Artykuły

Kilka minut przed lustrem

Trzydziestolatek Paweł Mykietyn, obsypywany zamówieniami i nagrodami, jest dziś ulubieńcem krytyki i publiczności, zwłaszcza tej bliskiej mu wiekiem. Od czasu młodego Krzysztofa Pendereckiego żaden kompozytor nie robił tak błyskotliwej kariery. Teraz postanowił wkroczyć do opery, ale zatrzymał się w połowie drogi.

Na operowy debiut wybrał sztukę Austriaka Thomasa {#au#255}Bernharda{/#}, hołubionego dziś przez europejski teatr. W "Ignorancie i szaleńcu" nie szczędzi on sarkastycznych uwag pod adresem artystów i świata. W swych utworach często portretował ludzi małych i budzących pogardę, którym przeciwstawia Królową Nocy, kolejną z jego postaci wyrastających ponad przyziemną, ludzką egzystencję. Świat zachwyca się koloraturami tej primadonny ona zaś marzy o tym, by wrócić do realnego życia z całą jego brutalnością. Muzyka jest więc obecna w tekście tej sztuki i bez niej trudno ją wystawić nawet w teatrze dramatycznym. Paweł Mykietyn też postanowił pozostać wierny słowu i tak stworzył na wpół dramat z muzyką, na wpół operę.

W partyturze nie ma wyraźnego podziału na numery muzyczne, ale całość rozpada się na trzy części. Pierwszą z nich zdominowała rozmowa, którą w garderobie teatralnej prowadzą Ojciec primadonny, alkoholik i Doktor zafascynowany zgłębieniem tajemnic ludzkiego ciała. Ingerencja Mykietyna w tekst jest tu początkowo niewielka, z wolna rozwija się, zwłaszcza w monologach Doktora. Atmosfera ulega zagęszczeniu, gdy nadchodzi Królowa Nocy i przygotowuje się do wyjścia na scenę, a w muzykę Mykietyna zaczyna ingerować sam Mozart. Akt drugi to zaś jedynie postmodernistyczna zabawa z widzem i sztuką. Na tle prostego, kilkutaktowego motywu, powtarzanego do znudzenia, toczy się dysputa pełna ironicznych uwag o krytyce, teatrze i samej inscenizacji. Włącza się do niej nawet dyrygent Wojciech Michniewski, powtarzający z zapałem i satysfakcją, iż "kultura to kupa gnoju".

W warstwie muzycznej oraz w reżyserskim ujęciu Krzysztofa Warlikowskiego "Ignorant i szaleniec" nie przynosi większych niespodzianek. Kto zna inne teksty Thomasa Bernharda, znajdzie tu wszystko to, co można cenić lub odrzucać u tego dramaturga. Muzyka nie wzbogaca tekstu, najciekawiej brzmi wówczas, gdy Mykietyn rozpoczyna własną grę z mozartowską konwencją - począwszy od drobnego wplecenia w partyturę kilku nut z Mozarta, aż po dosłowne fragmenty z "Czarodziejskiego fletu". Wtedy rodzi się autentyczne napięcie i narasta prawdziwy dramat.

Od strony inscenizacyjnej zbyt wiele tu kalek i powtórzeń. Stanisława Celińska po raz kolejny ogrywa schemat nieco szorstkiej, ale w gruncie rzeczy poczciwej garderobianej - służącej. Banalnym pomysłem było rozpisanie partii demonicznego Doktora na głos kontratenorowy, nazbyt w ten sposób wykorzystywany w muzyce ostatnich dekad. Na szczęście Jonathan Peter Kenny to artysta o dużej indywidualności, dzięki czemu potrafił stworzyć wyrazistą postać. Niewykorzystana reżysersko i mdła jest postać Ojca mimo wysiłków Jerzego Artysza. Dobry epizod kelnera Wintera tworzy Jacek Laszczkowski, choć i jemu, i reżyserowi warto zwrócić uwagę, iż w tak ekskluzywnej restauracji kelner nie nalewa wina do nieopróżnionych jeszcze kieliszków.

Tak naprawdę dramat Bernharda przemawia do widza dzięki Oldze Pasiecznik. W roli Królowej Nocy stworzyła ona głęboko prawdziwy portret znerwicowanej primadonny, której każdy kolejny występ przychodzi z coraz większym trudem. Chce być normalną kobietą, a nie wspaniałym mechanizmem, który w pewnym momencie może zawieść. Tych kilka minut, kiedy Olga Pasiecznik przed lustrem przygotowuje się do występu nerwowo powtarzając koloratury, bezlitośnie obnaża świat opery i jej bohaterów. Z prawie trzygodzinnego spektaklu w pamięci zostaje ta jedna, wstrząsająca scena. Tylko tyle i dzięki Oldze Pasiecznik aż tyle.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji