Artykuły

Zaczyna się od babek

- Ten tekst żyje naprawdę, kiedy traktuje się go jako metaforę. Bo rzecz jest o "świątyni handlu", w której można kupić wszystko. Podobnie jak w dzisiejszym świecie, gdzie towarem są dane personalne, informacje, organy ludzkie - mówi reżyser PIOTR KRUSZCZYŃSKI przed premierą "Hysterikonu" w Teatrze Polskim w Poznaniu.

Premiera "Hysterikonu" Ingrid Lausund dziś [21 stycznia] w Teatrze Polskim w Poznaniu. O świątyniach handlu, kupieckim Poznaniu i presji promocji rozmawiamy z reżyserem spektaklu, Piotrem Kruszczyńskim.

Ewa Obrębowska-Piasecka: Czy "Hysterikon" to zaangażowany spektakl przeciwko konsumpcji, kupowaniu, pieniądzom?

Piotr Kruszczyński: Odbyliśmy podczas prób dużo ciekawych rozmów o zakupach, asertywności, zgłębialiśmy podręczniki dla fachowców od sprzedaży. Każdy z nas mniej czy bardziej przyznawał się do własnej uległości wobec "systemu" i doszliśmy do wspólnego wniosku, że nie sposób się mu przeciwstawić. Zwłaszcza w obfitujących w handlowe centra miastach. Karolina Bikont przetłumaczyła tekst Lausund na potrzeby Dni Dramaturgii, które odbywały się w Wałbrzychu. Zrobiliśmy podinscenizowane czytanie i okazało się, że spora dawka humoru, która jest w tym tekście zawarta, dobrze trafia do widzów. Ale uznałem, że Wałbrzych to nie jest idealne miejsce na premierę. Tam się jednak żyje zupełnie innymi problemami: raczej niedoborem konsumpcji niż jej nadmiarem. Myślę, że Poznań - jako stolica kupiectwa - jest dużo lepszy.

Nie korciło Cię, żeby rzecz o megazakupach zagrać zamiast na teatralnej scenie w Starym Browarze?

- To byłoby zbyt oczywiste. Ten tekst żyje naprawdę, kiedy traktuje się go jako metaforę. Bo rzecz jest o "świątyni handlu", w której można kupić wszystko. Podobnie jak w dzisiejszym świecie, gdzie towarem są dane personalne, informacje, organy ludzkie. W Polsce od niedawna handluje się też po cichu nieboszczykami Żywymi ludźmi handluje się oficjalnie. Na przykład sportowcami. O kupczeniu sztuką czy miłością nikt już nie dyskutuje. Kiedy sobie wyobraziłem dalszy rozwój handlu, poczułem, że ten tekst bardzo silnie działa na moje emocje. Próbowałem przeanalizować, co oznaczało kupowanie i sprzedawanie na przestrzeni mojego życia. Zaczęło się niewinnie - od babek z piasku i klopsów z błota...

Kupowałeś za liście?

- Jasne!

Potem pewnie z dumną miną płaciłeś "rybakiem", czyli pięciozłotówką z lat siedemdziesiątych...

- Tak, w czasach podstawówki - za oranżadę w proszku oraz suchą bułkę i serek topiony "warmiński" w złotku. Biegło się po to na dużej przerwie do SAM-u na Nowowiejskiego. Potem przyszedł czas zbierania pieniędzy na coś wymarzonego i upatrzonego. Ja wypatrzyłem na jednej z wystaw elektroniczny bilard, którego przez dwa lata nikt nie kupował. Był bardzo drogi.

Dziwnie jest z tym naszym handlowaniem... Przez długie lata nie mogliśmy nic kupić, bo brakowało towarów - nie luksusowych, ale podstawowych. Teraz chcielibyśmy sobie te lata zrekompensować, ale większości z nas nie stać, żeby to zrobić na naprawdę dużą skalę. Nawet w kupieckim mieście Poznań nie wszyscy mogą kupić wszystko.

- Tak. Ale kiedy człowiek zaczyna być nieźle prosperującym czterdziestolatkiem i obrasta w dobra, to zaczyna dostrzegać, że te luksusy są coraz większym zagrożeniem. Sam łapię się na tym, że stoję przed wystawą i poważnie rozważam możliwość kupienia czegoś, co w gruncie rzeczy do niczego nie jest mi potrzebne. I czuję, że jestem więźniem systemu. Kuszą mnie te "ostatnie okazje" przy kasach, łażę po supermarkecie jak mrówka w mrowisku albo jak sterowany odgórnie robot.

I nie kupujesz?

- I kupuję.

I żałujesz? Co ostatnio kupiłeś bez sensu?

- (śmiech) Buty... Nie, buty są fajne, bo w ogóle nie przemakają i mają świetną wentylację. Drogie, ale warto było. Z kurtki też jestem zadowolony. Ale dałem sobie wcisnąć pasek do spodni, który natychmiast mi się rozszedł przy klamrze. Wtedy przeczytałem na etykiecie, że to pasek damski, więc nie wiem, czy mi go przyjmą do reklamacji, ale jutro między próbami spróbuję tam pojechać... (śmiech).

"Hysterikon" Ingrid Lausund, przekład Karolina Bikont, inscenizacja Piotr Kruszczyński, choreografia Paweł Mikołajczyk, scenografia i kompozycja świateł Jan Polivka, kostiumy Jola Łobacz, muzyka Bartosz Chajdecki, projekcje filmowe Maurycy Kłopocki. Premiera 21 stycznia o godz. 19 na scenie Teatru Polskiego w Poznaniu.

Piotr Kruszczyński - ur. w 1967 r., absolwent Wydziału Architektury na Politechnice Poznańskiej i Reżyserii Dramatu warszawskiej PWST, dyrektor artystyczny Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, reżyserował we wrocławskim Teatrze Współczesnym, krakowskim Teatrze im. Słowackiego, gdańskim teatrze Wybrzeże, Teatrze Miejskim w Gdyni, Teatrze Polskim w Warszawie, Teatrze im. Fredry w Gnieźnie...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji