Artykuły

Fajny Dziadek

Z końcem sezonu łączą się u nas zadziwiające praktyki te­atralne. Przed samym zam­knięciem widowni na lato daje się pospiesznie premiery i zaraz się je zdejmuje z afisza, przesypuje nafta­liną, żeby mole nie zjadły i chowa do teatralnych magazynów, gdzie czekają jesieni, kiedy dopiero zaczną pulsować repertuarowym życiem. W tym roku poszedł już w Teatrze Wielkim "Dziadek do orzechów", w warszawskiej Operetce "Życie pa­ryskie", a będzie jeszcze przy placu Teatralnym w nowej inscenizacji balet "Pan Twardowski".

Po takiej krótkiej uwadze, aby na wstępie trochę Czytelników zadzi­wić, dążę dalej, pragnąc ich z ko­lei podniecić! Balet Piotra Czajkowskiego, według romantycznego opo­wiadania E. T. A. Hoffmanna "Dzia­dek do orzechów'', jest w powojen­nych dziejach warszawskiego Teatru Wielkiego pierwszym przedstawie­niem dla dzieci. Że zaś ostatni dzie­cięcy balecik o międzynarodowej renomie, "Wieszczkę lalek" Józefa Bayera (dyrygent spektakli baleto­wych w Operze Cesarskiej w Wied­niu, kompozytor 22 baletów!) oglądała małoletnia widownia w 1936 r., więc mija blisko 40 lat, odkąd dzie­ci do Opery w Warszawie wstępu nie miały.

Dopiero teraz, prosząc Czytelni­ków, żeby łaskawie ochłonęli z wra­żenia, biorę się do przedstawienia arcydziełka Czajkowskiego-Hoffmanna, które ma u nas jeszcze i tym znaczniejszy walor, że dla dzieci nie tańczą dorosłe baleriny i tan­cerze, lecz również dzieci z war­szawskiej Średniej Szkoły Bale­towej, więc spektakl posiada cha­rakter publicznego egzaminu umie­jętności szkolnych, a jest też wy­kładnią poziomu artystycznej uczel­ni.

Zwykło się mówić o niej źle, pew­nie z pradawnego nawyku, że cóż dobrego wypada powiedzieć o tańcorach?... Aliści kiedy poglądam w blisko już 25-letnią przeszłość war­szawskiej szkoły tańca, widzę całą gromadę uzdolnionych i dobrze wy­kształconych tancerzy, którzy ją opuścili z dyplomami, żeby wspomnieć tylko obecnego w Wielkim baletmistrza Witolda Grucę i drugiego baletmistrza, w "Mazowszu", Witol­da Zapałę, pierwsze tancerki Elżbie­tę Jaroń, Bożenę Kociołkowską oraz świeżo do USA zaproszoną Barbarę Olkusznik, a na koniec dwie gwiazdy dużego blasku na europejskim niebie baletowym - Wojciecha Wiesiołłowskiego i Gerarda Wilka.

Sądząc po przedstawieniu "Dziad­ka do orzechów" przyszła historia szkoły nie zapowiada się gorzej, a może lepiej. Obecnym jej kierowni­kiem artystycznym jest z ZSRR za­angażowany Gennadij Ledjach, któ­rego pamiętam jako wybitnego tancerza z "Coppelii" oglądanej w Bolszoj w Moskwie, a który teraz pro­wadzi swych polskich uczniów nad­zwyczaj prawidłowo. Nazwisk dzie­ci tradycja wzbrania publikować w recenzjach, więc jeno w Pytię się zabawiając przepowiem dobrą przy­szłość tym, które były na scenie: małą Klarą, jej bratem Fredem, Dziadkiem-kukiełką, Dziadkiem do­rosłym oraz trójką Koników i Woź­nicą w tańcu rosyjskim. Zresztą tańczyły wszystkie z zapałem!

Układ całości - dzieło prof. Ledjacha, bardzo zgrabny, niektóre tań­ce śliczne, jak w I akcie pas de deux i taniec płatków śniegu, a w akcie II wschodni i rosyjski. Zdaje się jeno brakować w tej szkole stu­dium partnerowania dla chłopców, umiejętności szczególnie trudnej i odpowiedzialnej (za ewolucje tan­cerek!). Niedostatek owej dyscypli­ny widzi się również w pracy do­rosłego baletu w Teatrze Wielkim.

Unikając mącenia odświętnej atmosfery recenzji, pominę okropną grę orkiestry, która dowiodła zdol­ności do dwóch tylko uczuć - lę­ku i lekceważenia. Dlatego pod Krenzem arcytrudne partytury "Elektry" czy ,,Borysa" potrafi grać zdumiewająco, a prostego "Dziadka" knociła, bo na podium stał tylko dyrygent-asystent Andrzej Straszyński, jeszcze bez autorytetu, zaledwie bardzo utalentowany.

Odchodząc od praktyki do teorii, zadajmy sobie pytanie: czy warto nawiązywać do zerwanej tradycji stałych przedstawień operowych i baletowych dla dzieci? Chyba tak, bo w ich wieku wrażliwość utrwala doznania i rodzące się upodobania najsilniej. Tym zaś poważniej na­leży traktować dzieci, że w stosun­ku do nich można żywić jeszcze na­dzieję, iż - chowane jak trzeba - wszystkie na przyzwoitych ludzi wyjdą, gdy o sporym odłamie do­rosłych wiadomo, że już nigdy z nich przyzwoitych ludzi nie będzie.

(...)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji