Artykuły

Warszawska Opera Kameralna zagrała w Starej Pomarańczami jak 40 lat temu

Po premierze "Impresaria w opałach" publiczność dziękowała na stojąco.

Tym razem ta gorąca owacja była przeznaczona dla dyrektora Warszawskiej Opery Kameralnej Stefana Sutkowskiego. Zgodnie z jego słowami to on sam jest bohaterem opery Cimarosy (choć w rzeczywistości nie daje się primadonnom rozstawiać po kątach).

Sześcioro śpiewaków odgrywa ten teatr w teatrze. Trzy primadonny - Marzanna Rudnicka, Dorota Lachowicz (dotychczasowe) i Marta Boberska (nowa). Jest też kompozytor (Leszek Świdziński), poeta (rewelacyjny buffo Jerzy Mahler) i oczywiście impresario (Andrzej Klimczak). Konflikt, jak to w teatrze, murowany.

Każda z postaci ma swoją popisową arię, tyleż efektowną, co głupiutką... I o to chodzi, bo całość jest przezabawną parodią opery.

Szczególne brawa należą się Marzannie Rudnickiej (urocza, zwłaszcza gdy opowiada o wymarzonej roli wieśniaczki) i Marcie Boberskiej (przebiegła Fior di Spine, doskonała w arii w II akcie). Świetnie spisuje się orkiestra prowadzona przez Władysława Kłosiewicza. Spektakl wyreżyserowała Jitka Stolalska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji