Artykuły

"Magnetyczna osobowość" - Krzyżowski

Radosław Krzyżowski był pierwszym gościem "Magnetycznych osobowości", nowego cyklu spotkań "Dziennika Polskiego". Znany aktor teatralny i telewizyjny spotkał się wczoraj wieczorem z czytelnikami w Pauzie In Garden - pisze Monika Jagiełło w Dzienniku Polskim.

Zaczął od opowieści o inspiracji, jaką były dla niego wiersze zapomnianego dziś poety Witolda Wirpszy.

- Natrafiłem na nie trochę przez przypadek, ale od razu coś ze mną zrobiły. Są trudne, hermetyczne, ale zostają w głowie na długo. Trawestując słowa Grzegorza Ciechowskiego, Wirpsza skolonizował mój mózg - wyjaśniał Krzyżowski.

Szansa na muzyczną adaptację wierszy Wirpszy pojawiła się kilka lat później. Z początku myślał o aranżacji w konwencji rockowej. - Później poczułem, że to jednak jazz będzie właściwym środkiem wyrazu - wyjaśniał aktor Łukaszowi Gazurowi prowadzącemu spotkanie.

Efektem jest projekt Jazz-formance, który miał swoją premierę kilka dni temu. Adaptacji wierszy Wirpszy dokonali z Krzyżowskim jazzowi bracia Marcin i Bartłomiej Olesiowe oraz Piotr "Pianohooligan" Orzechowski.

- Uznaliśmy, że nie będą obowiązywać żadne reguły. Po sześciu dniach improwizowania w studiu Radia Kraków mieliśmy zarejestrowanych 140 minut materiału - wspomina Krzyżowski. Po raz kolejny spotkali się dopiero na dzień przed koncertem. - Byliśmy spięci. To był także mój debiut jako członka kwartetu jazzowego. Nie miałem podobnych doświadczeń, poza epizodami z młodości. Ale kto urodzony w 1972 roku nie grał w jakimś zespole? - żartował aktor.

Skomentował też swój powrót po 12 latach do Starego Teatru. Przyznał, że miał obawy przed "wejściem drugi raz do tej samej rzeki". - Na początku miałem wręcz agresywny stosunek do artystycznego kierunku, jaki obrał Stary. Kiedy doszedłem do wniosku, że to zdenerwowanie bierze się z faktu, że chciałbym być częścią tego fermentu, sprawy potoczyły się szybko. Po trzech tygodniach byłem już u Jana Klaty - tłumaczył Krzyżowski.

Aktor odniósł się też do plotek o przejściu do Teatru Polskiego w Warszawie. - Andrzej Seweryn chciał odświeżyć zespół. Zaproponował mi udział w dwóch spektaklach. To były ciekawe propozycje. Ale po rodzinnej naradzie podjęliśmy z żoną decyzję: zostajemy w Krakowie. I wtedy zostawiłem moje warszawskie angaże, z telewizyjnymi włącznie - podkreślał.

Aktor opowiadał też o sile pokoleniowego doświadczenia. - Dla moich starszych kolegów ze sceny inicjacją były spektakle Jerzego Grotowskiego. Dla mojego pokolenia były to przedstawienia Krystiana Lupy. Wielkim przeżyciem byli dla mnie jego "Bracia Karamazow" - wspominał.

Dziś nie myśli o wymarzonej kreacji aktorskiej. - Zdarzało mi się kłaść "piękne role". Chemii na scenie nie da się zaplanować - mówił. A kto przegapił minioną odsłonę projektu Jazzformance, ma szansę nadrobić zaległości 14 i 15 listopada w Małopolskim Ogrodzie Sztuki (godz. 19). Pierwszego dnia powtórzona zostanie "Cząstkowa próba o człowieku", drugiego - "Agregaty".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji