Anna Sroka Hryń [mistrzostwo]
W 23. Subiektywnym spisie aktorów teatralnych Jacka Sieradzkiego.
W musicalu "Mamma mia" nie chodzi o nic, poza radością. Poza szczęściem życia już dojrzałego, ale jeszcze nieprzekwitającego, poza równowagą patrzenia na siebie i na świat, piękny świat greckich wysp przywołany na scenę olśniewającą, iluzjonistyczną techniką. To najlepsze dzieło dyrekcji Wojciecha Kępczyńskiego w warszawskiej Romie - właśnie przez tę równowagę i przez zatopienie się w pogodnej muzyce ABBY. A ona jest uosobieniem tej dojrzałej pogody. Parę lat temu składałem jej tu hołd za kunszt wokalno-aktorski w "Ptasim radiu" Tuwima. Tam na pierwszym planie był imponujący popis umiejętności, tu jest luz, cóż z tego, że lekko przykrywający życiowe wątpliwości, upojenie śpiewem, rodzaj zapamiętania w tych wcale nie prostych melodiach, rzutowanie tego zapamiętania na widownię. I ekstaza, kiedy wśród finałowych bisów krzyczy: "Chcecie jeszcze?", a nabita do kresu wytrzymałości widownia Romy odwrzaskuje: "Taaaak"!