Artykuły

Nowa przypowieść Dürrenmatta

Teatr Dramatyczny Warszawy wy­stawił w tłumaczeniu Krzywickiej i Garewicza, reżyserii Renégo i sceno­grafii Starowieyskiej nową sztukę Dürrenmatta - "Fizyków".

Autor błaga, by jego sztuk nie traktować jako dzieł z tezą, lecz tyl­ko jak opowiadania. W rezultacie tworzy okrutne przypowieści z sen­sem. Treść sztuki jest następująca: Najgenialniejszy z żyjących fizyków, który zawahał się przed perspektywą dalszego rozwoju swej nauki, pro­wadzącej do powszechnej zagłady, wycofuje się z życia do szpitala dla wariatów. Symulując obłęd dokonuje czynów nienormalnych, niszczy ręko­pis swoich prać i morduje ukochaną pielęgniarkę, w obawie, że ona przywróci go normalnemu życiu, a więc i dalszej naukowej twórczości zgub­nej dla świata. Ale wywiady dwu mocarstw repre­zentujących różne poglądy na wyko­rzystanie nauki, wpadły na jego trop. Mniej odeń genialni, ale również bardzo uczeni fizycy w służbie tych wywiadów, wkradają się więc do tego szpitala również jako symulanci. Od tego, które z mocarstw, a więc i ideologii dotrze do wyników wiedzy Mobiusa, zależą perspektywy ludzkości. Ale może się zdarzyć również trze­cia ewentualność. Odpis zniszczonej pracy, która wymknęła się obu wy­wiadom. Jest w posiadaniu naczelnej lekarki zakładu, która może nie wy­puścić żadnego z trzech fizyków na wolność, bo tylko pobyt w zakładzie dla obłąkanych chroni ich przed ukaraniem za morderstwa,dokonane w celu symulacji. A ta naczelna le­karka jest prawdziwą wariatką. w dodatku złą i okrutną, która teraz może dysponować nieograniczonymi siłami niszczycielskimi. Jest to właś­nie owo, jak powiada Dürrenmatt niemożliwe do przewidzenia najgorsze z możliwych zakończeń. I mów­cież nam teraz, że literatura "nie na­dąża" za rzeczywistością.

Reżyser słusznie nie dał się powo­dować pokusom dodatkowych niesamowitości inscenizacyjnych. Groza historii narasta na tle bardzo natu­ralnie przedstawionych postaci. Sce­nografia też nie wybiega ku abstrak­cjom. Rzecz dzieje się w ramach mieszczańskiego sanatorium w sma­ku tradycyjnym.

Łuczycka miała tryumfalną kreację w roli naczelnej lekarki. przy czym można było domyślić się modelów, z których czerpała wzór dla postawy, zachowania i odruchów. Barbara Klimkiewicz w kapitalnej roli pie­lęgniarki oświadczającej się pacjen­towi, kochanej przez niego i zamor­dowanej, zwycięsko pokonała trud­ne zadanie aktorskie. Fetting, Płot­nicki i Świderski jako trójka fizy­ków użyła pełnego arsenału swych bogatych środków wyrazu. Być mo­że dla przedstawienia byłoby ko­rzystniejsze, gdyby aktor grający Mobiusa rozporządzał jednak zasobniejszymi rezerwami ekspresji, niż gra­jący "Newtona" i "Einsteina", czyli role także bardzo eksponowane, ale jednak nie aż tak jak tamta. Świetnie wycyzelowali swoje epi­zody Bystrzanowska jako była żona Mobiusa, oraz Pokora - koryfeusz doskonałej trójki jego synów. Po­pisowo grał inspektora policji Ja­worski. Wyrazistym lekarzem sądo­wym był Skulski, a starszym pielęg­niarzem Skowroński.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji