Artykuły

Kim jest Beckett?

Antoni Libera jest rozmiło­wany w twórczości Becketta. Na nowo przełożył "Czekając na Godota"; premiera (z powodu - koncepcji reżysera) nie spełniła oczekiwań. Ale młody entuzja­sta, jakim jest Libera, dalej pracuje nad dziełami irlandzko-­angielsko-francuskiego autora.

Dziwny to twórca. Uhonoro­wany Nagrodą Nobla, dziś 79-letni, urodzony w Irlandii, wy­chowany we Francji, wielbiciel Joyce'a i Prousta, znawca ma­larstwa, potem autor powieści pisanych po angielsku, mieszka w Paryżu, pisze w 3 językach (także po niemiecku). Można by go określić jako fenomen, "po­granicza", czyli zbliżenia różnych kultur. Od paryskiej pre­miery "Godota" i wystawienia "Szczęśliwych dni" jest uzna­nym reprezentantem awangardy.

Także i teatralnej. Sam reży­seruje swe sztuki, jak Camus (również laureat Nobla i czło­wiek teatru).

Dorobek Becketta jest boga­ty i nierówny. Poza utworami, wyrażającymi niemożność dzia­łania, pisze sztuki eksperymen­talne lub takie, które wyrażają nieodwołalność przemijania, jak "Radosne dni", "Końcówka", "Ostatnia taśma". Ten utwór wystawiony razem z "Komedią" w Teatrze Studio szczególnie wydaje się godny uwagi. Choć autor nie wyrzekał się ani swej osobowości, ani nowatorstwa, nie jest to dramat hermetyczny. Sam tylko główny bohater "Ostatniej taśrny" istnieje na scenie. "Partnerem" jest jego własna młodość i wiek dojrza­ły.

Głównym przedmiotem akcji staje się dawna miłość Krappa, z którą potem zerwał. Dziś, ja­ko starzec, zmęczony i chory, dysponuje dziejami swej dawnej miłości. Cywilizacja współ­czesna, dzięki technice, umożli­wia taką konfrontację. Głos własny, nagrany na taśmę, po­zwala na taki "dialog" człowie­ka dojrzałego i gorzkiego - z własną młodością oraz wie­kiem męskim. U Prousta po­dobną rolę grała siła skojarzeń. Tłumacz sam reżyserował spektakl. Zarazem było to spot­kanie z wielkim aktorem. Ta­deuszem Łomnickim. Już daw­no nie stworzył tak świetnej, pełnej i bogatej postaci. Od pierwszej chwili żyje na scenie i wypełnia całą jej przestrzeń. Podnosi głowę, zamyślony, po chwili ją opuszcza. Ze sceny je­dzenia bananów czyni majster­sztyk. Potem nastawia taśmy (jest ich wiele, z różnych okre­sów). Łomnicki reaguje, cały czas zasłuchany. Mimiką, pół­słówkami, chrząkaniem, pomru­kiwaniem, wyraża wszystko: od żalu i nostalgii po poczucie nie­uchronności.

Tę sztukę poprzedza półgo­dzinne widowisko "Komedia". Jest to popis elektrotechnika, Macieja Popławskiego, który tak wirtuozeryjnie ustawia i zmie­nia światła, że kolejno widzimy same tylko głowy aktorów, pod­czas gdy korpusy pogrążają się w półmroku. Troje aktorów, Tadeusz Łomnicki, Irena Jun i Anna Chodakowska, mają jedy­ne zadanie: w błyskawicznym tempie podawać strzępy roz­mów. Jest, to wiec sztuka cząst­kowa, podobnie jak publikowa­na niedawno przez Liberę, "Ka­tastrofa". Ale tam rysuje się satyra na nowoczesne widowi­ska i poniżenie aktora.

Także i "Komedię" reżysero­wał Antoni Libera. Scenografka Ewa Starowieyska działa przej­mującą pustką przestrzeni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji