Artykuły

Bardzo dobra zabawa

Kto by pomyślał, że z tej starej, sprzed półtora wieku ramotki komediowej o bezmyślnym małpo­waniu cudzoziemskiej mody może powstać urocze i także dziś zabaw­ne widowisko? Owszem, pomyślał o tym kiedyś LEON SCHILLER i komedio-operę LUDWIKA ADAMA DMUSZEWSKIEGO "SZKODA WĄSÓW" przerobił i uzupełnił z nie­omylnym wyczuciem stylu i sma­ku artystycznego - .po swojemu, jak to on potrafił, obracając się swobodnie w starym świecie piose­nek polskich i niepolskich. Pomógł mu w tym FELIKS RYBICKI, któ­ry przygotował muzykę. I z błahe­go utworku, jednego z 144, jakie Dmuszewski napisał i wystawił w ciągu 37 lat (cztery sztuki na roku), powstało małe arcydzieło wdzięku i humoru. Sam autor oczywiście nie tyle pisał, co przerabiał, adaptował i polonizował obce sztuki, jak to było w ówczesnym zwyczaju. Ale i tak dobrze się przysłużył teatrowi polskiemu. Postać to niezwykle barwna. Poza zawodem pisarskim był aktorem (nie najlepszym), dy­rektorem teatru (bardzo obrotnym), dziennikarzem (znakomitym), wy­dawcą i naczelnym redaktorem "Ku­riera Warszawskiego", który od je­go czasów ugruntował swoją sławę i powagę.

Wróćmy jednak do "Wąsów". Oczywiście, spółka Dmuszewski - Schiller - Rybicki dostarczyła tyl­ko materiału z szlachetnego krusz­cu. Ostateczny kształt sceniczny musi nadać temu teatr. I Teatr Dramatyczny na swej małej Sali Prób potrafił nie zgubić żadnych uroków tej misternej śpiewogry. Reżyserowała IRMA CZAYKOWSKA i nadała przedstawieniu ton zaba­wy w miarę stylowej, w miarę dzi­siejszej, z elementami commedii dell'arte, delikatnej ironii i leciut­kiej parodii. Wytrzymanie tego to­nu jednolicie w, całym przedstawie­niu, bez zmącenia jego czystości i dyskretności - to duży walor tej reżyserii i tego przedstawienia. Wydobyło ono też z ukrycia młodą ak­torkę JOANNĘ JEDLEWSKĄ, która w roli subretki prezentuje oryginal­ną urodę sceniczną, ma swoisty wdzięk i dowcip,ładnie się rusza i stara się jakoś poradzić sobie ze śpiewem. Ze śpiewem doskonale da­ją sobie radę WOJCIECH POKORA jako młody i JÓZEF NOWAK jako stary amant - obaj bardzo zabaw­ni i zarazem sami dobrze bawiący się grą. JAROSŁAW SKULSKI był ojcem co się zowie szlagońskim, a ANNA WESOŁOWSKA urodziwą je­go córką. ZDZISŁAW LEŚNIAK z wyborną zwinnością wyczyniał najróżniejsze cuda jako Arlekin. Rozliczne pląsy odbywały się pod opieką BARBARY FIJEWSKIEJ, a ładna oprawa scenograficzna była dziełem ZENOBIUSZA STRZELECKIEGO. Na zakończenie dodano kilka kuple­tów JERZEGO JURANDOTA - takie uzupełnianie i aktualizowanie starych tekstów jest w stylu tego rodzaju utworów i w stylu praktyki Leona Schillera.

W sumie Teatrowi Dramatyczne­mu należą się duże brawa. Dał na okres letni widowisko wesołe i przy­jemne. I choć w czasie upałów ak­torzy pocą się na scenie solidnie, publiczność może odetchnąć rozryw­ką łatwą i beztroską, a przy tym o dobrej klasie artystycznej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji