Artykuły

O Katarzynie Izmajłowej w Teatrze Wielkim

W sierpniu ub. r. zmarł jeden z największych kompozytorów współczesnych - Dymitr Szostakowicz. W Związku Radzieckim rok 1976 poświęcono pamięci tego twórcy. W Polsce pierwszą stołeczną premierą operową stała się szostakowiczowska "Katarzyna Izmajłowa".

Do jej przygotowania Teatr Wielki w Warszawie zaprosił reżysera z moskiewskiego Teatru im. Stanisławskiego i Niemirowicza - Danczenki, Lwa Michajłowa oraz scenografa Teatru Wielkiego Opery i Baletu, Walerego Lewentala; kostiumy zaprojektowała, również gościnnie, Marina Sokołowa.

- Wdzięczny jestem za tę propozycję współpracy dyrektorowi TW Antoniemu Wicherkowi, który wziął na siebie trud przygotowania muzycznego spektaklu - mówi reżyser Lew Michajłow. - Dwukrotnie pracowałem już nad "Katarzyną" - w Moskwie i Budapeszcie: w Warszawie zrealizowałem zupełnie nową koncepcję tego dzieła. Jest to jedna z najwybitniejszych oper XX wieku, jej popularność na scenach świata potwierdza moją opinię. Oglądałem różne jej inscenizacje na zachodzie (a także dramatu Leskowa "Lady Makbet Mceńskiego powiatu", na którym oparte jest libretto "Katarzyny Izmajłowej"); tam traktuję rzecz jako dramat czysto biologiczny, ja odkrywam w tym utworze coraz to nowe niespodzianki i tajemnice.

Dlatego "Katarzynę Izmajłową" chciałem widzieć na scenie jako dramat ogólnoludzki i społeczny, osadzony głęboko w klimacie dawnej Rosji. Kryminalna tragedia - to jedna tylko warstwa utworu, drugą zaś tworzą jego elementy komediowe i satyryczne, które chciałbym zdecydowanie wydobyć. Całość powinna mieć charakter narodowy, ale wymiarem sięgać może dramatów szekspirowskich - bo takie pierwiastki, moim zdaniem, zawiera w sobie to arcydzieło Szostakowicza.

Moim zadaniem - mówi zasłużony artysta Walery Lewental - było stworzenie symbiozy między warstwą muzyczną i wizualną spektaklu. Jak w swej koncepcji reżyser, tak i ja wychodzę tutaj od przebogatej zawartości muzycznej dzieła: moim celem było wzmocnić ją poprzez scenografię, która nie byłaby statyczna. Kinetyczność, funkcjonalność barwy i materiału, to jedna cecha dekoracji. Inny walor chciałem osiągnąć poprzez utrzymanie ciągłości i płynności obrazu plastycznego - uderzająca jest bowiem dla mnie u Szostakowicza nieprzerwana myśl dramatyczna w muzyce - także tej, która zwyczajowo grana jest przy opuszczonej kurtynie.

- Służebna rola kostiumów jest oczywista - stwierdza Marina Sokołowa; akceptując w pełni pracę inscenizatorów starałam się więc ubrać wykonawców tak, aby kolorystycznie i fakturą tkanin podkreślić projektowany nastrój każdej sceny. Kostium dopasowuję jednak nie tylko do charakteru zakomponowanej przez reżysera postaci, lecz także do sylwetki występującego aktualnie odtwórcy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji