Artykuły

Aktor z herbem

- Mama mówiła, że arystokratą bywa się w środku, a nie na zewnątrz i tego staram się trzymać. Jako pamiątki przechowuję wprawdzie specjalną pieczęć lakową i sygnet, ale poza tym nigdy nie interesowałem się bliżej dokumentowaniem tego tytułu - mówi MICHAŁ GRUDZIŃSKI, hrabia, aktor Teatru Nowego w Poznaniu.

Rozmowa z Michałem Grudzińskim [na zdjęciu], aktorem Teatru Nowego w Poznaniu:

Zacznę od prezentacji - tylko się nie śmiej - moim gościem jest hrabia Michał Wojciech Drzymała Grudziński.

- Co to za hrabia bez majątku...(śmiech)

Ale w metryce masz zapisane, że jesteś hrabią...

- I to po niemiecku, i po polsku. Mama mówiła, że arystokratą bywa się w środku, a nie na zewnątrz i tego staram się trzymać. Jako pamiątki przechowuję wprawdzie specjalną pieczęć lakową i sygnet, ale poza tym nigdy nie interesowałem się bliżej dokumentowaniem tego tytułu. Co innego mój stryj - gromadził akcesoria, które potwierdzały nasze "hrabiostwo", ale on dawno umarł, a ja tam właściwie prawie nie jeżdżę.

Tam, czyli gdzie?

- Mieszkaliśmy na Śląsku. Ale - co śmieszne - mój tata rzeczywiście miał w sobie coś arystokratycznego. Gdy w domu coś się zepsuło, mówił do mamy: "Mireczko, trzeba zawołać człowieka do kontaktu". Więc mama brała śrubokręt, przykręcała co trzeba, a tata chwalił: "Złote rączki! Złote rączki!". Zresztą po wojnie - gdy ojciec chciał dostać lepszą pracę - na podaniu w rubryce "pochodzenie" napisał "robotniczo-chłopskie". Wywołało to spore zdumienie, bo z kolei z życiorysu mamy wynikało, że skończyła Sorbonę, czego nie omieszkano skomentować. Więc mama, która miała wielkie poczucie humoru, odpowiadała: "Byłam najzdolniejsza we wsi, to pan wysłał mnie na studia".

Twoja mama rzeczywiście ukończyła studia na Sorbonie. Byłeś dumny, że biegle władała kilkoma językami obcymi.

- I to bardzo. Ojciec też znał języki, ale tylko dwa i o wiele słabiej niż mama. Jako dziecko zawsze z podziwem patrzyłem i słuchałem jak mama rozmawiała na jeden temat w trzech językach obcych, bo zdarzało się, że w towarzystwie ktoś znał angielski, ktoś francuski, a ktoś inny - niemiecki. Zresztą usiłowała mnie nauczyć francuskiego, ale nic z tego nie wyszło. Natomiast ojciec, Roman Grudziński, był przed wojną znanym pisarzem i publicystą. Podobno pisał teksty, które panienki czytały z wypiekami na twarzy...

- Krysia Feldman wspominała kiedyś, że jeszcze we Lwowie czytała w szkole pod ławką jakiś romans mojego ojca. Faktem jest, że wydał kilka powieści - można powiedzieć romansowych, i gruby tom poezji. Niestety, ocalały mi tylko dwa tomy, bo cała biblioteka ojca - ponad 6 tys. tomów - w czasie wojny poszła w diabły - jak mawiał. Zresztą z rodzinnych rzeczy ocalało tylko kilka obitych fajansów i część łyżeczek z naszym herbem. No, ale arystokratą jest się w środku!

I kolej na Ciebie. Od dziecka wiedziałeś, że chcesz być lekarzem albo aktorem. Zostałeś aktorem. Dziwi mnie, że miałeś odwagę marzyć o aktorstwie, bo przecież strasznie się jąkałeś...

- Rzeczywiście, kiedyś wspomniałem, że byłem jąkałą i wcale się tego nie wstydzę. Zresztą nadal się zacinam, ale po latach pracy w teatrze potrafiłem z tej wady uczynić walor i ogrywać to moje zacinanie. Jako dziecko tak się jąkałem, że nie mogłem iść do sklepu na zakupy. Najgorzej jak miałem kupić pieprz... A gdy ktoś mnie zapytał o nazwisko, nie mogłem przebrnąć przez G. "Jak się nazywasz? No, jak się nazywasz?!" - słyszałem. A ja G... Gr... Gr... i uciekałem. Ale po latach właśnie jąkanie budowało moją osobowość, jak zresztą każde kalectwo. A w każdym razie miało na mnie jakiś wpływ, bo zawsze byłem skromny i zamknięty w sobie.

Jak na osobę zamkniętą w sobie chętnie występowałeś. Już w domu rodzinnym miałeś swój teatrzyk...

- O! Bo aktorstwo było silniejsze ode mnie. Scena teatrzyku była pod wielkim stołem, a obrus - kurtyną. Na kanapie siadała mama, ciocia Emilia, gosposia - moja niania, a ja mówiłem wierszyki. Wszyscy byli olśnieni - Misio recytował, Misio grał jakiegoś grzybka albo Chińczyka.

Byłeś rzeczywiście takim grzecznym dzieckiem, jak sugeruje pieszczotliwe zdrobnienie Twojego imienia? Wiem, że czasem ojciec zamykał się z Tobą w pokoju, z którego dochodziły przeraźliwe krzyki. Co tam siedziało?

- Ciekawe, skąd to wiesz? (śmiech) No więc - kiedy trochę narozrabiałem, mama mówiła do ojca: "Romcio, zrób z nim porządek". No i ojciec zamykał się ze mną w pokoju. Musiał zamykać drzwi na klucz, bo brał pas i z całych sił walił w fotel. Mnie kazał krzyczeć: "Wrzeszcz, no wrzeszczże, żeby słyszały!". Więc on walił w ten fotel, a ja wyłem. W przerwach słyszeliśmy jak za drzwiami gosposia i mama krzyczą do ojca: "Zabijesz dziecko! Miałeś mu tylko dać burę!". Po takim przedstawieniu ojciec otwierał drzwi, wychodził pewnym krokiem, a ja stałem w środku pokoju zalany najprawdziwszymi łzami. Mama wystraszona chciała oglądać pręgi na moim ciele, ale ja byłem dumny - nigdy nie pokazałem. Bo oczywiście żadnych pręg nie było.

To Twój ojciec też był niezłym aktorem.

- Ale to może źle, że jednak mnie nie walił... Bo przecież najpierw repetowałem klasę, potem oblałem maturę...

W szkole średniej miałeś mało czasu na naukę...

- Bo zajmowałem się aktorstwem. Miałem swój teatrzyk poezji. Nawet w wojsku, bo w końcu i ono mnie dopadło. Jestem chłopakiem po wojsku, proszę Państwa!

Po zasadniczej służbie - dodajmy

- "Dwa lata jak za brata" - jak mówią. W wojsku zresztą też uciekałem na próby do domu kultury. I zdarzyła się śmieszna historia. W Puławach, gdzie stacjonowałem ostatni rok, tamtejszy dom kultury chciał, abym pojechał ze swoim teatrzykiem na Ogólnopolski Przegląd Teatrów Poezji do Koszalina. Ja tymczasem byłem recydywistą, wciąż siedziałem w pace za te ucieczki na próby. Sierżant mówił: "Co, na dziewczynki się szło, na dziewczynki?". Co było robić? "No, człowiek musi" - odpowiadałem. W końcu komitet partii wymusił, aby mnie wypuścili na ten przegląd. Cała jednostka się śmiała, że stary recydywista dostał tydzień - jak się wtedy mówiło - nagrodowego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji