Artykuły

Fantazja nie w formie

"Alicja w krainie czarów" Lewisa Carolla w reż. Jacka Timmermansa w Teatrze im. Andersena w Lublinie. Pisze Kacper Sulowski w Gazecie Wyborczej - Lublin.

"Alicja w krainie czarów" na deskach teatralnych wystawiana była setki razy. Ale nie było inscenizacji, w której czegoś z tej wielowątkowej opowieści by nie zabrakło. Twórcy inscenizacji, która zagościła w Teatrze im. Andersena, stwierdzili, że słowem nie da się wyrazić wszystkiego. Postawili więc na ruch.

W spektaklu holenderskiego reżysera Jacka Timmermansa to właśnie ruch jest głównym środkiem wyrazu. Ze sceny pada tylko kilka słów. I to po holendersku.

Z szarego bidula do nieziemskich przygód

Żałuję, że twórcy nie zdecydowali się na polskie tłumaczenie. O ile starsi widzowie sami mogli skojarzyć sceny z fragmentami książki, o tyle młodszym dzieciom elementy narracji pomogłyby w odnalezieniu się w zawiłej fabule. Momentami w oczach maluchów widać było zagubienie. Przyjmijmy, że historia rozgrywa się w przytułku dla dzieci, może sierocińcu. Surowy pokój, piętrowe łóżka, nie ma zabawek, nie ma kolorów. Szaro i ponuro. Dzieci w skąpych nocnych koszulach kładą się spać. Zmęczone, ale z uśmiechem, bo tylko we śnie mogą się oderwać od tego szarego pokoju w bidulu. Wyobraźnia jest odskocznią od gorzkiej rzeczywistości. Otaczający ich popielaty świat w jednej chwili zamienia się w kolorową wędrówkę pełną nieziemskich przygód.

Nie kłuje, ale i nie porywa

Timmermans w holenderskiej Bredzie prowadzi autorski teatr tańca. Pewnie gdyby zrobił ten spektakl u siebie, efekt zapierałby dech. Choreografię jednak musiał dostosować do, powiedzmy łagodnie, półprofesjonalnej obsady. W dziedzinie tańca rzecz jasna. I dostosował dobrze. To znaczy tak, że choreografia jest w miarę czytelna. Nie kłuje w oczy, ale i nie porywa. Momentami niezgrabne tupanie po scenie mocno utrudnia skupienie się na fabule. Na tle, powiedzmy, nie pierwszej gibkości obsady "Andersena" uwagę przykuwała Urszula Pietrzak, u której taneczny warsztat od razu przebija się na pierwszy plan. Nie ustępowała jej też Gabriela Jaskuła, której ponad-nieprzeciętna ekspresja wyróżniała się zwłaszcza w scenach zbiorowych. Warto jeszcze wymienić Bogusława Byrskiego, który głównie dzięki doskonałemu wyczuciu i nieprzeciętnej aparycji cokolwiek na scenie by nie zrobił, zawsze wywoła uśmiech.

Mógłby być mądry efektowny

Muzyka autorstwa Paula van Kemenade i Stevko Buscha to jeden z mocniejszych punktów spektaklu. Łagodne dźwięki fortepianu i świdrujący saksofon nie tylko pomagają widzom przenieść się w oniryczny świat fantazji, ale same tworzą tę nieograniczoną niczym rzeczywistość. Podsumowując, książka Lewisa Carrolla stała się punktem wyjścia do ciekawej wariacji na temat marzeń, wyobraźni i snów. Alicja nie występuje tu w roli tytułowej. To o niej jest ta opowieść. Timmermans mówi nam, że czasem trzeba pofantazjować, żeby po prostu odnaleźć się w rzeczywistości. I za to duże brawa. Ale forma zostawia sporo do życzenia. Spektakl oprócz tego, że mądry, mógłby być jeszcze efektowny, a takie połączenie byłoby dla młodych widzów nie do przecenienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji