Artykuły

W drodze na dobry spektakl

Miniony sezon nie był łaskawy dla teatromanów, ale są artyści, którzy nie zawiedli. W planach teatralnych podróży warto uwzględnić spektakle Eweliny Marciniak, których można szukać zarówno na południu, jak i na północy Polski - pisze Jacek Cieślak w Gazecie Wyborczej, dodatku Co jest Grane.

Młoda reżyserka upodobała sobie to, czego widzom brakowało, czyli opowiadanie ludzkich historii zaczerpniętych z najlepszej prozy, klasycznej i współczesnej. W gdańskim Wybrzeżu, które coraz mocniej akcentuje swoją silną pozycję w krajowej czołówce, Marciniak sięgnęła po "Portret damy" Henry'ego Jamesa. Główna bohaterka Isabel Archer przypłynęła do wiktoriańskiej Anglii z Ameryki, a podróż przez Europę, spotkania z mężczyznami, miłości i romanse, stają się dla reżyserki fantastycznie wykorzystaną okazją do sprawdzenia, jakie są nasze pragnienia, marzenia oraz tęsknoty. Tradycyjna proza jest też okazją, by wrócić w teatrze do kostiumu, gry obyczajem, choć przecież Marciniak nie zabiera nas do muzeum, tylko wyprawia wraz z główną bohaterką w podróż do głębi nas samych. Dziś i teraz!

Na polskich antypodach, w katowickim Teatrze im. Wyspiańskiego, Marciniak pokazuje równie mocną "Morfinę" opartą na głośnej powieści Szczepana Twardocha. To spektakl o Konstantym Willemannie, oficerze Wojska Polskiego, morfiniście z powikłanym śląsko-polsko-niemieckim rodowodem, który zmaga się turbulencjami II wojny światowej. Rodzaj energii, jaka w nim wibruje, delikatna, swingująca zmysłowość oraz pikanteria wolna od dosadności i wulgarności potwierdzają, że Marciniak stworzyła oryginalne widowisko. Smaczku obu spektaklom dodaje występujący na żywo, robiący ostatnio coraz większą furorę zespół Chłopcy Kontra Basia.

Teatralne podróże po kraju nie mają sensu, jeśli omija się Teatr Polski we Wrocławiu. Kto lubi ryzyko, może się wybrać na trzecią część "Dziadów" Adama Mickiewicza w reżyserii Michała Zadary. A jednak okazuje się, że można zagrać arcydramat bez skrótów. Trzeba zobaczyć, jak "parlują" i tańczą bywalcy salonu warszawskiego oraz jakie monumentalne dekoracje wyczarował Robert Rumas. Wielką Improwizację oraz Widzenie księdza Piotra Zadara poddał interpretacji, ale jeśli kogoś nie drażni sikanie Konrada do wiadra, co w celi się zdarza, może śmiało skonfrontować się z "Dziadami" Zadary.

Żadnej dyskusji nie podlega "Wycinka/Holzfällen" Krystiana Lupy z Teatru Polskiego, której doskonałość potwierdziła się w Awinionie i Chinach. Spektakl wybitnego inscenizatora w szyderczy sposób portretuje bolączki życia kulturalnego w Polsce. Ignorancję części polityków i decydentów, tarcia w teatrach publicznych i narodowych, a także zdradę ideałów niegdyś młodych i gniewnych artystów, którzy w walce o niezależność dali się uwikłać w grę o bonusy z budżetów, stypendia oraz fotele dyrektorskie. Jak się okazało, to historia uniwersalna, czytelna na całym świecie.

Tymczasem w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie przed październikową premierą "Wroga ludu" w reżyserii Jana Klaty warto się oddać perwersyjnej zabawie na jego "Ubu Królu". Justyna Łagowska zaprojektowała scenografię czasów polskiej przebudowy: ukryte w podłodze paździerzowe płyty obleczone fotokopiami królewskich nagrobków z wawelskiej krypty. Jest też fotokopia Matki Boskiej Częstochowskiej. A im więcej polskich świętości, tym bardziej polscy bohaterowie robią wszystko, żeby je pokalać, wściekając się, gdy ktoś uważa ich za prostaków i barbarzyńców. Prowokacjom nie ma końca. Mamy cara, który macza palce w pewnej polskiej katastrofie. Jednym słowem: Klata zwizualizował wszystko to, o czym Polacy pokątnie plotkują albo z czego szydzą. Efekt jest wybuchowy!

*Jacek Cieślak - recenzent "Rzeczpospolitej" i miesięcznika "Teatr"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji