Artykuły

MORDERCZY WIECZÓR

Pierwsze spotkania publiczności polskiej ze współczesną drama­turgią kubańską odbyło się w Sali Prób Teatru Dra­matycznego, przy okazji premiery sztuki młodego Kubańczyka. José Triany, pod tytułem "Wieczór zbrodniarzy". Troje dzieci odgrywających przed nami i przed sobą makabryczną historię swego życia ro­dzinnego przedstawili: Ka­tarzyna Łaniewska, Halina Dobrowolska i Maciej Da­mięcki. Nie popełnię chy­ba niedyskrecji, jeśli zau­ważę, że z tej trójki mało­letni jest jeszcze w pew­nym stopniu tylko p. Da­mięcki. A ta niezwykła, oryginalna sztuka mogłaby się udać tylko pod tym wa­runkiem, że grałyby ją dzieci. Nie każdy dyrektor dys­ponuje w swoim teatrze większą liczbą niewykwa­lifikowanych nastolatków. Wanda Laskowska, która "Wieczór zbrodniarzy" re­żyserowała, obsadziła więc sztukę osobami o pełnych, doskonałych kwalifikacjach zawodowych, ale osobami już nie kilkunastoletnimi, to był błąd. Miałem wra­żenie, że w ten sposób marnuje się znakomita pozycja repertuarowa dla amatorskich teatrów naszych szkół średnich. O ile oczywiście zacni i moralni członkowie Komitetów Ro­dzicielskich zezwoliliby na jej wystawianie...

Bez wytrawnego aktor­stwa, bez popisów transfor­macyjnych (artyści oprócz, ról dzieci, Lola, Kuki i Beby, grają także swoich ro­dziców, ciotki, znajomych), bez wystudiowanych ges­tów i ruchów - a właśnie naiwnie, nieporadnie, po amatorsku zagrana sztuka Jose Triany byłaby może nawet świetna. Jakże wte­dy świeżo, jak perwersyj­nie zabrzmiałyby soczyste przekleństwa, wyzwiska, narzekania. którymi obrzucają się w kłótniach członkowie koszmarnej rodziny,przedstawionej na scenie! Te same słowa, wypowie­dziane ustami dorosłego i ustami dziecka mogą brzmieć zupełnie inaczej. Dojrzała ocena ponurych stron ży­cia rodzinnego w ustach dziecka brzmi okrutnie, nawet wzrusza, wstrząsa. A ten sam tekst "Wieczoru zbrodniarzy" zagrany przez, dorosłych to narzekanie na trudne dzieciństwo. Tyle się takich narzekań ze­wsząd słyszy, że przestało to robić wrażenie. Trzeba więc było pójść na prymityw, na naiwność, zagrać nie zawodowo. Do­piero by grozą siało ze sceny, dopiero by przemó­wiła ostra krytyka moral­na i społeczna, jakiej pod­dał José Triana życie rodzinne człowieka! Swoją drogą, nieoczekiwanie bli­sko zabrzmiał tekst sztuki kubańskiego pisarza. To samo można usłyszeć, gdy się otworzy okno na włas­ne warszawskie podwór­ko... W tej zabagnionej, i zapuszczonej, zaniedbanej dziedzinie wychowania ro­dzinnego nie ma się czym chwalić pod żadną długo­ścią i szerokością geogra­ficzną. Wszędzie jest tak samo ponuro, ciemno. Sztu­ka Triany gdyby można było na niej wysiedzieć, gdyby była lepiej wysta­wiona, i gdyby była tro­chę lepiej napisana - mo­głaby spełnić swoje zada­nie, to znaczy potrząsnąć, sumieniami pedagogów i rodziców.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji