Artykuły

O program także dla teatru

Cała Polska czyta "Wytyczne". Piszemy o tym z poczuciem pewnego zawstydzenia. Jako pismo nie jesteśmy bowiem w stanie - z przyczyn technicznych - włączyć się do tej dyskusji. "Teatr" jest zatkany przez swój własny cykl produkcyjny. Dwa miesiące, ani dnia krócej, musi upłynąć, zanim to, co nazywane jest zamysłem redakcyjnym, stanie się gazetą, którą kupić można w kiosku "Ruchu". Będzie wtedy już po Zjeździe, który uchwali program dalszego rozwoju socjalistycznego Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Zgłaszać się wtedy z propozycjami, uwagami, zastrzeżeniami i dopełnieniami? Trochę by to wyglądało niepoważnie. Formie - z opóźnieniem wprawdzie - stałoby się zadość. A znaczenia większego i tak by już nie miało. Unikajmy gestów i obrzędów rytualnych, gdy wiemy, że będą jedynie gestami i obrzędami.

Nie otwieramy więc trybuny dyskusyjnej przed VI Zjazdem PZPR. Co nie znaczy, że nie interesuje nas, jak generalne założenia polityki kulturalnej były, są i będą przekładane na język działania codziennego. Że nie chcemy i my mieć naszego - skromnego - udziału w opracowaniu nowego programu rozwojowego kultury na najbliższe dziesięciolecie. Że nie dostrzegamy w życiu teatralnym spraw, które wymagają pilnego rozwiązania czy przynajmniej dostrzeżenia. Przeciwnie. Ale dać temu wyraz musimy w sposób inny; z konieczności. Myśląc nie o tym, co powiedziane zostanie przed Zjazdem, ale o tym, co zrobione zostanie po Zjeździe.

W gruncie rzeczy nie jest to zresztą powód do narzekania czy usprawiedliwiania się, bo

o to przecież chodzi. Nie o ilość przeprowadzonych dyskusji, ale o to, co rzeczywiście zostanie zrobione, o to, jakie warunki dla rozwoju teatru w Polsce zostaną stworzone i o to, jaki ten teatr w ciągu najbliższego dziesięciolecia się stanie. Sześć paragrafów (120-125) w podrozdziale "Kultura" to wystarczający punkt wyjściowy dla zbudowania programu działania. Skromne i lakoniczne są zawarte w tym podrozdziale stwierdzenia. Chyba dobrze, że tak lakoniczne. I chyba dobrze, że nie wdające się w szczegóły. Widać wyraźnie: nikt nie udaje, że wie, co i jak zrobić. Nie proponuje recept. Więc - wystarczający to punkt wyjściowy. I jednocześnie zachęta, ba, zalecenie, by nad programem szczegółowym dalszego działania pomyśleć. Zjazd Partii nie sprawami teatru będzie przecież się zajmował. Sprawą nas wszystkich będzie odpowiedzieć sobie na pytanie, co program rozwoju całego kraju oznacza dla ludzi teatru. I jaki udział - przy zaakceptowaniu głównych kierunków rozwoju społeczno-gospodarczego, demokracji socjalistycznej i wychowania społeczeństwa - będzie w życiu narodu miała uprawiana przez nas sztuka. Dziś i w najbliższych latach.

Punkt wyjścia? Nie ma potrzeby powtarzania w tym miejscu raz jeszcze tego, co wszyscy pamiętamy. O rozwoju i pomnażaniu kultury narodowej, o upowszechnianiu najbardziej wartościowych treści kultury ogólnoludzkiej, o wzbogacaniu i zaspokajaniu potrzeb kulturalnych całego społeczeństwa, o utrwalaniu ideowego uczestnictwa twórczości literackiej i artystycznej w kształtowaniu losów narodu i socjalistycznego ustroju, o rozbudowie i unowocześnieniu bazy materialno-technicznej kultury, o aktywizacji instytucji kulturalnych, o rozszerzeniu uczestnictwa społeczeństwa w kulturze, o powszechności i wyrównaniu seans udziału różnych środowisk w życiu kulturalnym, o usuwaniu dysproporcji między regionami, o stwarzaniu przez Partię warunków sprzyjających twórczości kulturalnej i nowatorskim poszukiwaniom artystycznym, o poparciu przede wszystkim tych dzieł i kierunków, które łączyć będą wysoki poziom artystyczny z treściami kształtującymi świadomość społeczeństwa w duchu humanistycznych ideałów socjalizmu...

W dziedzinie kultury "Wytyczne" nie proponują alternatywnych rozwiązań. Wybierają - nie mówiąc tego wyraźnie - wariant optymalny. I wariant przez wszystkich chyba do zaakceptowania. Zakładający, że kultura i mieszcząca się w jej obrębie sztuka teatru pozostaną zjawiskiem żywym, potrzebnym społeczeństwu, związanym z życiem narodu. Alternatywą, nie nazwaną po imieniu, byłaby sztuka odwrócona od życia, martwa, nic nie kryjąca poza swoją 'pracowicie pielęgnowaną fasadą i nic nie wyrażająca, prócz deklaracyjnych frazesów czy jękliwych westchnień bezradności. Pytanie o to, którą alternatywę wybierzemy, jest pytaniem oczywiście retorycznym.

Tyle, że retorycznym dopóty, dopóki obracamy się w sferze stwierdzeń ogólnych. Gdy przechodzimy do konkretów, do spraw i zjawisk szczegółowych, jednoznaczność i oczywistość punktu wyjściowego zaczyna się niepokojąco komplikować. Nie ma wątpliwości, że np. Kraków pilnie potrzebuje nowych budynków teatralnych; ale dla kogo te budynki, co ma się w nich dziać - już tak oczywiste nie jest. Albo zaraz potem: jaki model artystyczny - jeżeli w ogóle możemy mówić o modelu artystycznym - ma reprezentować teatr objazdowy? Albo: oczywiście słuszna jest zasada, że droga do zawodu aktorskiego powinna prowadzić przez szkołę; ale jaką szkołę, iloletnią, czy tylko akademicką? A co zrobić z grupą około dwustu w tej chwili osób, które są na scenie bez formalnych uprawnień? A co zrobić z tymi, którzy te formalne uprawnienia mają i są dla twórczej pracy w teatrze mało przydatni bądź wręcz nieprzydatni? Zbyt gęsta - czy nadto rzadka jest sieć teatru w Polsce, gdzie pewna ilość scen ledwie wegetuje, i gdzie równocześnie nie bez racji mówi się o rażącym braku teatrów w nowych, rozwijających się ośrodkach wielkoprzemysłowych? Cieszyć się, że widz nowy w ogóle chodzi do teatru (interesując się głównie widowiskami rozrywkowymi) - czy martwić się, że stale powiększa się rozziew zainteresowań widowni elitarnej (reprezentującej różne środowiska) i widowni wycieczkowo-akademijnej ? Popierać samorządność, graniczącą często z niebezinteresownym anarchizmem, grup teatralnych - czy zwiększać prerogatywy jednoosobowego kierownictwa artystycznego? Wierzyć, że samo życie znajdzie rozwiązanie dla zasad współżycia organizacyjnego teatru dramatycznego i telewizji - czy unormować te konfliktowe zatargi przy pomocy aktów prawnych? Uznać krytykę teatralną za zło konieczne - czy przyznać jej prawo współprogramowania teatru i współtworzenia świadomości artystycznej, nie traktując sądów niemile krytycznych jako sądy fałszywe?

Przerwijmy to wyliczanie - mogłoby być wyliczaniem nieskończenie długim - pytań szczegółowych, które nie mają już retorycznego jedynie charakteru. Każdy sąd ogólny rozpisany może być (i powinien) na sprawy konkretne, szczegółowe, mogące mieć dwa i więcej rozsądnie brzmiące rozwiązania. Teatr polski znajduje się w tej chwili w okresie, kiedy ilość pytań i problemów szczegółowych gwałtownie rośnie. Od kilku już lat. W rożnych ośrodkach, na różnych piętrach i z rożnym stopniem rozwagi dziesiątki uwag, propozycji, zastrzeżeń i wniosków zostało już złożone. Miedzy innymi i na naszych łamach, które oddaliśmy i oddajemy ludziom teatru jako trybunę dyskusyjną. Lektura tych wypowiedzi, razem z głosami środowiska teatralnego padającymi na zjazdach i zebraniach SPATiFu, razem z wnioskami raportu przygotowywanego przez obecny Zarząd Główny SPATiFu, razem z uwagami i wskazaniami instancji partyjnych, razem z głosami widzów teatralnych, razem ze spostrzeżeniami i propozycjami krytyki teatralnej, razem ze stwierdzeniami zawartymi w "Wytycznych" - tworzą niebagatelny wielogłos na temat dnia dzisiejszego i jutrzejszego teatru w Polsce.

Nie jest to jeszcze program rozwoju teatru w Polsce na najbliższe dziesięciolecie. Uwagi generalne mają zbyt ogólny charakter, by uznać je za wystarczającą odpowiedź w stosunku do spraw konkretnych. Uwagi szczegółowe są dla odmiany zbyt wielobrzmiące, by udało się z nich bez trudu wypreparować wnioski dotyczące kierunków rozwoju. Niedostateczna jest także znajomość wszystkich realiów i wszystkich związków zachodzących między poszczególnymi zjawiskami, ściśle, ale nie w sposób bezpośredni ze sobą związanych - co utrudnia autorytatywne wydawanie sądów. Ale jest to jednocześnie w zasadzie wystarczająco bogaty materiał, by na nim właśnie oprzeć program rozwoju teatru na najbliższe dziesięciolecie. Rzecz wymaga po prostu uporządkowania, niewielkiego dopełnienia i generalnego omówienia w gronie kompetentnych osób. Taki program teatrowi w Polsce - rozdygotanemu od sporów, poszukiwań faktycznych i werbalnych, od ścierających się postulatów i protestów - jest w tej chwili pilnie potrzebny. Nie po to, aby nadać mu następnie moc urzędowego ustalenia, nie po to, aby cokolwiek organizacyjnie czy wręcz administracyjnie (w sztuce?) normować, ale po to, by wiedzieć, co mamy i co jest do zrobienia, aby osiągnąć maksymalnie korzystne rezultaty. Powiedzenie: chcemy mieć żywy, potrzebny społeczeństwu, związany z życiem narodu teatr - na piętrze działań praktycznych niewiele jeszcze znaczy. Podobnie jak dziedzina oświaty - również teatr dojrzał dziś do tego, aby oceną jego stanu dzisiejszego i perspektyw rozwojowych zajęło się grono ekspertów.

Jeżeli więc w dyskusji nad Wytycznymi jest coś do zaproponowania w sektorze teatru, to właśnie to jedno: próba podjęcia przez grono kompetentne - nie tylko ze środowiska ściśle teatralnego - sformułowania programu rozwoju dla teatru. Po Zjeździe, oczywiście, na którym ustalony zostanie inny, znacznie ważniejszy program. Ale w którym to programie miejsca dla teatru, jak wiemy, nie zabraknie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji