Artykuły

Przewijanie

"Kobieta sprzed dwudziestu czterech lat" w reż. Marka Fiedora w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Jacek Sieradzki w Przekroju.

Wraca eksnarzeczona, a tu w domu żona.

Dwa czerwone znaki "" i "", znane każdemu posiadaczowi magnetofonu i magnetowidu, wyświetlające się gdzieś pod sufitem, rządzą tą opowieścią kapryśną, poszatkowaną jak senne majaki. Oto przed 24 laty bohater przyrzekł pewnej kobiecie dozgonną miłość. Potem uciekł od niej i szybko się ożenił z inną. Teraz tamta staje nagle w drzwiach i wszystko zaczyna się walić. Życie bohatera było ułożone i popakowane; właśnie mieli się z żoną przeprowadzić; scenografia to tylko drzwi, puste ściany i mnożące się kartony. Ale teraz z paczek wysypują się kamienie - ślady przeszłości - a namiętna kobieta, zatopiona w tamtej miłości, sieje ogień i śmierć.

Skromne przedstawienie Fiedora fascynuje swą tajemnicą; to, że niczego nie da się tu racjonalnie wyjaśnić, nie jest wadą, skoro reżyser potrafi samą gęstością znaków przykuć uwagę widowni. Z piękną powściągliwością, uciekając od tłumaczenia postaci, grają Zina Kerste, Barbara Krasińska, Roland Nowak. Dramat Schimmelpfenniga został ongiś źle przyjęty przez niemiecką krytykę; wytykano mu pozorną głębię tych wszystkich tajemnic. Może i słusznie. Aliści widz polski, mocno już zmęczony dopowiadaniem mu w teatrze wszystkiego do końca, z przyjemnością wchodzi w ten sen.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji