Artykuły

Uczciwy wśród Hamletów

"Iwanow" w reż. Pawła Łysaka w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Pierwsze, co widzimy, to bezwład głównego bohatera. Iwanow (Marek Kałużyński) siedzi. Moczy nogi. Gapi się w stary puchar zdobyty za grę w golfa. Wokół niego toczy się tzw. normalne życie. Na przykład: przyjęcie u Lebiediewów, znajomych, które można by z powodzeniem wystawiać jako samodzielną jednoaktówkę. Gospodyni Zinajda Sawszina (Dorota Kiełkowicz, świetna jako krańcowe skąpiradło) proponuje gościom konfiturę z agrestu i herbatę. Tylko to jest na stoliku; herbata stygnie porozlewana do szklanek... Absurd podwaja to, że wszyscy wiedzą, iż u Lebiediewów można liczyć wyłącznie na herbatkę i konfitury z agrestu, zalegające w beczkach w piwnicy. Rozmowa się nie klei. Towarzystwo rozgrzewają dopiero antysemickie docinki. Przodują w nich dwa monstra: Marfa Babkina (Milena Lisiecka), wdowa w lila-różach i Kosych (Michał Jarmicki), wiecznie zgrany w brydża.

Kto nie jest Iwanowem?

By pokazać absurd normalności, reżyser Paweł Łysak namówił aktorów do odnalezienia w postaciach "iwanowowskiego" rysu. Pięknie rozgrywa go Matylda Paszczenko, chora na gruźlicę Anna, żona Iwanowa, Gdy ledwie dysząc, zlana zimnym potem, sięga po papierosy. I gdy wzuwa mężowi skarpetki i buty, żeby jak co wieczór mógł uciec od niej na kolację do Lebiediewów. Ich córka Sasza wmawia sobie miłość, która uleczy Iwanowa z depresji. Iwona Dróżdż fantastycznie maskuje wątpliwości rolą wytrwałej w dążeniu do celu chłopczycy.

Podobnie "iwanowami" są mężczyźni. Hrabia, rezydent u Iwanowów, który po zmarnotrawieniu majątku pozuje na bon vivanta (świetny powrót do Jaracza Mariusza Saniternika). Michał Borkin (Mariusz Jakus), administrator majątku Iwanowa, który hulanką maskuje dolegliwości serca. Paweł Lebiediew (Andrzej Wichrowski), który przed despotyczną żoną ucieka w alkohol. Lekarz Eugeniusz Lwow (Mirosław Haniszewski), który uczciwość rozumie jako nakaz zniszczenia Iwanowa.

Szamoce się jak ryba

Wszyscy krążą wokół głównego bohatera, pewni, że jego smutek to gra. Że Iwanow hamletyzuje, pozoruje brak pieniędzy, że upokarza umierającą żonę, że flirtuje z Saszą. A to nieprawda - co znakomicie pokazuje Kałużyński. Siedzi. Moczy nogi. Gapi się w stary puchar. Rozumie, co się dzieje: żona umiera, pieniędzy nie ma, Sasza zakochana w nim po uszy. I nie robi nic. Bierność głównego bohatera jest dodatkowo eksponowana przez kontrast. Im bardziej ludzie wokoło "coś robią", tym bardziej Iwanow-Kałużyński pasywnie tkwi w jednym miejscu. Cały dzień w piżamie. Z głową nakrytą kocem.

Rozpad psychiki Iwanowa widać w scenografii Pawła Wodzińskiego. Pusty pokój bez okien, którego podłogę, ściany, sufit, drzwi pokryto jasną tapetą, co akt demontują techniczni. Ze spod zaczynają wyzierać nieheblowane dechy. Pryska iluzja mieszczańskiego ładu: dom powoli przestaje istnieć.

Iscenizacja Łysaka ma jeszcze jedną zaletę - wydobywa genialny warsztat Czechowa. W finale reżyser wprowadza na scenę jeszcze raz wszystkich bohaterów; nawet zmarłą Annę, symbolizowaną przez pudło od jej kontrabasu, wyglądające jak trumna. W tej zgęstniałej sieci wzajemnych zależności Iwanow szamoce się po raz ostatni jak ryba, rzuca się do gardła doktorowi. Po czym uspokaja się, żegna, wychodzi i wypala sobie w łeb. Jeden jedyny uczciwy na tej scenie pełnej Hamletów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji