Artykuły

Częstochowa. Referendum u Mickiewicza

Siedemdziesiąt procent pracowników teatru wzięło udział w czwartkowym referendum. Większość nie jest zadowolona z tego, co u nich dzieje.

Referendum zorganizowała zakładowa "Solidarność". Pracownicy odpowiadali na cztery pytania:

* czy uważasz, że sposób kierowania teatrem jest prawidłowy? (tak - 12 odpowiedzi, nie - 39)

* czy uważasz, że zmiana zarządzającego teatrem poprawiłaby sytuację i wizerunek teatru? (28, 19)

* czy uważasz, że dotychczasowy repertuar naszego teatru sprostał oczekiwaniom widzów? (11, 44)

* czy wizja artystyczna teatru przedstawiona przez dyrekcję satysfakcjonuje Cię? (13, 40).

- Frekwencja była dobra, a z oddanych 59 głosów [na 84 pracowników - przyp. red.] tylko trzy były puste - mówi Andrzej Iwiński, znany aktor, członek czteroosobowej komisji nadzorującej przebieg referendum.

- Wynik referendum potwierdził całą naszą diagnozę sytuacji w teatrze. Nie trzeba ich komentować. Tylko czy zainteresowane osoby zechcą wyciągnąć te same wnioski? - pyta Mariusz Korek, przewodniczący zakładowej "S". Zauważa też, że w pytaniu o potrzebę zmiany zarządzającego aż 15 proc. wstrzymało się od głosu. - To efekt zebrania dyrekcji z pracownikami, podczas którego Katarzyna Deszcz ostro zwróciła się przeciw "S". Sądzę, że ta grupa bała się wypowiedzieć, mimo tajności głosowania - mówi.

Dyrektor Deszcz twierdzi natomiast, że przy tak niejednoznacznym sformułowaniu pytań w referendum, odpowiedzi mogą być różnie interpretowane. - Jeśli to referendum jest kulminacją nastrojów, to wkrótce usiądziemy do konstruktywnych rozmów. Umówiłam się na spotkanie z pracownikami w przyszłym tygodniu - powiedziała nam. Ona również odwołuje się do statystyki: za zmianą zarządzającego teatrem było 28 osób, czyli 1/3 pracowników. - Czyli dwie trzecie akceptuje zarządzającego - mówi. - To bardzo pozytywny dla mnie wynik. Dyrektorka dziwi się też, że, pytając o zmianę zarządzającego, związkowcy nie podają, o kogo chodzi i kto ma być nowym. - Liczę, że wszystko wyjaśni się w dyskusji - dodaje. - Jeśli nie, jeśli opozycja nadal będzie stosować swoje metody, będę musiała zastanowić się, czy jest o co walczyć.

***

Komentarz

Wyniki referendum są niekorzystne dla dyrekcji - to oczywiste. Jej podwładni potwierdzają zarzuty "S" na temat niewłaściwego zarządzania teatrem i niedostosowania repertuaru do częstochowskiego rynku. Tak, rynku, na którym ludzie kupują spektakl za pomocą biletów. A to dla człowieka, mającego zapewnić pensje swoim pracownikom, powinno być bardzo istotne. Ale nie powinno też odbierać miejsca prawdziwej, poszukującej sztuce, choć chce jej, niestety, zdecydowana mniejszość. Dobrym przykładem takich poszukiwań jest "Piaskownica" - mądra, atrakcyjna oraz znakomicie sprzedająca się poza murami teatru. Promująca i dobrą sztukę, i częstochowską scenę. Pociągającym wzorem jest też "Skrzyneczka bez pudła" oglądana w teatrze, nagradzana na festiwalach.

Jest więc pole dyskusji w Teatrze im. Mickiewicza. Ważne jest też pytanie: jeśli nie Deszcz, to kto? Obecna dyrektorka zebrała już dość doświadczeń, żeby na nich budować, a zbudować trzeba nową strukturę instytucji, od nowa relacje z ludźmi, przywrócić kontakt z publicznością. Jak za Talara, który potrafił robić teatr i atrakcyjny, i wartościowy. Tu Katarzyna Deszcz musi rzeczywiście odpowiedzieć sobie na pytanie: czy warto walczyć?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji