Artykuły

Kto jest kto?

3 maja wszedł na telewizyjne ekrany pierwszy odcinek sensacyjnego serialu pt. "Akcja V". Przez sześć kolejnych czwartkowych wieczorów będziemy towarzyszyć Stanisławowi Jończykowi w jego walce o tajemnice niemieckiej broni odwetowej.

Poniżej zamieszczamy rozmowę z reżyserem serii, Andrzejem Zakrzewskim, oraz mały słowniczek, który może pomóc widzom w zorientowaniu się - kto kim był. W następnym numerze opublikujemy dalsze materiały poświęcone "Akcji V", jej historycznemu i technicznemu zapleczu.

Mówi Andrzej ZAKRZEWSKI, reżyser "Akcji V"

Niektórzy twierdzą, że publicz­ność jest przesycona tematyką wojenną, że ma już dosyć wojny na ekranach - małych i dużych. Może. Ale jest to tylko jedna strona zagadnienia. Bo z drugiej strony - nastąpił wielki wzrost zainteresowania literaturą pa­miętnikarską, szczególnie tą, któ­ra próbuje rozszyfrowywać ta­jemnice, prawdziwe i pozorne, II wojny światowej. Dużo w tym wszystkim jest reklamiarstwa, dużo na siłę organizowanej sensacyjności. W niczym to jed­nak nie zmieni faktu, że pamięt­nikarska literatura wojenna jest "najlepszym towarem" na księ­garskich rynkach świata. A temu zainteresowaniu dokumentalistyką pisaną - towarzyszy jedno­czesna fala eksperymentów ma­jących na celu stworzenie czegoś, co umownie nazywamy "Teatrem faktu". Wniosek więc z tego pro­sty: również sztuki widowiskowe przestają być domeną czystej fikcji, jest w nich miejsce na paradokumentalną opowieść o ludziach i epoce.

Właśnie tego typu widowisko - o Akcji V - pragnęliśmy stworzyć. A nie trzeba tłuma­czyć, że sprawa tego warta i że w całej historii wykrycia i znisz­czenia niemieckiej broni nie brak elementów, które mogą po­służyć za podstawę do naprawdę sensacyjnego scenariusza. Dzisiaj istnieje już na ten temat bogata i w miarę dokładna dokumenta­cja oraz możliwość dotarcia do materiałów zdjęciowych i filmo­wych. Do wszystkich tych materiałów staraliśmy się dotrzeć, by opowiedzieć o tym, jak polskie podziemie rozszyfrowało jedną z najpilniej strzeżonych niemiec­kich tajemnic.

Sprawa niemieckiej broni stała się tematem licznej korespon­dencji między Churchillem, a Stalinem, znalazło się dla niej również obszerne miejsce w pa­miętnikach angielskiego premie­ra i w wielu innych dokumen­tach epoki - wydawanych w ciągu tych wszystkich lat, które upłynęły od zakończenia wojny. Jedno z najpełniejszych opra­cowań tematu wyszło spod pió­ra Michała Wojewódzkiego i dla­tego na jego książce oparł Jerzy Janicki swój scenariusz serialu. Żyją jeszcze świadkowie i uczestnicy wydarzeń, bohaterowie Akcji V. Należy do nich mię­dzy innymi znakomity uczony, długoletni prezes Polskiej Akademii Nauk, prof. Janusz Groszkowski.

Realizując serial, korzystamy obficie z materiału dokumentalnego, ale w wielu wypadkach scenariusz odchodzi od stupro­centowej wierności szczegółów na rzecz pewnej literackiej fik­cji, łącznie z postacią głównego bohatera. Jest nim Polak, pra­cownik wywiadu, przerzucony z Anglii do kraju, by tu rozszyfro­wał tajemnicze wiadomości, któ­re zaczęły krążyć na temat ja­kiejś przygotowywanej przez Niemców cudownej broni. Akcja serialu rozgrywa się w Anglii, w Polsce oraz w Niem­czech. Pozwoliło to na pokaza­nie rozwoju wydarzeń w pla­nach, między którymi rzeczywi­sta styczność istniała w niewie­lu tylko punktach. Dzięki takie­mu ujęciu widz będzie "mą­drzejszy" od bohatera. I będzie mógł poznać całokształt wyda­rzeń, co byłoby niemożliwe przy skupieniu się na jednym tylko "planie akcji".

Kto jest kto?

Chcemy przedstawić rzeczywistych uczestników Akcji V, których losy posłużyły autorom scenariusza do skonstruowania fabularnej fikcji. Posługu­jemy się przy tym przede wszystkim - podobnie jak Jerzy Janicki - zna­komitą dokumentacją, jaką zawarł w swej książce "Akcja V1, V2" Michał Wojewódzki. Tak więc - kim był, lub kim mógł być:

STANISŁAW JOŃCZYK (Jan Englert) - tak nazwali swojego bohatera twórcy telewizyjnej serii. Jest to postać, na której losy składają się losy kilku osób autentycznych. Pierwszą z nich jest Stefan Ignaszak (pseudonim Nordyk, Norbert Wojewódzki), z wykształcenia prawnik. 13 marca 1943 roku z pewnego lotniska, "gdzieś w Anglii", wy­startowały cztery samoloty typu Halifax. W każdym z nich odby­ło drogę do okupowanej Polski czterech zrzutków tzw. Cichociemnych. Wśród nich Stefan Ignaszak. Zrzucony w rejonie Częstochowy, między Lelowem a Janowem, wkrótce znalazł się w Warszawie. Należał do organizatorów bojowej komórki wy­wiadowczej "Bałtyk", obejmują­cej teren całego Pomorza.

Wraz ze Stefanem Ignaszakiem w akcji Peenemunde brał udział jego bezpośredni zastępca, Bernard Kaczmarek, pseudonim Wrzos. Był potem jednym z tych, którzy przygotowywali akcję roz­poznawczą w kolejnej bazie nie­mieckiej broni rakietowej, kiedy po nalocie na Peenemunde ośro­dek badawczy przeniesiono na tereny Polski, do obozu w rejo­nie wsi Blizna, leżącej na trasie miedzy Krakowem a Lwowem.

BOROWIK (Józef Nowak) - Jego pierwowzorem może być Jerzy Chmielewski (pseudonim Rafał, Jacek), którego staraniom zawdzięczać należy m.in. stworzenie Biura Stu­diów Gospodarczych i Przemysłowych przy Komendzie Głównej Sztabu AK. Tam zbiegały się wszystkie nadchodzą­ce od polskiego podziemia informacje dotyczące technicznej strony wyposażenia armii niemieckiej. Zaangażował do współpracy najwybitniejszych specjalistów, jacy wówczas przebywali w Warszawie; to z jego inicjatywy działała Rada Gospodarcza, zwana trustem mózgów. Jerzy Chmielewski, z wykształcenia ekonomista, aresztowany dosyć przypadko­wo, więziony na Pawiaku, gdyż nikt nie był w stanie do­wieść mu przynależności do żadnej podziemnej organizacji musiał jednak jako "spalony" zrezygnować - po obfitują­cym w dramatyczne okoliczności zwolnieniu z więzienia - z czynnej pracy konspiracyjnej. Wyznaczono go na "asysten­ta" przesyłki, którą w akcji Trzeci Most miano dostarczyć z Polski do Londynu. Przesyłką były części rakiety V2, któ­rą udało się zdobyć polskiemu wywiadowi. Zarówno Chmie­lewski, jak i rakieta, dotarli szczęśliwie do Anglii - przez włoski port Brindizi - i tam dopiero "Rafał" znalazł się w opałach. Podobno strzelano do niego w jego londyńskim mieszkaniu, proponowano współpracę z wywiadem. Miał odpowiedzieć: "Pracowałem dotychczas z pobudek ideowych, dla dobra Polski. Nigdy nie podejmę się pracy w wywiadzie zawodowo". Po tym wypadku wyjechał do Rio de Janeiro, gdzie spędził resztę życia. Zmarł w Brazylii, w roku 1966.

