Artykuły

Co dzieje się na styku biznesu, polityki i mediów

Zblatowani dziennikarze, skorumpowani politycy, degrengolada i degeneracja elit - brzmi znajomo? Ale to tylko streszczenie zapomnianego dramatu Gabrieli Zapolskiej sprzed ponad stu lat, który trafi niedługo na scenę Teatru Wybrzeże. Rozmowa z dyrektorem i rezyserem spektaklu Adamem Orzechowskim.

Przemysław Gulda: Panie dyrektorze, gdzież pan - jeśli można tak to ująć - wygrzebał ten zupełnie w zasadzie nieznany dramat Zapolskiej?

Adam Orzechowski: W tomie XIV, stanowiącym drugi tom "Utworów dramatycznych" wydawanych przez Wydawnictwo Literackie w latach 1957-58 - to jedyne powojenne wydanie "Dzieł wybranych" Gabrieli Zapolskiej. Utwór napisany w 1902 roku, miał zaledwie cztery premiery do 1916 roku, w dwudziestoleciu na scenach był zupełnie nieobecny, po wojnie zagrany tylko jeden jedyny raz. Co dziwne, bo chodzi o niezwykle popularną przecież autorkę. Przymierzaliśmy się do "Żabusi", jednej z jej popularniejszych tragikomedii, ale zainspirowani szczytną ideą "Klasyki żywej na 250-lecie polskiego teatru publicznego" zdjęliśmy z półki całe trzy grube tomy dramatów Zapolskiej i tam wyłowiliśmy całkiem żywe "Tresowane dusze".

Zważywszy na jego tematykę - dziennikarską korupcję, zakłamanie klasy bogaczy - ten tekst aż się prosi, żeby nadać mu nowe życie, wpisując w gorące, bieżące tematy i współczesny kostium. Zdecydował się pan na taki zabieg?

- Tekst rzeczywiście przenikliwie diagnozuje współczesność dziennikarsko-biznesowo-polityczną, co do tego nie mamy wątpliwości. Ale równocześnie trzeba go było wyrwać z mocno miejscami archaicznego języka i staromodnego entourage'u. Poddaliśmy więc tekst lekkiemu liftingowi, na postaciach też dokonaliśmy czasem drobnych, czasem radykalnych zabiegów, staraliśmy się jednak nie naruszać struktury dramaturgicznej, idei i przesłania oryginału. Myślimy o nim współcześnie i próbujemy odnaleźć w nim to co ponadczasowe.

Wielu krytyków literackich i znawców teatru krytykuje teksty Zapolskiej przede wszystkim na poziomie językowym, zarzucając jej nie zawsze trafne stylizacje. Czy język "Tresowanych dusz" stawiał opór, czy szybko udało się go panu i pana aktorom "wytresować"?

- To, mimo oczywiście licznych archaizmów i anachronizmów, nie jest język, który byłby niekomunikatywny czy niepoddający się grze aktorskiej. Nie przepisywaliśmy Zapolskiej, po lekkich zabiegach modernizujących jej język gładko wszedł w nasz potoczny dialog, a i językowa stylizacja niektórych postaci jest dosyć naturalna, wydaje się interesująco różnicować postaci.

W porównaniu z rozbuchanym pod względem inscenizacyjnym "Broniewskim", nowy spektakl wydaje się niemal intymny w swojej kameralności. To był dla pana odpoczynek od konieczności ogrania całej dużej sceny, czy raczej utrudniające rozwinięcie wyobraźni ograniczenie?

- Ani odpoczynek, ani ograniczenie... Staram się ani nie przywiązywać, ani do danych przestrzeni, ani nie ograniczać do określonego języka. Do każdego tekstu podchodzę na świeżo, bez dogmatów w rodzaju "poprzednio zażarło, to i teraz Zapolską włożę w podobny schemat". Do "Tresowanych dusz" potrzebowałem innego języka, innego stylu, innej, kameralnej przestrzeni, a więc jesteśmy w Malarni.

Po "Broniewskim" spadł na pana prawdziwy deszcz nagród. Czy przystępując do pracy nad kolejnym spektaklem, czuł pan z tego powodu obciążenie?

- Nagrody i wyróżnienia są oczywiście satysfakcjonującym ukoronowaniem naszej pracy, ale nasza codzienność to rzetelna praca. Święta bywają miłe, a ja "robię swoje". Nagrody za "Broniewskiego" nie odmieniły mnie jakoś szczególnie, nie dodały stresu, jakiego nie dźwignę, nie wydrukowały mantry: "Adam musisz!!!". Ale jeśli zdarzy się nagroda - będzie miło.

Wygląda na to, że to może być kolejny po "Przedwiośniu", a w jakimś sensie także i po "Broniewskim" spektakl w Teatrze Wybrzeże odwołujący się do niemal modnych dziś w środowiskach artystycznych lewicujących postulatów społecznych. Czy to przypadek czy może wynik świadomego kierowania Wybrzeża w taką właśnie stronę?

- Z pewnością nie kieruję Wybrzeża w jakąś bardzo określoną stronę polityczno-społecznej sceny. Uciekaliśmy zawsze od ideologicznych jednoznaczności, od szerzenia ideologii wszelakich w ogóle, staraliśmy się raczej poddawać je krytycznej refleksji. "Broniewski" był w moim przekonaniu takim właśnie sygnałem o niebezpieczeństwach wchodzenia w konszachty z ideologiami. Zapolska, a za nią i my, diagnozuje to, co dzieje się na styku biznesu, polityki i mediów - ale również poziom okrucieństwa i opresji, jaki pojawia się w relacjach między ludźmi. To chyba nie jest postulat wyłącznie lewicowy?

***

Gabriela Zapolska, "Tresowane dusze", reżyseria: Adam Orzechowski, scenografia: Magdalena Gajewska, obsada: Magdalena Boć, Katarzyna Figura, Michał Kowalski, Robert Ninkiewicz i inni, Teatr Wybrzeże, Scena Malarnia, premiera: piątek, 15 maja, godz. 19, bilety: 100 zł, kolejne spektakle zaplanowane zostały na: sobotę, 16 maja o godz. 19, niedzielę, 17 maja o godz. 20 i wtorek, 19 maja, o godz. 19. Bilety na spektakle weekendowe: ulgowe - 30 zł, normalne - 40 zł, bilety na spektakl wtorkowy: ulgowe - 20 zł, normalne - 30 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji