Artykuły

Dziwny melanż

"Hysterikon" w reż. Piotra Kruszczyńskiego w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Olgierd Błażewicz w Głosie Wielkopolskim.

Dziwna jest to sztuka, dziwne jest też to przedstawienie. Nieznana jeszcze w Polsce niemiecka autorka Ingrid Lausund, napisała utkaną z luźno powiązanych ze sobą skeczów rzecz sceniczną, rozgrywająca się w supermarkecie.

Napisała ją zapewne z myślą, o tak modnej teraz w teatrze inscenizacji filmowej, a więc operującej jedynym szerokim planem teatralnym jak i mozaikową kompozycją scen i obrazów na maksymalnych zbliżeniach twarzy aktorów na filmowym ekranie. Taka technika w przypadku "Hystericonu", sztuki rozgrywającej się w różnych oddalonych punktach sklepu sprawdzałaby się znakomicie. Ale... jak w takiej sytuacji pokazać wszystko to co rozgrywa się przy kasie, wielce tajemniczego i tak wieloznacznego w swej wymowie Kasjera?

Reżyser polskiej prapremiery "Hystericonu" - Piotr Kruszczyński, potraktował tworzywo literackie bardziej ambitnie. Zdecydował się nadać tej mozaice ludzkich losów szeroki wymiar metaforyczny. To ma być rzecz o ludziach zagubionych w komercyjnym świecie i niemal całkowicie wobec niego bezradnych. I ten zamysł zwłaszcza w pierwszych scenach sprawdza się znakomicie. A przede wszystkim to, że tym Kasjerem, jest nieobecny na scenie sam reżyser, który z balkonu, na żywo komentuje nam bieg zdarzeń, odnosząc się w pierwszych scenach spektaklu wprost do tej konkretnej poznańskiej premierowej publiczności. Ale, ten swoisty melanż stereotypowych zachowań i kwestii, tak typowych dla sklepowych klientów, z prawdziwymi ludzkimi problemami i tragediami, w pewnym momencie staje się mało strawny. To bardzo dziwny spektakl. Zbudowany jest bowiem z wielu bardzo różnych, nie zawsze przystających do siebie, elementów. Niektóre z nich są same w sobie znakomite, jak nowatorska w polskim teatrze scenografia Czecha Jana Polivki, w której to jarmarczne baloniki zastępują towary sklepowe na półkach. Żywe i interesujące aktorsko są też postacie z tej sztuki. Takie jak Kobieta w stroju od Armaniego - Teresy Kwiatkowskiej, Dziewczyną która ma impulsy - Barbary Prokopowicz, Mężczyzna od 98 świętych obrazków - Wojciecha Kalwata czy Stary Mężczyzna - Włodzimierz Kłopocki. Rzecz w tym jednak, że całość budzi wielce ambiwalentne wrażenie. Jak na metaforę ludzkich losów jest zbyt płaska. Odnosi się wrażenie, że reżyser chciał nam więcej powiedzieć, niż autorka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji