...to, co dotyczy wszystkich ludzi
MOTTO: "Nigdy jeszcze w historii uświadomienie sobie sensu życia współczesnego nie było tak ważne,jak dziś. Możemy dziś uczynić wszystko: możemy sami się unicestwić albo stworzyć sobie wymarzony tryb życia. Jednego tylko nie wolno: nie możemy pozostać obojętni... Nareszcie zdaliśmy sobie sprawą, że przyszłość ludzkości zależy nie od Boga, ale od samych ludzi". (Robert Bolt)
NAUKA XX WIEKU dała nam radio i telewizję, samoloty i mózgi elektronowe, a jednocześnie tej samej nauce ludzkość zawdzięcza tragiczną groźbę katastrofy atomowej. Jak mamy ustosunkować się do nauki i jej twórców, którym do niedawna świat zawdzięczał tylko dobrodziejstwa cywilizacji, a dziś również strach o jej losy? Próbą odpowiedzi na to pytanie jest nowy dramat wybitnego szwajcarskiego pisarza Friedricha Dürrematta - "Fizycy".
"Fizyków" wystawił w Warszawie Teatr Dramatyczny. Przedstawienie to stało się największym wydarzeniem sezonu teatralnego. Dlaczego? Co w tej sztuce szwajcarskiego pisarza okazało się fascynujące dla naszego widza, co powoduje, że widownię Teatru Dramatycznego wypełniają co wieczór tłumy warszawiaków i gości? Żeby oddać klimat tego dramatu - warto zacytować paradoks przypomniany przez jednego z krytyków w związku z premierą tej sztuki. "W teatrze za kulisami wybuchł pożar. Pierrot wchodzi na scenę i komunikuje to publiczności. Wszyscy jednak myślą, że to dowcip i oklaskują Pierrota. On powtarza wiadomość i dostaje jeszcze większe brawa. Wyobrażam sobie - pisał Kierkegaard- że tak właśnie zginie świat, wśród powszechnej wrzawy dowcipnisiów, którym się zdaje, że słyszą kiepski żart".
Wyobraźmy sobie teraz, że owym aktorem w zagrożonym pożarem teatrze jest współczesny pisarz, który widząc, że groźba katastrofy wisi nad światem, chce o tym powiedzieć swoim czytelnikom. Ale jak dotrzeć do ich wrażliwości, aby nie uznali głosu pisarza za czczą moralistykę lub zły żart?
Dürrematt znalazł taki sposób; niejako podstępnie złowił uwagę widza, dając mu w pierwszej części dramatu sensacyjne widowisko. Zobaczmy, jak to wygląda... Kiedy podnosi się kurtyna, przed widownią otwiera się wnętrze sanatorium dla wariatów. Pacjenci - to trzej wybitni fizycy. Przed godziną jeden z nich zamordował pielęgniarkę. Ciało siostry Ireny Straub znajduję się jeszcze na scenie. Policja kryminalna dokonuje właśnie wizji lokalnej. A morderca, który twierdzi, że jest Albertem Einsteinem,w pokoju obok gra na skrzypcach. Może grać spokojnie; jako umysłowo chory nie będzie przecież, odpowiadał przed sądem za swój czyn. Akt drugi sztuki jest jak gdyby powtórzeniem pierwszego... z tym, że zaczyna się nieco wcześniej. Siostra Monika wyznaje miłość drugiemu z pacjentów - fizykowi Möbiusowi. Twierdzi, że nie wierzy w jego obłęd, uważa go nie tylko za człowieka normalnego, ale za geniusza fizyki i proponuje uczonemu wspólną ucieczkę z sanatorium. Wstrząśnięty Möbius, który kocha Monikę, błaga ją, żeby zapomniała o nim i odeszła. Monika nalega; postanowiła, że za wszelką cenę zabierze Möbiusa z domu wariatów. Jej upór przesądził o jej życiu. W chwilę po płomiennych wyznaniach Moniki Möbius dusi ją. Znów policja i znów wizja lokalna, a wkrótce potem Möbius spokojnie zasiada do kolacji. Jakże niebezpieczny wariat! Widz, zaniepokojony i podekscytowany tą sensacyjną opowieścią, z pełnym napięciem czeka, jakie wyjście z tego groteskowego kołowrotu zaproponuje autor. Ale autor kończy już sensacyjne niespodzianki. Osiągnął cel wstępny: - zaintrygował widza, teraz może przejść do problemu.
Okazuje się nagle, że Möbius wcale nie jest umysłowo chory. Przeciwnie: jest genialnym fizykiem, który zrozumiał, że gdyby jego odkrycia naukowe dostały się w niewłaściwe ręce, mogłyby przynieść zagładę ludzkości. Zamyka się więc dobrowolnie w domu wariatów, a swoje notatki pali. "Nasza wiedza stała się straszna, nasze badania - niebezpieczne, nasze poznanie - śmiercionośne - przekonuje swoich współtowarzyszy. - Tylko w domu wariatów jesteśmy jeszcze wolni. Tylko w domu wariatów możemy jeszcze myśleć. Na wolności nasze myśli stają się materiałem wybuchowym. Albo pozostaniemy w zakładzie - albo świat zginie! Akt samounicestwienia, na jaki zdecydował się Möbius, Monika, którą poświęcił, żeby ocalić swoją niebezpieczną dla świata tajemnicę - wszystko to okazało się śmieszną pomyłką. Bo oto dzieło Möbiusa zdobyła garbata, obłąkana Mathilde von Zahnd, właścicielka sanatorium,i wykorzysta je przeciwko ludzkości. "Najstraszliwsza broń dostała się w ręce oszalałej kobiety". Tak zdecydował przypadek, ale Mathilde von Zahnd jest właśnie symbolem potwornego przypadku, który jest zawsze możliwy tam, gdzie nie działa racjonalna społeczna koordynacja. Świat - być może - stoi nad przepaścią, ale nie można przekreślić tego, co zostało raz pomyślane, a moralna postawa twórców nie ma żadnego wpływu na to, jak wykorzystane będą rezultaty ich odkryć Najwyższy produkt myśli ludzkiej może stać się środkiem w grze najniższych instynktów, a naukowcy -- niezależnie od postaw, jakie przyjmują - są bezsilni.
DLACZEGO twórca nie jest w stanie panować nad rezultatem własnych mvśll? Bo we współczesnym świecie - odpowiada Dürrematt - "to, co dotyczy wszystkich ludzi, może być rozwiązane tylko przez wszystkich ludzi". A tymczasem ludzkość nie dojrzała pod względem moralnym, żeby móc zgodnie z najbardziej elementarnymi ideami humanizmu dysponować siłą. Jaką daje jej nauka. Dürrematt pragnie uzmvsłowić widzowi ten najbardziej tragiczny konflikt naszvch czasów. Nie sugeruje żadnego wyjścia z sytuacji przedstawienie kończy się pesymistycznym akordem, a widz zostaje sam ze swymi wątpliwościami
Sformułowanie ostatecznych wnioski należy do widza. Teatr Dürrematta spełnić ma jedynie rolę prowokacji intelektualnej zmusić widza do myślenia na temat najbardziej niepokojących problemów naszego wieku. Dramaty tego ogromnie popularnego dziś pisarza atakują widza, jak żądło zapuszczone w umysły, abv jątrzyć myśl, burzyć złudzenia, zmuszać do poszukiwania nowej prawdy o świecie. Dürrematt, podejmując poważną problematykę moralno-polityczną i historiozoficzną, bardzo często posługuje się formą parodii i groteski, korzysta z kryminalnych wątków, ażeby W ten sposób jaskrawiej uzmysłowić widzowi ten rodzaj zagadnień. wobec których współczesny człowiek nie może pozostać obojętny.
"Fizycy" - to sztuka stanowiąca wyraz niepokoju pisarza o los człowieka w epoce atomowej, sztuka - sygnał ostrzegawczy, którego dźwięk trudno zapomnieć.