Artykuły

Z perspektywy pięćdziesięciolecia

Na samym początku, tuż po 1917 roku, wszystko wydawało się niezwykle proste. Teatr rewolucyjny wypowiada rewolucyjne treści w rewolucyjnej formie. Różnice zdań w deklaracjach składanych przez twórców nowej sztuki były w istocie niewielkie.

Proletariat odrzuca - jako wartość przeżytą, wsteczną - dziedzictwo kulturalne epok minionych, tworząc przy użyciu sił własnych nową, proletariacką kulturę; hasła i praktyka Proletkultu, poczętego z ducha obleczonego w nowe treści futuryzmu, kazały wszystko zaczynać od początku. Obaliliśmy ustrój burżuazyjny, nie będziemy więc także ochraniać burżuazyjnych treści i form teatralnych. "Październik Teatralny" Meyerholda miał wychować nowego widza, świadomego faktu, że stosunek do sztuki musi mieć klasowy charakter.

Wszystko tworzyć od nowa... Ten ambitny zamiar został wcielony w życie. Nie bez racji mówimy o wielkim okresie teatru radzieckiego z lat dwudziestych, o eksplozji sił twórczych nowej sztuki, o faktach artystycznych, które wyznaczyły górny pułap dwudziestowiecznej sztuki teatru. Ale sumując dziś uroczyście wraz z całym światem doświadczenia pięćdziesięciolecia ZSRR warto przypomnieć o dwóch fundamentalnych zasadach, lekceważonych kiedyś przez pierwszych reformatorów sztuki rewolucyjnej - które to zasady do dziś mają swą moc obowiązującą. I przydać się mogą nie tylko jubileuszowym referacie przypominającym historię.

Po pierwsze. Klasa robotnicza przejmując władzę staje się nie tylko nowym właścicielem środków produkcji, ale także przejmuje całe dziedzictwo kultury światowej, łącznie ze znienawidzonymi pałacami, symbolami obalonego ustroju - obojętne, czy w pałacu tym mieszkali carowie z rodziny Romanowych, książęca kochanica lub Lew Tołstoj. Nikt nie grymasi: akceptując prawo Newtona odrzucimy prawo Archimedesa. Byłoby równie niemądre rozważanie problemu, kto jest bliższy klasie robotniczej: Shakespeare, Goethe czy Strindberg, skoro wiadome jest, że każdy z tych pisarzy ma swoje miejsce w kulturze światowej, a państwo socjalistyczne zobowiązane jest do troski zarówno o materialny jak i duchowy poziom życia swych obywateli. Tylko w Huxleyowskim "Nowym, wspaniałym świecie" można było mówić o sztuce dla i wybranych i o osobnej sztuce dla pospólstwa. Największym dziwactwem naszego ustroju byłaby myśl, że w państwie rządzonym przez klasę robotniczą istnieć by miały osobno teatry dla robotników i dla nie-robotników.

Po drugie. Ustrój socjalistyczny nie niszczy, przeciwnie, rozwija istniejące na jego obszarze administracyjnym kultury narodowe. Nie istnieje bowiem nic, co można by nazwać abstrakcyjnie "kulturą socjalistyczną". Jakiś na przykład idealny, wysterylizowany z wartości narodowych "teatr radziecki", uprawiany wedle jednej i tej samej formuły w Armeńskiej, Azerbejdżańskiej, Białoruskiej, Estońskiej, Gruzińskiej, Kazachskiej, Kirgiskiej, Łotewskiej itd. Republice Związkowej. Łatwo się pisze w dziennikarskiej publicystyce o problemach współczesnej sceny radzieckiej, oglądanej z perspektywy któregoś z moskiewskich czy leningradzkich teatrów. To przecież zupełnie różne, odrębne teatry narodowościowe, grające w różnych językach, różne utwory dramatyczne, w różnych narodowych interpretacjach aktorskich, dla różnej widowni. Czy możliwy jest uniwersalny wzorzec dla wielonarodowościowego teatru radzieckiego, którego jedną z głównych trosk w ciągu minionych pięciu dziesięcioleci było troskliwe przechowywanie narodowych tradycji kulturalnych, tworzenie własnej sztuki tam, gdzie przed rewolucją ona nie istniała - i udostępnianie ich w sposób powszechny masowej, uczonej obcowania ze sztuką teatru widowni?

Są to oczywiście tylko ogólniki. Bez przykładów, bez opisu, bez cyfr i danych statystycznych, które dużo skuteczniej niż te tu zapewnienia zachwiałyby przyjętymi stereotypami dotyczącymi historii i dnia dzisiejszego teatru radzieckiego. Nie stać nas w tej chwili na to, aby porywać się na zadanie przerastające nasze dziennikarskie możliwości. Przypominając wszakże o rocznicy pięćdziesięciolecia istnienia ZSRR zwrócić chcieliśmy uwagę na dwie spośród kilku zasad Leninowskiej polityki kulturalnej, które współkształtowały i współkształtują teatr radziecki. Dotyczą one bowiem nie tylko jednego kraju, w którym były zrealizowane. Obie te zasady: że sztuka powinna być zrozumiana przez lud (a nie tylko: zrozumiała dla ludu) i że w dorobku naszej wspólnej kultury socjalistycznej liczy się to tylko, co jest własne, wyrasta z tradycji narodowej - stanowią naszą wspólną własność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji