Franz Kafka w operze
Mieszkająca od wielu lat w Belgii kompozytorka napisała "Kolonię karną" według opowiadania Franza Kafki w roku 1968, na zamówienie opery w Pradze.
Wystawienie jej tam nie doszło jednak do skutku ze zrozumiałych względów. Komunistyczne władze nie chciały Kafki - zbyt wiele widziały w jego dziełach analogii do aktualnej sytuacji.
Joanna Bruzdowicz doprowadziła do wystawienia dzieła już po swym wyjeździe - w 1972 w Tours we Francji, a w 1986 rzecz została zainscenizowana w Królewskiej Operze Walońskiej i pokazana w Liege i Brukseli. Wydano również płytę z nagraniem opery w wykonaniu solistów i zespołu instrumentalnego Orkiestry Symfonicznej Radia Belgijskiego pod batutą Jacka Kasprzyka. Polska premiera na Scenie im. Emila Młynarskiego w Operze Narodowej odbędzie się dziś.
Kierownictwo muzyczne sprawuje ceniony dyrygent Meir Minsky, który urodził się w Łodzi w 1949 r., ale wyemigrował z rodzicami mając niecały rok; działał następnie we Włoszech, Niemczech, Paryżu (stworzył i prowadził orkiestrę Sinfonietta de Paris), Nowym Jorku, a dziś jest szefem Orkiestry Symfonicznej w Bazylei. Minsky ma znakomite wrażenia z pracy z orkiestrą Opery Narodowej.
Reżyseruje artysta amerykański Christopher Martin, a scenografię opracował Wiesław Olko, ten sam, który był autorem imponującej oprawy poprzedniej wystawianej na tej scenie opery Joanny Bruzdowicz - "Bram raju" według Jerzego Andrzejewskiego.
W koszmarnej historii o totalitarnej kolonii karnej i o egzekucjach dokonywanych za pomocą dziwnej maszyny tortur biorą udział tylko dwaj soliści: Oficer (w tej roli Krzysztof Borysiewicz lub Robert Dymowski) i Podróżny (Tomasz Madej lub Ryszard Wróblewski). Ale to owa maszyna - mówi kompozytorka - jest najważniejsza w tym dziele.
Przedstawienie zostanie też zaprezentowane 23 i 24 września w ramach tegorocznej Warszawskiej Jesieni; w tym czasie opera przedstawi też inną premierę: "Wyrywacza serc" Elżbiety Sikory według groteskowej powieści Borisa Viana.