Artykuły

Koszmarna lista

Czy nie "pielęgnujemy" w sobie antysemityzmu? Czy wszystko, nawet wojenne tragedie, dadzą się przeliczyć na pieniądze? Te pytania stawia węgierski pisarz Gyorgy Spiro w "Operze mydlanej". Nawiązując do tytułu sztuki, można by jednak rzec: za dużo tu piany. Kameralny dramat rozgrywa się w mieszkaniu lekarki w średnim wieku. Zaskoczy ją wizyta młodego Mężczyzny, przedstawiciela firmy, która chce jej ułatwić zdobycie odszkodowania za męczeńską śmierć żydowskich przodków. Bohaterka "jest na liście" tych, którym się należy. Jak się okaże, to taka sama lista, którą mieli naziści, potem służby bezpieczeństwa. Kobieta nie chce słyszeć, o pieniądzach za pomordowanych. Nie pojmuje, czemu ma podkreślać żydowskie pochodzenie, skoro jest po prostu Węgierką. Mężczyzna, rozumiejąc ją coraz bardziej, mimo wszystko jest zdania, że skoro na szwajcarskich kontach są jakieś pożydowskie lokaty, to czemu z nich nie skorzystać?

Poglądy jego i jej niosą dużo racji, tyle że nie ma w nich dramaturgicznej temperatury. Gdyby nie fakt, że Barbara Dembińska i Juliusz Chrząstowski z aktorskim wyczuciem, bez zbędnej emfazy mówią o trudnych sprawach, spektakl byłby wyłącznie rodzajem politycznego plakatu. W głęboko słuszny dialog życie wnosi Sąsiad załatwiający podłączenie kablówki. Barwną postać przemądrzałego prostaczka stworzył Dymitr Hołówko. Swoje podejście do rzeczywistości pozbawionej ideałów i wzorców prezentują dzieci Kobiety grane przez studentów PWSFTviT. Dla córki (Magdalena Płaneta) liczą się tylko pieniądze - mogą być za poległych krewnych. Synowi (Paweł Kropiński) jest wszystko jedno, byle po imprezie można było iść na następną balangę. Cień prawdziwego dramatu - lęk przed samotnością - wprowadza wejście nieporadnej babci. Maria Białobrzeska sprawia, że w tej opowieści zabrzmi przejmująca nuta. Reżyser Jan Bratkowski postawił na tekst, zanadto jednak ufając sile zawartych w nim stwierdzeń. Przestrzeń łączącą mieszkanie i ulicę - światy, w których mówi się tak samo i myśli według tych samych schematów - zabudował Grzegorz Małecki. "Opera mydlana" to utwór głęboko słuszny w swej wymowie, ale to trochę za mało, by przekonać teatralną widownię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji