Kraków. Sąd nie zgodził się na ekstradycję Romana Polańskiego do USA
Krakowski sąd nie zgodził się na ekstradycję Romana Polańskiego do Stanów Zjednoczonych. Sam reżyser nie stawił się w sądzie, choć jego prawnicy poinformowali, że był w piątek w Krakowie. Według nieoficjalnych informacji Polański o godz. 13 miał odlecieć do Paryża.
W piątek krakowski sąd decydował, czy dopuszczalna jest ekstradycja reżysera Romana Polańskiego do Stanów Zjednoczonych, o co zabiegały tamtejsze władze.
Sąd uznał, że ekstradycja jest niedopuszczalna.
- Ekstradycja wiązałaby się z naruszeniem praw związanych z bezprawnym pozbawieniem Romana Polańskiego wolności i przetrzymywaniem go w warunkach trudnych dla osób w podeszłym wieku - uzasadnił sędzia Dariusz Mazur. Wskazał też na wątpliwości dotyczące rażącego naruszenia zasad postępowania przez amerykańskiego sędziego i prokuratura badającego sprawę w USA.
Sąd zauważył także, że USA zawarto już ugodę w tej sprawie i w jej ramach wyznaczono Polańskiemu karę.
- Obrońcy wykazali, że wniosek o ekstradycję jest bezzasadny - stwierdził sąd.
Sędzia Mazur, uzasadniając decyzję o niedopuszczalności ekstradycji, często odwoływał się do filmu "Roman Polański. Ścigany i pożądany", prezentowanego w czasie jednego z poprzednich posiedzeń.
Na sali nie ma Romana Polańskiego
Wniosek o ekstradycję Polańskiego trafił do Polski na początku tego roku. Amerykanie zwrócili się do Polski o wydanie artysty, gdy zobaczyli reżysera podczas transmisji telewizyjnej z otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich.
Reżyser jest ścigany za uprawianie seksu z nieletnią Samanthą Gailey w 1977 roku w USA. Przed ogłoszeniem wyroku opuścił Stany Zjednoczone w obawie, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej z nim ugody.
Posiedzenie sądu zaczęło się o godz. 9.30. Głównymi punktami były mowy prokuratora i obrońców. Ogłoszenie decyzji nastąpiło o godz. 13.30.
Romana Polańskiego nie było na sali sądowej. Jego obrońcy poinformowali, że znajduje się w Krakowie, ale do sądu nie przyszedł ze względów emocjonalnych.
Po południu pojawiła się informacja, że reżyser odleciał z Polski. Miał być na liście pasażerów samolotu odlatującego o godz. 13 do Paryża. Jednak obrońcy dementują tę informację i zapowiadają, że razem z Polańskim wystąpią na konferencji prasowej o godz. 16 po ogłoszeniu decyzji sądu.
Sprawa Romana Polańskiego: wystąpienie prokurator i obrońcy
Sędzia Dariusz Mazur dołączył do akt sprawy jeszcze opinię prawną dotyczącą skutków ugody zawieranej przez amerykański wymiar sprawiedliwości, raport organizacji Human Rights Watch na temat warunków w więzieniach w USA oraz artykuł Stowarzyszenia Obrońców Amerykańskich o skutkach niedozwolonych kontaktów amerykańskich sędziów z osobami trzecimi sporów.
Prokurator i obrońca o Romanie Polańskim
- Dostrzegamy nieprawidłowości w postępowaniu USA, ale nie zaistniała obligatoryjna przesłanka do odrzucenia wniosku strony amerykańskiej, czyli czyny, za które pan Polański jest ścigany, nie przedawniły się zgodnie z amerykańskim prawem. Mimo że doszło do uchybień ze strony amerykańskiej w postępowaniu, to jednak brak dowodu, by w USA zapadł wyrok rozstrzygający kwestie winy i kary - mówiła podczas posiedzenia prokurator Danuta Bieniarz. I dodała: czyny, za które jest ścigany pan Polański, nie są zagrożone karą śmierci, nie mają charakteru politycznego czy wojskowego. Dlatego też nie ma obawy ograniczania przez Amerykanów praw procesowych oskarżonego czy nieludzkiego traktowania.
- Determinacja USA jest niezrozumiała. Pan Polański nie był szefem kartelu narkotykowego, terrorystą, czy faszystą. Ofiara nie chciała, by trafił do więzienia i to na wniosek jej pełnomocnika doszło do ugody, a uzgodniona kara nie miała przekraczać 90 dni pozbawienia wolności. Tymczasem pan Polański był w sumie pozbawiony wolności już ponad rok - argumentował Jan Olszewski, obrońca reżysera, nawiązując do 42-dniowego pobytu artysty w więzieniu stanowym w Chino, trzymiesięcznego aresztu w Szwajcarii i dziewięciomiesięcznego aresztu domowego w Szwajcarii.
Roman Polański. Ścigany i pożądany
Obrona nie tylko chciała udowodnić, że Roman Polański odbył już karę. Podnosiła też argumenty o poważnych nieprawidłowościach i uchybieniach podczas postępowania w Stanach Zjednoczonych. Dowodem tego ma być m.in. przesłuchanie prokuratora Richarda Gunsona (Amerykanie twierdzą, że nie mają protokołu z tego trzydniowego przesłuchania, choć teoretycznie powinni go przechowywać do czasu zatrzymania sprawcy lub jego śmierci). A ów dokument zdaniem obrony stanowi dowód na naciski i niedozwolone kontakty sędziego Rittenbanda z osobami trzecimi. Transkrypcje jego wypowiedzi zostały zawarte w filmie "Polański. Ścigany i pożądany".
- W sprawie surowego ukarania Romana Polańskiego były naciski mediów i wytyczne amerykańskiego przewodniczącego wydziału karnego dla sędziów. Sędzia Rittenband bał się nadszarpnięcia swojego wizerunku, jeśli dotrzyma warunków ugody - mówił Jerzy Stachowicz, drugi z obrońców.
Zdaniem obrony ekstradycja jest niedopuszczalna, bo w przypadku takich nieprawidłowości naruszałaby ona Europejską Konwencję Praw Człowieka.
Obrona powoływała się też na decyzję Szwajcarów. Ci na wniosek USA aresztowali reżysera w 2009 roku. Spędził trzy miesiące w areszcie i siedem w areszcie domowym. Ostatecznie Szwajcaria odmówiła ekstradycji, uznając, że "nie można wykluczyć błędu we wniosku ekstradycyjnym".
Wniosek o ekstradycję Polańskiego
Nie jest tajemnicą, że artysta od jakiegoś czasu coraz częściej przyjeżdża do Krakowa i Warszawy. Zależy mu na możliwości swobodnego odwiedzania Polski, bo chce pokazać ją swoim dzieciom. Dlatego też nie unikał kontaktu ze śledczymi - umówił się na przesłuchanie w prokuraturze, na które przyszedł z dwoma obrońcami. Śledczy po zbadaniu sprawy stwierdzili, że wydanie filmowca jest możliwe, i skierowali wniosek do sądu o stwierdzenie dopuszczalności ekstradycji.
Jeśli sąd prawomocnie stwierdziłby dopuszczalność ekstradycji, ostateczną decyzję podejmowałby minister sprawiedliwości. Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej na temat sprawy Polańskiego wypowiedział się lider PiS Jarosław Kaczyński. - Niezależnie od tego, czy to jest człowiek zupełnie bez sławy, czy ktoś bardzo wysoko ustawiony w hierarchii społecznej, to prawo jest jedno i musi być w taki sam sposób stosowane - mówił na spotkaniu z wyborcami. I stwierdził wprost, że w Polsce ta zasada jest w tym przypadku łamana. - My ten sposób myślenia całkowicie odrzucamy - podkreślił Kaczyński.
Bardzo ostro już po wyborach wypowiedział się Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości i prokurator generalny w rządzie PiS. - Pan Polański nie może stać ponad prawem. Dlatego uważam, że przyszły minister sprawiedliwości, jeśli przyjdzie mu podejmować taką decyzję i ktokolwiek nim będzie, winien wyrazić zgodę na ekstradycję Polańskiego do Stanów Zjednoczonych - powiedział Ziobro do dziennikarzy w Sejmie.