KOŁODZIEJ KORONA (Jan Machulski) - inżynier Antoni Kocjan, wymieniany zresztą w innym miejscu serialu z nazwi­ska jako postać historyczna, wy­bitny konstruktor szybowcowy, twórca maszyny "Bąk", do której jeszcze w roku 1947 należały re­kordy świata wysokości i dłu­gości lotu. Był duszą zorganizo­wanego przez Chmielewskiego trustu mózgów. Zatrzymany w Warszawie w 1940 roku w przy­padkowej łapance, trafił do Oświęcimia, skąd jednak udało się go wyreklamować. Po raz drugi aresztowało go gestapo, zupełnie zresztą nie zorientowa­ne w jego prawdziwej działalno­ści. Na terenie jego dawnych za­kładów szybowcowych przy Alei Niepodległości odkryto najwięk­szą z konspiracyjnych drukarni i Kocjana zatrzymano jako właś­ciciela terenu. Już w więzieniu zdradziła go przypadkowo spot­kana kobieta. Kocjana rozstrze­lano w ostatnich dniach istnienia Pawiaka.

SPRINGER (Mieczysław Milecki) - Austriak, pracownik polskiego wywiadu, nazywał się w rzeczy­wistości Augustyn Trager, był dowódcą polskiej sieci wywia­dowczej pod kryptonimem "Bał­tyk 303" (pseudonim Tragarz, Łoś, Austriak). Przyjął obywatel­stwo niemieckie, działał w Byd­goskiem. Syn Augustyna Tragera, jako spec od łączności radio­wej został przeniesiony na wyspę Uznam. Od niego otrzymano pierwsze w miarę szczegółowe plany ośrodka w Peenemunde.

FURMAN (Ryszard Bacciarelli) - Pierwsze meldunki o tym, że dzieje sie coś w Peenemunde otrzymywano od osób wywiezionych na roboty. Jednym z takich "robotników" byt również Jan Schroeder, wysłany przez siatkę wywiadowczą do Świnoujścia w charakterze ochotnika. Wśród wielu informacji przez niego prze­kazanych, jedna była znamienna - otóż "Furman" podsłuchał rozmo­wę dwóch oficerów, którzy twier­dzili, że wyspa Uznam - na której znajduje sie Peenemunde - jest "wyspą mózgów niemieckich". Taka koncentracja wybitnych specjalistów była bardzo poważną poszlaką dla wywiadów alianckich.

GOSPOSIA (Ryszarda Hanin) - Sprawa mieszkania przy ulicy Chocimskiej, w którym między innymi profesor Groszkowski rozpracował tajemnice urządzeń radiowych, w jakie wyposażone były niemieckie rakiety, należała do okupacyjnych anegdot. Otóż mieszkanie mieściło się w dziel­nicy niemieckiej i zostało - wraz z gosposią - przydzielone niemieckim lokatorom. Należało ono do pewnego absolwenta Wy­działu Lotniczego Politechniki Warszawskiej, który został pra­cownikiem niemieckiego kontr­wywiadu i... polskiego wywiadu. By nikt z konspiratorów nie za­szedł tam bez uprzedzenia - wymyślono legendę o telefonach gosposi, która dzwoni do "pana", by upewnić się w ten sposób, że ten nie wróci do domu. Chodziło o ścisłe zakonspirowanie tak cennego lokalu. Używany był tylko do specjalnie ważnych za­dań.

DACHTER (Leszek Herdegen) - puł­kownik Max Wachtel, komendant pierwszego pułku bomb latających, kierował niemieckimi nalotami na Londyn, przy pomocy "bezpilotowych samolotów", jak zwano pociski V1. Był człowiekiem młodym, energicz­nym, i nie pozbawionym fantazji - o czym świadczą opublikowane po wojnie pamiętniki, w których wy­stępuje jako główny cel alianckiej zmowy, człowiek, którego za wszelka cenę chcą zlikwidować wywiady wszystkich możliwych nacji. Było w tym zresztą nieco słuszności, bo Max Wachtel, posługujący się wieloma nazwiskami i mundurami, był uwa­żany przez Anglików za ich najbar­dziej uporczywego bezpośredniego wroga, który do ostatniej niemal chwili prowadził bombardowania z lądu i powietrza, gdy zabrakło juz hitlerowcom baz lądowych na wy­brzeżach Kanału i morza Północne­go. Anglicy zbyt późno odnaleźli Wachtela - dopiero w roku 1946, ale wtedy starali się już zapomnieć o tym, że istniała kiedykolwiek woj­na i że były bombardowania Londy­nu. Jedynym "odwetem" było odna­lezienie i sprowadzenie do obozu w Speadon Tower jego belgijskiej na­rzeczonej, Izabeli de Goy, aby Wachtel mógł sie z nią ożenić. W latach pięćdziesiątych pracował jako kierownik lotniska Hamburg-Fuhlsbuttel.

SCHROEDER (Krzysztof Chamiec) - po wojnie wywiad amerykański zna­lazł wśród bagaży jednego a uciekinierów tajny dokument, mówiący o czym rozmawiano na wyspie Uznam. Owym uciekinierem był profesor doktor inżynier Werner Osenberg, obecnie wykładowca w Wyższej Szkole Tech­nicznej w Hannowerze. Był jednym z dowódców SD w Głównym Urzę­dzie Bezpieczeństwa Rzeszy, oddele­gowanym specjalnie do szpiegowania niemieckich naukowców i techników. Jego podopiecznymi byli między in­nymi zgromadzeni w Peenemunde uczeni.

GLORIA (Barbara Wrzesińska) - Na długo przed wybuchem wojny, Niemcy mieli znakomicie rozbudowa­ny wywiad, który ułatwiał im bły­skawiczne rozeznanie w momencie wkraczania do podbijanych krajów. Piąta kolumna torowała w prawdzi­wym tego słowa znaczeniu drogę pancernym jednostkom. Jedynie w Wielkiej Brytanii rozszyfrowano nie­mal całą niemiecką siatkę. Rozszy­frowano, lecz nie zlikwidowano. W ten sposób zdekonspirowani agenci oddawali nieliche usługi Brytyjczy­kom. Jak dalece sytuacja była skom­plikowana przekonamy się obserwując działalność tej kobiety.

CONSTANCR BABINGTON (Barba­ra Klimkiewicz) - Tak nazywała się rzeczywiście pani Constance Babington-Smith, przed wojną modystka, zdradzająca jednak zainteresowa­nia lotnictwem, w czasie wojny naz­wana "Miss Peenemunde", ale też określana jako "czołowy autorytet aliantów w sprawach odczytywania zdjęć lotniczych". Tak określili ją Amerykanie, którzy "Babs" przyz­nali - jako pierwszej kobiecie, oby­watelce brytyjskiej - Medal dla Zasłużonych. Wywiad lotniczy miał dla aliantów w czasie drogiej wojny światowej znaczenie decydujące, stąd też i miss Smith doczekała się wielkiego uznania.

MARYLA (Aleksandra Zawieruszanka) - Życiorysu tej postaci użyczyło kilka, konspiracyjnych "ciotek" - jak na­zywano gospodynie lokali, w których przechowywano kurie­rów z Anglii. Mogła być nią Maria Natansonowa (pseudo­nim Eryka), przez której mieszkanie na rogu Marszałkowskiej i Nowogrodzkiej przewinęło się około dwustu ukrywanych osób. Mogła być nią Władysława Macieszyna (pseu­donim Sława), dawna, kurierka legionów, senator Rzeczypo­spolitej, która z racji świetnej znajomości niemieckiego mo­gła posługiwać się niemieckimi papierami i względnie swo­bodnie podróżować po Europie. To ona właśnie dostarczyła do punktu kontaktowego w Wiedniu meldunek dotyczący produkcji broni V. Był to jej ostatni meldunek. Kiedy na­stępnym razem stawiła się pod wskazany adres, wpadła w rę­ce gestapo. Okupację jednak przeżyła, zmarła w Warszawie sporo lat po wojnie. Wreszcie była jeszcze pani Stachowska, żona inżyniera, z Blizny (pseudonim Maryla), która dostar­czała informacji na temat rozmieszczenia obozu niemieckie­go na terenach Blizne-Pustków.

BRICKSON (Jerzy Rad­wan) - Szefem Constance Babington był major E. J. A. Kenny, kierujący brytyjskim laboratorium odczytywania zdjęć obiektów przemysło­wych, w placówce w Medmenham. Materiału placówce w Medmenham dostarczyły odbywające loty wszędzie tam, gdzie tylko mogło się dziać coś interesującego, wy­wiadowcze samoloty brytyj­skie typu "Mosquito". Wysoki pułap, jaki osiągały, i duże szybkości czyniły je praktycz­nie niemal niedostępnymi dla dział niemieckiej ochrony przeciwlotniczej i wrogich myśliwców. Siłą rzeczy jednak dostarczane przez nie zdjęcia bywały nie lada ła­migłówkami. Do ich odszyfro­wywania zatrudniono olbrzymi skład ekspertów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji