Artykuły

Kalina Jędrusik i jej "Kalinowe serce"

Witold Sadowy przypomina sylwetkę Kaliny Jędrusik, zmarłej w sierpniu 1991 roku aktorki.

Była aktorką niezwykłą. Jedyną w swoim rodzaju. Niepowtarzalną osobowością. W sierpniu przyszłego roku minie dwadzieścia pięć lat od chwili, kiedy nas opuściła. Ale pamięć o niej trwa nadal. Zatroszczył się oto między innymi nieoceniony Zbigniew Dzięgiel. Reżyser i dziennikarz Teatru Telewizji. To on trzy lata temu powołał, wraz z aktorem Maciejem Zakościelnym, fundację, otwierając na Żoliborzu przy ul. Zygmunta Krasińskiego 25 Klubo-kawiarnię "Kalinowe serce". Nazwał ją tak na cześć Kaliny Jędrusik, która mieszkała w pobliżu. Po pewnym czasie Maciej Zakościelny wycofał się z fundacji, ale Zbigniew Dzięgiel pozostał jej wierny. Nadal prowadzi, mimo braku odpowiednich funduszy, "Kalinowe serce". Odbywają się tu wieczory artystyczne i spotkania, którym patronuje Kalina. Na ścianach wiszą jej liczne fotografie z różnych okresów jej życia. Ciągle przybywają nowe. Często nieznane. Kiedy w latach pięćdziesiątych zaczynała stawiać pierwsze kroki na scenie, zobaczył ją - żonaty wówczas - Stanisław Dygat grającą Kamillę w "Nie igra się z miłością" Alfreda de Musseta w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku i stracił dla niej głowę. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Wszystkie wieczory spędzał w teatrze. Zakochał się w niej nieprzytomnie. Rozwiódł się z żoną, równie utalentowaną aktorką Dziunią Nawrocką i oświadczył Kalinie. Pobrali się. Sprowadził Kalinę do stolicy. W roku 1958 oglądała ją już Warszawa w Teatrze Współczesnym Erwina Axera. Grała Polly w "Operze za trzy grosze" Bertolta Brechta i Kurta Weilla w reżyserii Konrada Swinarskiego. Oczarowała publiczność i krytyków. Pisano o Niej peany. Była fascynująca. Identyfikowała się z odtwarzaną postacią. Przeżywała ją głęboko. Spalała się wewnętrznie. Dziś tego rodzaju aktorstwo uważane jest przez "znawców teatru" za rzecz wstydliwą. Kalina żyła w innej epoce. Wychowała się wśród wielkich autorytetów. Na innej estetyce teatralnej. W sztuce aktorskiej prawdę przeżycia uważała za rzecz najważniejszą. A uprawianie zawodu, za posłannictwo.

Kolejne role Kaliny owiane legendą to Ofelia w "Zamku w Szwecji" Francois Sagan i Rebeka w "Naszym mieście" Thorntona Wildera, a także role w sztukach Leona Kruczkowskiego "Pierwszy dzień wolności", Armanda Salacrou "Śmieszna historia" i Jerzego Lutowskiego "Ostry dyżur". W roku 1956 zainteresował się nią Film Polski. Debiutowała w filmie "Ewa chce spać" u Tadeusza Chmielewskiego. Potem nakręciła mnóstwo innych filmów. Niezapomniane kreacje stworzyła w filmie Andrzeja Wajdy "Ziemia obiecana" i w filmie NRD-owskim "Hotel Polanów i jego goście", gdzie wcieliła się znakomicie w postać właścicielki hotelu Józefiny. Występowała w Polskim Radiu i w Teatrze Telewizji. Każde jej pojawienie się na srebrnym ekranie wywoływało emocje. Począwszy od zachwytów aż po protesty widzów, oburzonych rzekomo jej prowokującym wyglądem i zachowaniem. Omdlewające powieki, rozchylone zmysłowe usta i śmiały dekolt drażnił zazdrosne żony, a nawet pierwszego sekretarza PZPR Władysława Gomułkę, który zarzucił jej wulgarność i "imperialistyczny" - jak się wyraził - sposób grania. Powoływał się przy tej okazji na "socjalistyczną moralność". Z tego powodu zabroniono Kalinie na dłuższy czas występów w Telewizji. Ale to wszystko mija się z prawdą. Kalina nigdy nie była osobą wulgarną. To wymysł małych, zazdrosnych ludzi, a także czasów, w których żyła. Nie była ekshibicjonistką. Wyprzedziła swoją epokę. Była osobą delikatną, ciepłą i wrażliwą. Głośno i odważnie wyrażała swoje poglądy. Jeżeli czasem rzucała "mięsem", to raczej śmieszyło, a nie gorszyło otoczenie. Te niby wulgarne słowa brzmiały w jej ustach jak u dziecka, które stara się w ten sposób podkreślić, że jest dorosłe.

Pracowałem z Kaliną przez kilka lat w Teatrze Rozmaitości u Andrzeja Jareckiego. Poznałem ją dobrze. Zżyliśmy się. Graliśmy razem w dwóch sztukach. W "Demonie ziemi" Wedekinda i w "Termopilach polskich" Micińskiego, gdzie grała Carycę Katarzynę II. Była uroczą koleżanką i wspaniałym człowiekiem. W "Demonie ziemi" zagrała Lulu, jej partnerem był Andrzej Kopiczyński. Szczególną sympatią darzył ją reżyserujący gościnnie to przedstawienie niemiecki reżyser Aleksander Kraft -Prinz zu Hohenlohe, który nie znał polskiego. Rozbrajała go każdego ranka, kiedy spóźniała się na próbę. Łamaną niemczyzną tłumaczyła mu, że nie może rano wstać, że jest to dla niej koszmarne. Aleksander Kraft uśmiechał się dobrotliwie, patrzył na nią, nie rozumiejąc rzeczywiście ani słowa. Wtedy rzucała "mięsem", zwracając się do mnie: "Przetłumacz mu "k" proszę, bo widzę, że nic nie rozumiem tylko się uśmiecha". Było to raczej śmieszne, a nie wulgarne w jej ustach.

Pamiętam jak w czasach solidarnościowych strajków pojechała na Wybrzeże z koncertami dla stoczniowców, a po powrocie płacząc z radości, relacjonowała nam to. co się tam działo. Lejąc łzy, powtarzała: "Tam dopiero jest Polska".

Była osobą dobrą i życzliwą. Kochała ludzi i zwierzęta. W jej domu było mnóstwo przygarniętych psów i kotów, którymi się opiekowała. Mimo, że była alergiczką.

W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych była gwiazdą "Kabaretu Starszych Panów" i symbolem seksu tamtych lat. Znakomicie interpretowała piosenki Jerzego Wasowskiego i Jeremiego Przybory: "Na pomoc ginącej miłości", "Pierwszy bal" czy "Do ciebie szłam". Te szlagiery Kaliny nuciła cała Polska. Poza Teatrem Współczesnym związana była z Teatrem Narodowym i Teatrem Komedia na Żoliborzu. W Komedii grała główną rolę w sztuce Trumana Capote "Śniadanie u Tiffany'ego". Potem na kilka lat zerwała z teatrem. Występowała jedynie na estradzie i w TVP.W latach siedemdziesiątych, kiedy Teatr Rozmaitości połączył się z STS-em, a na jego czele stanął Andrzej Jarecki, Kalina na jego prośbę wróciła do teatru. Zagrała główną rolę w sztuce Janusza Głowackiego "Cudzołóstwo ukarane" na scenie STS-u, a potem w Teatrze Rozmaitości Lulu w "Demonie ziemi", George Sand w sztuce Jarosława Iwaszkiewicza "Lato w Nohant" z Edmundem Fettingem jako Chopinem i Katarzynę w "Poskromieniu złośnicy " Szekspira. Końcowy okres swojego życia spędziła w Teatrze Polskim u Kazimierza Dejmka. Była w doskonałej formie. Zagrała w "Vaclawie" i w "Tangu" Sławomira Mrożka. Zmarła nagle 7 sierpnia 1991 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji