Artykuły

Prowokował los (Dni Konrada Swinarskiego w Krakowie)

"Jeśli mnie w sercu miałeś

kiedykolwiek,

Na krótko rozstań się z tą

szczęśliwością

I nadal z bólem na tym

szerokim świecie

Oddychaj, aby opowiedzieć

O mnie"

(W. Shakespeare - "Hamlet", przeł. M. Słomczyński)

Wszyscy, którzy przychodzą do zespołu Starego Teatru zderzają się z mitem KONRADA SWINARSKIEGO. Nawet ci przychodzący tu teraz. A przecież od śmierci Swinarskiego, który zginął w katastrofie lotniczej nad Damaszkiem minęło już 10 lat. Te lata nie zniweczyły mitu chyba dlatego, że pamięć wszystkich ze Swinarskim kiedyś pracujących - aktorów i ludzi Starego Teatru - troskliwie przechowuje całą złożoną prawdę o tym wielkim twórcy.

Konrad Swinarski debiutował jako reżyser w 1955. Był twórcą sześćdziesięciu spektakli w Polsce i za granicą. Przez ostatnie dziesięciolecie swojego życia (1965-1975) związał się ze Starym Teatrem i tu stworzył 11 wspaniałych inscenizacji. Największe z nich to "Dziady" (po ich premierze - 19 II 1973 r - uznano go za najwybitniejszego inscenizatora obok Leona Schillera) i ."Wyzwolenie" do dzisiaj należące do repertuaru Starego Teatru. Następny miał być "Hamlet"...

Po "Dziadach" i "Wyzwoleniu" Swinarski długo szukał następnej sztuki polskiej, ale nie znalazł. Wspominał o "Samuelu Zborowskim". Wydawało się, że skończył się dla niego ciąg prometejski w polskiej literaturze. Dlatego wybrał "Hamleta". To właśnie Hamlet miał być przedłużeniem Konradów. I chociaż, w przedstawieniach Swinarskiego zawsze uzewnętrzniał się on sam, ze swymi najbardziej intymnymi sprawami, to właśnie "Hamlet" zapowiadał się na jakąś szczególną sumę wiedzy reżysera o sobie i świecie.

ANNA POLONY, która w "Hamlecie" Swinarskiego grać miała Gertrudę, powiedziała: " realizował siebie, zwłaszcza przez te ostatnie wielkie spektakle. Była to jakby jego spowiedź, wyrzucenie z siebie tego, co go boli. Poprzez bohatera, poprzez zaaranżowanie takiej a nie innej sytuacji, przekazywał ból, który przeszywa osamotnionego artystę w świecie. Dlaczego mówię "artystę", choć Hamlet artystą nie jest?! W pojęciu Konrada każdy człowiek istotnie wyjątkowy i nadwrażliwy, nie mogący sobie poradzić ze sobą-i światem, może być zaliczony w poczet artystów. I Hamlet w tej, moim zdaniem genialnej interpretacji Konrada, to nie tylko człowiek, któremu zabrano koronę, który musi pomścić śmierć ojca i cudzołóstwo matki - to nade wszystko filozof, kreator, ktoś, kto chce rządzić duszami ludzkimi".

Próby "Hamleta" trwały długie miesiące. ANNA DYMNA (Ofelia) wspominała: "Te próby były rodzajem psychodramy, pójściem tak daleko w głąb siebie, ze stawało się to aż niebezpieczne. Swinarski bez przerwy prowokował los, Boga i aktorzy za nim też prowokowali los, własną odporność fizyczną i psychiczną. To, co działo się na tych próbach to już nigdy się nie powtórzy".

Po śmierci Konrada Swinarskiego usiłowano pokazać kolejnym reżyserom gotowym do ewentualnego dokończenia spektaklu, to co już było zarysowane. Jak wykazały przeprowadzone wtedy próby, każdy z aktorów miał własną wizję przedstawienia, często sprzeczną z wiedzą na ten temat kolegów z nim występujących. Niektóre role i to tak ważne jak np. Poloniusz czy Laertes były ledwie dotknięte, inne zinterpretowane w mniejszych lub większych fragmentach, nie składających się jednak w żadną pełną całość. "Dlatego jego 'Hamleta" nie dało się zrekonstruować, nie wiedzieliśmy nic, zabrakło duszy. Bo pracując z nim czułam się właśnie tak, jakby on wkładał mi rękę w duszę, w serce - to odbywało się na tych rejestrach. Przepraszam, że mówię tak egzaltowanie, ale nie potrafię inaczej. (ANNA DYMNA)

JÓZEF OPALSKI, obecny kierownik literacki Starego Teatru w swojej książce "Oddychaj, aby opowiedzieć o mnie. (Rozmowy o Konradzie Swinarskim i "Hamlecie")" zrobił coś, co reżyserom udać się nie mogło. Rozmowy przeprowadzone ze współtwórcami inscenizacji - aktorami, scenografami, kompozytorem - pozwoliły przybliżyć zamierzony kształt spektaklu i zachować jego artystyczne i ideowe przesłanie. Pokazują one również jak Swinarski dobierał sobie współpracowników i jak poprzez różnorodne ich osobowości kształtował spektakle. "Myślę, że nauczył mnie poczucia ambiwalencji, że pomiędzy złem i dobrem jest milion odcieni, że natura ludzka jest niejednoznaczna i że nie należy nigdy wyrokować o innych ludziach w sposób ostateczny. Że jesteśmy rozdarci między kloaką świata a patetycznym czynieniem dobra. Monolog Sobolewskiego z "Dziadów" zrobił ze mną w ciągu jednej nocy. Wezwał mnie na górę do swojego pokoiku (kiedy jeszcze mieszkał w teatrze) i w pogawędce na tysiące tematów, przy wódeczce, doprowadził do mojego całkowitego otwarcia i powoli nakierował mnie na to, na czym mu zależało. A potem, kiedy już mówiłem ten monolog, powiedział, że jest bardzo wzruszony, co było dla mnie najwspanialszą nagrodą". (ALEKSANDER. FABISIAK, Rozenkranc).

Książka J. Opalskiego jest również zapisem pewnej epoki w dziejach Starego Teatru i świadomości pokolenia aktorskiego, które tu debiutowało na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. I przede wszystkim - portretem samego Swinarskiego, odmalowanym głosami najbliższych mu ludzi. "Brak jednoznaczności w interpretacjach Swinarskiego i mnie wydaje się najistotniejszy. Dlatego postacie w jego spektaklach były tak fascynujące, gdyż nie były nigdy jednowymiarowe. Jeżeli widział, że aktor ma już gotową interpretację roli, natychmiast ją łamał. Rozbijał jedność i łączył przeciwieństwa. W ten sposób wprowadzał aktora w stan nieprawdopodobnego niepokoju, zmuszał do pracy twórczej, czuliśmy się autentycznymi współtwórcami ról i spektakli. To zresztą promieniowało z niego, gdyż był osobą, która bez przerwy wibrowała, ulegał rozmaitym lękom i niepokojom i dlatego tak bezustannie łamał schematy.

Chciałbym powiedzieć jeszcze-o czymś, o-czym mówić jest -mi bardzo trudno, ale czuję jak gdyby obowiązek, żeby to powiedzieć: w Swinarskim. było jakieś głębokie poczucie tragiczności losu ludzkiego. Tylko człowiek bardzo cierpiący mógł tak głęboko wejrzeć w naturę ludzką jak Konrad w swoich przedstawieniach". (ZYGMUNT JÓZEFCZAK, Gildenstern).

Nie wszyscy proszeni o rozmowę zgodzili się na nią. Wielu z rozmówców miało również sporo obaw, zastrzeżeń i wątpliwości, nie chcąc, bardzo prywatnych nieraz wspomnień, podawać do wiadomości publicznej...

W części dokumentacyjnej książki zgromadzone jest wszystko, co na temat krakowskiego "Hamleta" zostało opublikowane, istnieje w nagraniach lub dokumentacji fotograficznej. Opublikowane są w niej także materiały o "Hamlecie" zrealizowanym przez K. Swinarskiego w Tel-Awiwie. Czytelnik interesujący się szczególnie spektaklami "Hamleta" i osobą wielkiego reżysera może więc znaleźć wskazówki, gdzie szukać materiałów poszerzających zawarte w rozmowach wiadomości.

Mimo wszystkich trudności, jakie na jedną książkę udało się J. Opalskiemu bardzo dużo. Sądzę, że stało się tak dlatego, iż zna on wszystkich swoich rozmówców, jest nawet z nimi zaprzyjaźniony. Znał również dobrze K. Swinarskiego i sam od lat związany jest ze Starym Teatrem. A poza tym - praca nad książką trwała przecież pięć lat, kolejne etapy jej powstawania mogli prześledzić uważni czytelnicy "Dialogu", gdzie począwszy od maja 1980 r. wszystkie rozmowy były drukowane. W marcu br. książka została złożona w Wydawnictwie Literackim w Krakowie.

Kiedy stoimy u progu "Dni Konrada Swinarskiego w Krakowie", którymi Stary Teatr czci pamięć jednego z największych swoich reżyserów w dziesięciolecie jego śmierci stwierdzamy ze zdziwieniem, że jest to książka właściwie jedyna. A przecież zapowiadano monografie, tomy wspomnień, księgi zbiorowe... Widać wyraźnie jak trudna to próba - opracowanie biografii Swinarskiego, ciągle pełnej luk i niedopowiedzeń. Może właśnie te "Dni", zorganizowane w Krakowie, pomogą wiele rzeczy przypomnieć i ocalić. Bo przecież ciągle..."jeszcze istnieją resztki tego natchnienia akt, tych fluidów, które Konrad nam przekazywał, którymi nas otwierał, otwierał nam oczy na świat, budził świadomość, wrażliwość. I kiedy gramy w innych sztukach, u innych reżyserów - na pewno z nas to emanuje. Na szczęście. I co wrażliwszy widz to zauważy: o, w tej scenie, w tym jednym momencie to jaby natchnienie teatru Konrada. To są już niestety dzisiaj tylko tchnienia, momenty, dotknięcia, jakieś nagłe błyski. To przedłuża nie tylko żywot artysty w nas - ale i wciąż nas, nasz teatr podbudowuje (ANNA POLONY).

Spośród aktorów i ludzi teatru, w każdym, kto zetknął się z Konradem Swinarskim na zawsze coś niezwykle cennego pozostanie. Ale w sztuce teatru wszystko, co niepowtarzalne jest i wzniosłe, tak często bywa również ulotne i nietrwałe. A więc - "Oddychaj, aby opowiedzieć o mnie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji