Artykuły

Wrocław. Skandal w Capitolu

Dyrygentka teatru Capitol wygrała sprawę w sądzie o bezprawne zwolnienie z pracy. Powinna wrócić na wcześniej zajmowane stanowisko. Zamiast tego dyrekcja teatru umieściła ją w zimnej piwnicy z małym, zakratowanym oknem.

- Zaprowadzili mnie do obskurnej, ciemnej nory z napisem: "Uwaga, niski strop". Gdy powiedziałam, że tu zimno, wstawili mi piecyk elektryczny. Zapytałam, czy mszczą się za to, że wygrałam proces. Dyrektor administracyjny odparł, że jak mi się nie podoba, to nie muszę pracować w teatrze i mogę od razu podpisać wypowiedzenie - mówi Bogusława Orzechowska. W teatrze muzycznym pracowała od 1983 r. Była dyrygentem i kierownikiem chóru. - Moje miejsce jest na sali prób, a oni kazali mi przez osiem godzin siedzieć za biurkiem. To upokorzenie dla artysty i dyrygenta.

Problemy Orzechowskiej zaczęły się pod koniec 2004 r., gdy dyrektor Capitolu Wojciech Kościelniak zwolnił z pracy ponad 40 osób, a jej zaproponował przejście na pół etatu. Kiedy się nie zgodziła, straciła posadę i złożyła sprawę do sądu. Najpierw sąd rejonowy przyznał rację teatrowi muzycznemu, a teraz, po odwołaniu, sąd okręgowy uznał, że zwolnienie z pracy było bezprawne.

- Nie chciałam przejść na pół etatu, bo uważałam, że Kościelniak chce mnie poniżyć i pozbyć się mnie z teatru. Redukcję mojego etatu dyrektor uzasadnił, że woli pracować z kimś, kto mówi ich językiem. Zaangażował do zespołu młodych artystów. Najwyraźniej uznał, że ja, pedagog Akademii Muzycznej, nie umiem się dogadać z młodzieżą.

Orzechowska jest doktorem habilitowanym na AM, wykłada od 15 lat: - Umieszczając mnie w piwnicy, chcą wymusić, bym sama się zwolniła. To zwykły szantaż, znęcanie się psychiczne.

Dyrygentka do swojego nowego miejsca pracy wezwała policję, by odnotowała stan pomieszczeń. Złożyła do prokuratury doniesienie o przestępstwie. Wczoraj zawiadomiła również Państwową Inspekcję Pracy i zgłosiła się na pogotowie. Tam dostała środki uspokajające, a lekarz wysłał ją na konsultację do psychologa.

- Pani Orzechowska dostanie nowe, wyremontowane biuro - zapewnia Jakub Dymitrowicz, dyrektor ds. administracyjnych teatru muzycznego. - Piwnica była lokalem tymczasowym. Może nie było tam komfortowych warunków, ale zaakceptował je nasz behapowiec. Nigdzie indziej nie było miejsca, a że nie ma przydzielonych zadań, więc może tylko przeszkadzać. Dostała zakaz wstępu na próby - przyznaje Dymitrowicz. - Spektakle przygotowują teraz inne osoby i nie ma potrzeby jej ingerencji.

Czym będzie się teraz zajmować w teatrze pani dyrygent? - Sąd przywrócił ją na stanowisko kierownika chóru, którego już nie ma w naszym teatrze. Podpisaliśmy kontrakt z inną osobą, którą zatrudniamy, gdy jest taka potrzeba. Kosztuje to znacznie mniej. Pani Orzechowska będzie siedziała w biurze i czekała, może zlecimy jej jakieś prace. Na razie nie mamy dla niej zajęcia. Jak dostaniemy uzasadnienie wyroku, to będziemy starać się o jego kasację.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji