju wypadków. Jego własna żona,truje się zapałkami. Osip próbuje i go zamordować. Nawet najgłupsza (z czterech zakochanych w nim i równocześnie dam unosi się honorem i posyła mu wezwanie sądowe. Płatonow musi przyjąć rolę w dramacie, który mimo woli rozpętał. W dalszych aktach Holoubek nie jest już nonszalancki i ironiczny. Jego Płatonow jest chory, brudny, spocony, ranny, przepity, rozbity i zupełnie bezradny. Chce przebaczenia od ludzi, którymi się bawił. Od tych ludzi, którzy są głupsi, o wiele bardziej prymitywni niż on, i którymi pomiatał. Chce się upodlić i upokorzyć. Klęka przed swoją żoną. Idzie prosić przyjaciela o przebaczenie, że uwiódł Sonię. Jak kniaź Iwan ze "Zmartwychwstania", jak bohaterowie Dostojewskiego. i jak najprostszy prawosławny chłop chce tylko "okupić winę". Kiedy brakuje już słów, w "Płatonowie" nagle wraca się do zdań najprostszych, bohaterowie zaczynają mówić jak chłopi przed cerkwią: "przebaczcie mnie grzesznemu" i "pokój twej duszy, przyjacielu". Tylko te najprostsze, elementarne formuły mogą teraz spełnić swoją funkcję. Wszyscy: Osip koniokrad, Generałowa. Płatonow, mówią już tym samym językiem. I byłaby to bardzo wzniosła sztuka o pokornym pokajaniu się grzesznika, o tym, że za winy trzeba po­nieść karę, o szlachetności, jaką się osiąga przez upokorzenie, gdyby Czechow nie pokazał, jaką to w gruncie rzeczy wszystko było komedią.W reżyserii Hanuszkiewicza ta właśnie sprawa komedii,którą grają wszyscy wobec wszystkich, zarysowała się najwyraźniej. Z pięciu obrazów tego ogromnego tekstu skreślił Hanuszkiewicz przeszło połowę, z dwudziestu osób usunął pięć. Zachował pewne partie dialogów wkładając je w usta innych postaci. Usunął całą warstwę perypetii majątkowych generałowej Anny. Zredukował do minimum satyrę obyczajową. A wszystko po to, żeby tym jaśniej,przejrzyściej przeprowadzić kompromitację moralną bohaterów. Ukazać komizm ich tragedii. Bo oni rzeczywiście przeżywają tragedie,ale są śmieszni. Nawet w obłędzie zachowują pozę. Najwyraźniej ukazała to Elżbieta Czyżewska w roli Soni. To była już sama literatura. Wymyślona i upozowana w każdym geście. Zagrała ,,anioła-zbawiciela", "uczciwie wiarołomną żonę", "kobietę rozczarowaną", "kobietę szaloną", "mścicielkę płci", i jeszcze parę innych ról. Była inteligentnym kabotynem, ogromnie się sobie podobała jako bohaterka romansu. I tak wszyscy dostosowali się do sytuacji, grali tragedię w literackich maskach, z pustką w mózgu i w sercu. Nawet Płatonow półprzytomny i pijany grał komedię upokorzenia. Ale on jeden miał świadomość tego, że gra. I czuł fałszywość całej sytuacji; Holoubek pokazywał, jak bardzo Płatonow chciałby, żeby maska, którą przy brał okazała się jego prawdziwą twarzą, i jak dalece nie mógł tego dokazać. Dlatego umierając zastrzelony przez Sonię w samym finale zakpił także z siebie i "zagrał" własną, płatonowowską wersję ostatniej sceny z "Don Juana": "Jemu trzy ruble!".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji