Artykuły

Rzeszów. "Siemaszkowa" jedzie na podbój Bieszczadów

Chcecie oglądać teatr latem? Szukajcie go w Bieszczadach. Scena stanie w synagodze, cerkwi, na specjalnej rozkładanej naczepie. Nowy projekt Teatru im. W. Siemaszkowej "Wyżej niż połonina. Saga w VI aktach" ma otworzyć nową przestrzeń artystyczną.

To będzie saga o bieszczadzkich zakapiorach, a gdzie taka opowieść zabrzmi bardziej wiarygodnie niż w bieszczadzkich pejzażach? Tam też widowisko okrzepnie, wędrując po miejscach związanych z opowiadaną teatrem historią. Artystyczne wędrowanie to nowość w działalności "Siemaszki", nowością będzie też włączanie do współdziałania lokalnych artystów, bo jednym z istotnych celów projektu "Wyżej niż połonina" jest zaktywizowanie środowisk twórczych powiatów bieszczadzkich. Kolejny cel to dotarcie do miejsc oddalonych od centrów oferujących korzystanie z kultury wyższej.

- Tekst scenariusza to przede wszystkim moje wspomnienia wynikające z wędrowania po górach i przebywania w Bieszczadach w latach 70. oraz z rozmów z ludźmi, których Bieszczady na różny sposób podotykały. Wspomnę np. niezwykłą postać hrabiego Tadeusza Janoty Bzowskiego, który ukrywał się w górach po wojnie i tam pracował fizycznie, Tomasza Nowrota, który prowadził z żoną schronisko na Przysłupiu, czy Piotrka Dmyszewicza, który trafił w Bieszczady wraz z falą pokolenia hipisów i jako jeden z nielicznych przetrwał wszystko i zamieszkał w miejscowości Chmiel. Były też lektury aż do niedawnych spotkań i rozmów z Andrzejem Potockim, pisarzem i dokumentalistą filmowcem. Plus intuicja, wyobraźnia i to, co płynie z pejzażu czy muzyki łemkowskiej - opowiada o źródłach tej teatralnej opowieści jej twórca, Tomasz Żak, szef teatru Nie Teraz, zespołu, który w Bieszczadach bywał wiele razy i organizował tam warsztaty artystyczne np. z Ukraińcami.

"Wyżej niż połonina. Saga w VI aktach" to historia zarazem tragiczna i wesoła, wypełniona piosenkami Wojtka Bellona, założyciela Wolnej Grupy Bukowiny.

- Pomysł na spektakl wywodzi się z pojęcia "genius loci", czyli wartości, które są określane jako duch miejsca. Na tym pojęciu oparłem częściowo moją strategię, którą przedstawiłem, gdy starałem się o stanowisko dyrektora. Z drugiej strony chodzi też o realizację teatru wędrownego, który dociera do kultowych miejsc w Bieszczadach - opowiada Jan Nowara, szef "Siemaszki". - To nie jest opowieść dokumentalna, ale poetycka esencja legendy o leśnych ludziach bieszczadzkich. Spotkają się na pogrzebie jednego z nich, by rozliczyć się ze swoim życiem. Każdy ma zbrudzone sumienie - zdradza. Teatr za pieniądze z dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego buduje specjalną naczepę z rozkładaną sceną, na której będzie pokazywany spektakl w różnych zakątkach Bieszczadów.

21 sierpnia premiera odbędzie się w cerkwi w Baligrodzie, potem spektakl będzie grany w Cisnej, Wetlinie, Zatwarnicy, Ustrzykach Dolnych, Olszanicy, a we wrześniu na dziedzińcu zamku w Sanoku, w ruinach klasztoru w Zagórzu, w Polańczyku, na przystani ośrodka Unitra i w leskiej synagodze.

W spektaklu zobaczymy Justynę Król, Mariolę Łabno-Flaumenhaft, Roberta Chodura, Waldemara Czyszaka, Przemysława Sejmickiego (gościnnie) i Roberta Żurka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji