Artykuły

Rumunia w Gdańsku

Sam jestem tym zaskoczony, ale wśród pokazanych [w ramach Tygodnia Rumuńskiego w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim] przedstawień najgłębsze wrażenie zrobił na mnie nie "Edyp", wyreżyserowany przez wielkiego mistrza rumuńskiego teatru Silviu Purcarete, tylko skromny, paradokumentalny spektakl "Clear history" Teatru Spalatorie z Kiszyniowa. Po godzinnym raptem przedstawieniu trudno było podnieść się z fotela, tak przytłoczyła przedstawiona w nim historia - pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Tydzień Rumuński, organizowany przez Gdański Teatr Szekspirowski, był ciekawym przewodnikiem po kulturze i historii.

Na koniec udanej cukierniczej pracy kładzie się na torcie smaczną wisienkę. Spodziewałem się, że taką smaczną wisienką będzie spektakl "Nauczyciel religii" Teatru Narodowego w Craiovej, kończący Tydzień Rumuński w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. Musiałem jednak obejść się smakiem. Spektakl wygrał, ogłoszony przez ten teatr, konkurs projektów dla młodych reżyserów i dramaturgów rumuńskich, ale do mnie jakoś nie przemówił. Kwintet aktorów, wcielający się w paręnaście postaci, odegrał historię, w której mieszały się tematy względności prawdy, bezwględności tabloidowych mediów oraz aspiracji religii (posługującej się przecież pojęciem prawdy), by dominować w życiu społecznym. Wiele wątków, wiele drobnych scenek, galopujący miszmasz...

Końcowy spektakl nie popsuł mi jednak humoru po całym Tygodniu Rumuńskim. Można było na nim uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych naprawdę wysokiej próby, można było dzięki dyskusjom i spotkaniom zdobyć wiedzę o dawnej i współczesnej Rumunii, można było nawet pojeść i popić na kulinarnym festynie. Program imprezy był jeszcze bogatszy niż Tygodnia Flamandzkiego, organizowanego w marcu tego roku przez Gdański Teatr Szekspirowski. To bogactwo można by nawet uznać za wadę, bo obejrzeć wszystko, a potem opisać - nie było sposobu.

Sam jestem tym zaskoczony, ale wśród pokazanych przedstawień najgłębsze wrażenie zrobił na mnie nie "Edyp", wyreżyserowany przez wielkiego mistrza rumuńskiego teatru Silviu Purcarete, tylko skromny, paradokumentalny spektakl "Clear history" [na zdjęciu] Teatru Spalatorie z Kiszyniowa. Po godzinnym raptem przedstawieniu trudno było podnieść się z fotela, tak przytłoczyła przedstawiona w nim historia. Z relacji świadków i uczestników, z historycznych dokumentów i nielicznych filmów i zdjęć została utkana wstrząsająca opowieść o zagładzie Żydów w Besarabii i Bukowinie po tym, jak w 1941 roku wkroczyły tam wojska rumuńskie Antonescu. Dzięki prostocie teatralnej formy ten mało znany epizod, na uboczu historii, stawał się niemal tak dotykalny i dojmujący, jak książka i film "Shoah" Claude'a Lanzmanna. Może nawet spektakl działał bardziej, bo Lanzmann zobrazował Zagładę na skalę przemysłową, rzeczywistość koszmarną, ale jakoś oswojoną dzięki temu, co o niej wiemy. To, co rozegrało się w Besarabii, Bukowinie i Transnistrii, śmierć kilkuset tysięcy ludzi mordowanych często w najprymitywniejszy, najbrutalniejszy sposób, to historia bardzo mało znana. Po spektaklu aktorzy nie wyszli do oklasków, uświadamiając nam, że to nie był teatr, tylko rzeczywistość w teatrze.

Niezwykłym dopełnieniem tego, co zostało pokazane w "Clear history", okazał się film "Aferim!" Radu Jude, wyróżniony, ex aequo z Małgorzatą Szumowską, Srebrnym Niedźwiedziem na tegorocznym festiwalu w Berlinie. Film przenosi nas mniej więcej w te same okolice Europy, na Wołoszczyznę, tyle że w połowę XIX wieku. Przed naszymi oczyma rozgrywa się historia jak z "Django" Tarantino, opowieść o niewolnictwie i o polowaniu na zbiegłego od swojego feudała Roma - tyle że wszystko to dzieje się w sercu Europy... Przepięknie sfotografowany, w konwencji ni to westernu, ni kina drogi film nie jest jednak aktem oskarżenia. Stwierdza po prostu: tak wygląda przeszłość nas, środkowych Europejczyków.

"Edyp" Silviu Purcarete, spektakl Teatru Narodowego w Sibiu, pokazał siłę tej rumuńskiej kultury, która odwołuje się nie do lokalności, tylko do uniwersalnych mitów. Reżyser połączył w jedną opowieść dwa dramaty Sofoklesa: "Edypa z Kolonos" i "Króla Edypa". Początek rozgrywa się w ciasnej przestrzeni, jakby w schronie. Król Edyp, nieświadom jeszcze swej tragicznej historii, beztrosko bawi się w swej posiadłości. Gdy prawda o tym, że jest ojcobójcą i kazirodcą, wyjdzie na jaw, ciasny, tylko z pozoru bezpieczny schron rozpada się. Ale w tej nowej przestrzeni nowi ludzi tak samo ucztują, nie chcą znać prawdy o ludzkim losie. Tylko Edyp jest wśród nich tym, który cały ten ciężar bierze na swoje barki. Grecki dramat miał widzom dostarczać poczucia tragizmu. Spektakl Purcarete, często upozowany na antyczną płaskorzeźbę, niósł w sobie to rzadkie dziś w teatrze odczucie.

Tydzień Rumuński to także m.in. przegląd kina rumuńskiego w klubie Żak, spektakl taneczny, widowisko mulitimedialne oraz wiele, wiele wykładów. Liczne imprezy sprawiły, że ich publiczność była rozproszona i nie za wielka. Ale nawet dla kogoś, kto poznał tylko jakąś część tych imprez, Rumunia stała się, mocno w to wierzę, innym miejscem na mapie Europy. A o taki właśnie efekt przecież chodziło.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji