Artykuły

Listy. O Holendrze tułaczu na trzy głosy

W numerze 11 "Wiadomości Kulturalnych" ukazała się notatka podpisana nazwiskiem Piotr Stanisławski pod tytułem "Muzyczne didaskalia". Autor zajął się m.in. moim udziałem w premierze "Holendra tułacza" w Łodzi. Skwitował go uprzejmie i wdzięcznie w następujący sposób: zabrała 45 milionów i wyjechała.

Rozumiem, że autor tekstu uważa, iż wymieniona suma jest zbyt wysoka, jak na artystyczne świadczenia z mojej strony. (...)

Proszę jednak zauważyć, że jak wynika z tekstu recenzji zamieszczonej w waszym piśmie - powierzoną mi pracę wykonałam bardzo dobrze. Pochwały, skierowane pod moim adresem, czytałam z przyjemnością.

Czy wysokość honorarium stanowi odpowiednią rekompensatę za trzy tygodnie nieustannych prób i dwa przedstawienia - to rzecz do dyskusji. Mogę tylko zauważyć, że nieraz zdarzało mi się, że dyrektorzy znanych w świecie teatrów płacili mi znacznie lepiej i uważali, że robią dobry interes. (...)

Hanna Lisowska

W numerze 11 "Wiadomości" ukazał się krótki tekst na temat ostatniej premiery "Holendra tułacza" w Łodzi, podpisany Piotr Stanisławski. Mam wobec tego tekstu - będąc jednym z jego bohaterów - parę zastrzeżeń, uważam, że podaje fakty nieprawdziwe i niesprawdzone. Pogląd, iż "Holendra" wystawiłem li tylko po to, by zaspokoić swe kapelmistrzowskie ambicje, opiera się na niesprawdzalnych danych. Autor musi być nie byle jakim jasnowidzem, by coś takiego stwierdzić. (...) Czemu bowiem czynić zarzut artyście z tego, że podejmuje się przygotowania dzieła wybitnego, będącego od lat częścią żelaznego repertuaru, wystawianego przez największe teatry świata, często nagrywanego na płyty?

W Łodzi do tej pory tego właśnie dzieła nie wystawiano. Znalazłem doskonałych wykonawców (potwierdza to przecież m.in. recenzja zamieszczona w "Wiadomościach", zresztą wcale nie odosobniona), świetną orkiestrę i chór. Premiera się udała. Uważam, że zasługuję na pochwałę, a nie na naganę za tego rodzaju ambicje. Doprawdy trudno zrozumieć, gdzie tu logika. Przedstawienie nie zostało zdjęte (jak pisze autor), tylko cały teatr najprościej w świecie poszedł na urlop. W październiku zaplanowano kolejne przedstawienie. Będę nim dyrygował, a obsada będzie premierowa. To źle czy dobrze?

Autor ma pretensje o wysokość honorarium solistów. Nie będę się spierał, czy jest ono duże, czy małe. Ale mogę się pospierać o fakty. Pani Hanna Lisowska za blisko dwumiesięczne próby i dwa spektakle śpiewane pod rząd otrzymała na rękę niecałe 32 miliony (a z tej sumy opłaciła jeszcze akompaniatora, z którym nieustannie pracowała). Wynika z tego, że - uczciwie rzecz biorąc - zarobiła mniej niż ktoś handlujący pietruszką na bazarze. A jest śpiewaczką międzynarodowej klasy. (...)

A np. Włodzimierz Zalewski zaśpiewał rolę Holendra w ramach etatu i otrzymał za drugie przedstawienie nagrodę w wysokości trzech milionów zł. Aż się rumienię ze wstydu pisząc te słowa! Pan Zalewski jest wybitnym śpiewakiem scen polskich i niemieckich, w listopadzie za-śpiewa Holendra w Atenach, a potem - mam nadzieję - w innych zagranicznych teatrach. Może wówczas zrekompensuje mu się, choćby częściowo, ciężka praca w Łodzi. A co się tyczy łódzkiego Holendra, otworzy on Festiwal Operowy w Xanten w czerwcu 95 r. (...)

Antoni Wicherek

Z przykrością muszę stwierdzić, iż w felietonie "Muzyczne didaskalia" zatytułowanym "Prezent Antoniego Wicherka" jego autor, Piotr Stanisławski, podał do publicznej wiadomości kilka informacji, które nie odpowiadają prawdzie. I tak po kolei:

"Holender tułacz" wystawiony w końcu sezonu 1993/94 nie zszedł po drugim przedstawieniu z afisza Teatru Wielkiego w Łodzi. Po spektaklach premierowych rozpoczął się urlop dla zespołów artystycznych, a opera Wagnera przeszła do repertuaru na sezon 1994/95;

Hanna Lisowska, odtwórczyni partii Senty w tej operze, nie otrzymała honorarium 45 milionów zł za dwa przedstawienia. Honorarium tej wybitnej, o międzynarodowej renomie artystki wyniosło 36 mln zł brutto i obejmowało okres przygotowań i prób w realizacji tej ope-ry oraz gościnny występ w spektaklu premierowym; (...)

Włodzimierz Zalewski, odtwórca tytułowej partii w naszej premierze "Holendra tułacza" nie otrzymał żadnego honorarium, bowiem w sezonie 1993/94 był etatowym solistą w Teatrze Wielkim w Łodzi. (...)

Stwierdzenie, iż "krytyki były w miarę pochlebne" posłużyło zapewne Autorowi felietonu w rozwijaniu postawionej przez Niego tezy o bezzasadności wystawiania opery Wagnera na łódzkiej scenie. Recenzje po "Holendrze tułaczu" były -mówiąc skromnie - bardzo dobre, vide - "Wiadomości Kulturalne" nr 8 z 17 lipca br., recenzja Janusza Łętowskiego. (...)

Stanisław Dyzbardis

p.o. dyrektora Teatru Wielkiego

w Łodzi

Od autora:

Spodziewałem się reakcji zainteresowanych osób po moim felietonie. Sądziłem jednak, że ustalą między sobą pewne fakty. Ale nie uczynili tego, więc w listach są sprzeczne ze sobą wyjaśnienia, dotyczące spraw poruszonych w moim tekście. Mamy więc jedną sprawę, trzy osoby uczestniczące w niej bezpośrednio - trzy różne wersje!

Piotr Stanisławski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji