Gdańszczanin w Londynie
PIOTR LEMPA, solista (bas) Opery Bałtyckiej, od pół roku jest stypendystą Akademii Królewskiej w Londynie. Rozmowa z gdańskim śpiewakiem.
Miłka Pejda: To było trudne dostać się do tej prestiżowej akademii?
Piotr Lempa: - Po skończeniu studiów wokalnych w ubiegłym roku szukałem swojej drogi. Nieco wcześniej, podczas festiwalu wokalnego w Szlezwiku -Holsztynie, miałem okazję współpracować z ludźmi z Królewskiej Akademii. I to oni zasugerowali mi, bym spróbował swoich sił na egzaminach do tej uczelni. Pojechałem, spróbowałem i zostałem.
Studiowanie w takim miejscu jest pewnym przywilejem, wyróżnieniem...
- Jeszcze rok temu też tak myślałem. Okazuje się jednak, że ktoś się tam dostaje i jeśli mnie się to udało, to chyba każdy może spróbować? Zresztą jest nas tam czworo: skrzypaczka z Bielska-Białej, bardzo dobra wiolonczelistka z Poznania, klawesynistka z Warszawy i ja. W Gdańsku miałem szczęście pracować z niezwykłym profesorem - Leszkiem Skrlą. To nie tylko postać o ogromnej wiedzy ale przede wszystkim dobry człowiek. Nieraz słyszałem od moich angielskich pedagogów, że musiałem mieć w Polsce dobrego profesora. Cuda nie dzieją się z dnia na dzień. Na to, co teraz mogę zaprezentować, pracowałem kilka lat.
Jak się żyje w europejskiej stolicy sztuki?
- Bosko! Ludzie, z którymi współpracuję, wiedzą, po co tam są i czego chcą. Samo miasto ma bardzo dobrą energię, mógłbym o nim opowiadać godzinami...
Dużą motywacją do pracy jest też pewnie możliwość kontaktu z wybitnymi pedagogami ze światowej czołówki?
- To prawda. Można bardzo wiele zyskać, mając profesorów, których wcześniej znało się jedynie z pierwszych stron gazet i nagrań płytowych.
Będzie nas pan odwiedzał w Gdańsku?
- Na pewno. Jestem bardzo związany z Operą Bałtycką, mam tu wielu przyjaciół.