Artykuły

Zawsze wzwyż, nigdy w dół

- Miałem ogromne szczęście i mogłem budować firmy od zera, czyli tzw. "start up's". Najpierw była to agencja ubezpieczeniowa w Londynie, później Nationale-Nederlanden i Allianz, duże towarzystwa ubezpieczeniowe w Warszawie. Sam proces ich powstawania - nie mniej ważny zresztą od końcowego wyniku - był zawsze podobny do tego, w jaki sposób powstaje spektakl teatralny - mówi Paweł Dangel, reżyser teatralny i menedżer przez lata wspierający Feliksy Warszawskie, w rozmowie z Tomaszem Z. Zapertem w Magazynie Literackim Książki.

Z wielopłaszczyznowej i zajmującej rozmowy Agnieszki Rybak, mej koleżanki redakcyjnej ze śp. dziennika "Życie", z bohaterem niniejszej książki najgłębiej w pamięci utkwił mi fragment relacjonujący jego studia. Po dwu nieudanych podejściach do stołecznej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej (za drugim przebrnął przez egzaminacyjne sito, lecz nie został przyjęty z braku miejsc) autor trafił na wydział reżyserii do... Moskwy. Spędził tam niemal pięciolatkę, że użyję ówczesnej - epoka schyłkowego Breżniewa - terminologii. Gruntownie zapoznał się z luminarzami miejscowej Melpomeny, na wylot poznał metodykę Stanisławskiego, nawiązał szereg internacjonalistycznych przyjaźni, które przetrwały próbę czasu, a pobyt w stolicy Kraju Rad zapamiętał chyba nawet bardziej od znacznie dłuższej bytności w Londynie. W jakiejś mierze świadczy o tym przytoczony wic:

"Dwóch Rosjan opróżnia butelkę wódki. Za każdym razem, kiedy wypijają kolejkę, tradycyjnie wznoszą przy tym toast. Nieuchronnie dochodzą do ostatniego kieliszka.

No to za co teraz wypijemy? - pyta pierwszy.

Wypijmy za marzenia - proponuje drugi.

Zgodnie wypijają, siedzą w milczeniu nad pustą butelką, wreszcie pierwszy pyta:

No to, o czym teraz marzysz?

Marzę, żeby przestać pić - bez namysłu odpowiada drugi.

Jeśli o tym marzysz, to, dlaczego tego nie zrobisz? - dopytuje się pierwszy.

Po chwili milczenia drugi mu odpowiada:

- Jak żyć bez marzeń?"

W latach osiemdziesiątych - na emigracji w Wielkiej Brytanii - Dangel wsiąkł w branżę ubezpieczeniową. A po powrocie do III RP reprezentował w Warszawie renomowane firmy z tego segmentu gospodarki. Nie zerwał jednak kontaktów teatralnych, czego dowodem organizowane przez kilkanaście jesieni - przy jego wydatnej pomocy - gale Feliksów Warszawskich, czyli ceremonie wręczenia nagród dla najlepszych przedstawień i wykonawców scen stołecznych. I ja na nich, najpierw w Bristolu, a potem w Polonii, bywałem. A co tam jadłem i piłem, zachowam dla siebie.

Paweł Dangel, autor książki "Zawsze wzwyż, nigdy w dół"

Żal po Feliksach

W archiwum IPN-u znalazł pan swą teczkę z erotycznym pseudonimem "Du-rex", z której wynika, że polskich studentów inwigilowała w Moskwie Służba Bezpieczeństwa...

- Rzeczywiście po latach dowiedziałem się, że pod sympatycznym kryptonimem "Wisła" kryła się ubecka komórka w ambasadzie PRL w Moskwie. Oczywiście w tamtych czasach w środku Moskwy tylko kompletny ignorant lub idiota mógłby myśleć, że nikt się nami nie interesuje. Zdawaliśmy sobie sprawę, ze właściwie każdy znajomy może okazać się konfidentem. Ale w końcu komuś trzeba było zaufać. Myślę, że generalnie system tworzył wokół nas taką atmosferę żebyśmy się sami ograniczali i pilnowali, bo kto wie... Zapewne ktoś konkretny w naszej nielicznej grupie polskich studentów w Instytucie Teatralnym też musiał współpracować, bo ze swojej teczki dowiedziałem się nawet jaki był na przykład numer mojego pokoju w akademiku, w którym mieszkałem lub raczej powinienem był mieszkać. Po 40 latach sam bym tego nie pamiętał.

Reżyser i menadżer w biznesie - więcej w tych zawodach różnic czy podobieństw?

- Dzięki temu, że pracowałem w obu jako praktyk, to widzę przede wszystkim liczne podobieństwa. Tym bardziej, że miałem ogromne szczęście i mogłem budować firmy od zera, czyli tzw. "start up's". Najpierw była to agencja ubezpieczeniowa w Londynie, później Nationale-Nederlanden i Allianz, duże towarzystwa ubezpieczeniowe w Warszawie. Sam proces ich powstawania - nie mniej ważny zresztą od końcowego wyniku - był zawsze podobny do tego, w jaki sposób powstaje spektakl teatralny.

Czemu Feliksy Warszawskie nie są już przyznawane?

- Dla mnie osobiście to bardzo smutna historia, stawiająca zresztą warszawskie środowisko teatralne w nienajlepszym, niestety świetle. Już kiedy zmarł w Londynie Feliks Łaski, twórca tych nagród, jak również filantrop i mecenas wspierający polski teatr najpierw na emigracji, a później w kraju, wydawało się, że ustanowione i finansowane przez niego Feliksy Warszawskie zakończą żywot. Smutnym było, że nikt wtedy ze środowiska teatralnego po latach wydawałoby się wielkiej z Łaskim przyjaźni i korzystania z ofiarowanego wsparcia nie pojawił się na jego pogrzebie. Mimo wszystko zaproponowałem, że firma Allianz i ja podejmiemy się kontynuacji tych nagród. Przez blisko dziewięć lat poświęciłem bardzo dużo swojego czasu i energii, aby namawiać, motywować i przekonywać dyrektorów teatrów do kontynuowania tej inicjatywy. Po moim odejściu z Allianz mój sukcesor zobowiązał się, że nadal będzie finansowo wspierał Feliksy. Niestety samo środowisko w tym wypadku nie stanęło na wysokości zadania, a nowy prezes Allianz nie miał już w sobie tak silnej motywacji, aby "zmuszać" kogokolwiek do wykazania odrobiny dobrej woli i zaangażowania się w organizację konkursu. Nadal zresztą przy wsparciu organizacyjnym ze strony Allianz. I tak ta piękna, wieloletnia tradycja pokazująca, że sztuka i biznes potrafią się razem spotkać i sobie pomóc, zakończyła się.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji