Artykuły

Turlajgorszkiem po laury

W przeglądzie teatru eksperymentalnego w Edynburgu, największej tego rodzaju imprezie na świecie, pierwszą nagrodę zdobył polski spektakl. Teatr WIERSZALIN okazał się być najlepszy spośród kilkuset prezentowanych zespołów.

Każdy, kto w Polsce interesuje się sztuką sceniczną, jeśli nie widział, to przynajmniej słyszał o TURLAJGROSZKU. Niebanalnym zdarzeniu, entuzjastycznie odbieranym przez widzów, opisanym i docenionym przez krytyków. Ale jeśli w Edynburgu, wśród dziewięciu i pół tysiąca przedstawień z całego świata nagrodę zdobywa ludowa bajka, skromny spektakl lalkowy? Warto się temu przyjrzeć.

Oto sześcioro młodych aktorów, starzec, harmonista i drewniane, grubo ciosane postaci lalek przedstawiają opowieść o nie kochanym przez rodziców, oddanym z biedy w obce ręce chłopcu. Co to go diabeł nauczył kłamać i kraść, zaś Święciucha pokazała bolesną drogę pokuty, drogę do rodzicielskiej miłości.

"Nie pokochali. Boli" - te słowa chłopca mogłyby być tytułem przedstawienia. To one właśnie stają się jego sednem, gorzkim, wstrząsającym. Naiwna ludowa bajka jest surowym, oskarżycielskim moralitetem, oczywistym w prostocie przesłania, czytelnym ponad granicami, bolesnym ponad granicami.

A jak to jest pokazane? Niezwykle prawdziwie i przekonująco. Zaloty, śluby, narodziny, walka dobra ze złem, groźba piekielnych mąk, wreszcie okrutna pokuta chłopca - to obrazy budowane z białoruskiego folkloru. Z czułością wobec jego muzyczności, języka, ubioru, plastyki. Drewniane lalki, poruszane przez aktorów na oczach widzów stają się znakiem obyczaju, podniesionego do rangi metafory.

I jeszcze jeden element, tej samej wagi. Jest to opowieść w sposób najoczywistszy religijna. W swoich znaczeniach, które skupiają się na najważniejszym: potrzebie dawania i potrzebie otrzymywania miłości. A także w estetyce, niosącej przesłanie; modlitewne inkantacje, mocne, o pięknym brzmieniu, wyznaczają całą, rozległą i przejmującą, warstwę dźwiękową.

Taki spektakl: zanurzony w tradycji, prosty i żarliwy, pozbawiony jakichkolwiek pretensji, którego podstawowym walorem jest naturalność - zdobywa światowy laur. To zwycięstwo po raz koleiny potwierdza tezę, że nasza kultura jest dla świata atrakcyjna wtedy, kiedy pokazuje to, co nasze, autentyczne. Przegrywamy na lasery, bo nie łatanie kompleksów, ale czerpanie ze źródeł jest naszą siłą. Grotowski, Szajna, Kantor, Mądzik, Gardzienice - to kolejne dowody na dokumentację tej tezy. Ostatnim jest Wierszalin.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji