Artykuły

Olsztyn. Postępowanie ws. Janusza Kijowskiego umorzone

Komisja dyscyplinarna na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim umorzyła postępowanie dotyczące Janusza Kijowskiego. Wcześniej władze wytknęły mu, że jako wykładowca lekceważył obowiązki służbowe. Zdziwieni studenci mówią o kompromitacji.

Dyrektor Teatru im. Jaracza w Olsztynie przez ponad 10 lat prowadził zajęcia na Wydziale Humanistycznym UWM. Były to zarówno seminaria magisterskie, jak i ćwiczenia oraz wykłady z tematyki związanej z teatrem, filmem czy historią sztuki. 1 kwietnia zrezygnował jednak z pracy na uczelni.

Skarga na wykładowcę

Odejście nie odbyło się w normalnej atmosferze, jak przystało na tak znaną i popularną w mieście osobę. A to dlatego, że w październiku 2014 roku grupa studentów wydziału humanistycznego poskarżyła się, że dyrektor teatru kolejny raz nie przyszedł na zaplanowane z nimi zajęcia. W rozmowach z "Wyborczą Olsztyn" inni studenci potwierdzili spostrzeżenia swoich kolegów, którzy złożyli skargę na wykładowcę.

Efekt był taki, że rzecznik dyscyplinarny UWM zaczął postępowanie wyjaśniające dotyczące tych nieobecności. Uczelnia przekonywała, że to ewenement, bo od lat się nie zdarzyło, by nauczycielowi akademickiemu trzeba było wytknąć lekceważenie obowiązków. Profesor został nawet odsunięty od zajęć ze studentami, a już po jego rozstaniu z UWM rzecznik dyscyplinarny złożył wniosek o karę nagany dla byłego wykładowcy.

Komisja umarza sprawę

Minęły miesiące i poznaliśmy w końcu finał tej sprawy. Uczelniana komisja dyscyplinarna, która zajęła się wnioskiem o naganę, umorzyła postępowanie. Jak się jednak okazuje, w ogóle nie odniosła się merytorycznie do kwestii zgłaszanych nieobecności profesora na zajęciach. Uznała jedynie, że brakuje formalnych na to dowodów. Informacje przekazywane ustnie przez studentów to za mało. - Komisja dyscyplinarna wytknęła nam za to szereg zaniechań i sprzeczności w przebiegu tej sprawy, głównie ze strony władz wydziału humanistycznego, jak również ze strony prorektora, czyli mnie - przyznaje Grzegorz Białuński, prorektor UWM ds. kadr. - Przykładowo, jakoby nie podjęto jakichkolwiek działań mających na celu wyjaśnienie przyczyn niewywiązywania się profesora Kijowskiego ze swoich obowiązków. Poza tym komisja uznała, że skoro przez 14 lat profesor wykonywał dobrze swoje obowiązki, bo nie było na niego oficjalnych skarg, to rzeczywiście tak było.

Nagonka na profesora

Janusz Kijowski stanowczo odrzucił krytykę pod swoim adresem. W rozmowie z "Wyborczą Olsztyn" przypomniał, że w 2012 roku od poprzednich władz uczelni otrzymał odznakę "Zasłużony dla Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie", a jego zdaniem obecne władze rektorskie zaczęły przeciwko niemu nagonkę.

Uniwersytet mógłby się jeszcze od decyzji komisji odwołać, licząc, że wyjaśni się sprawa nieobecności na zajęciach. Ale nie zamierza tego robić. - Tak zdecydował rektor - mówi prof. Białuński. - Uznał, że skoro pan profesor już u nas nie pracuje, to nie będzie dalej drążyć tej sprawy.

Uczelnia uczy się na błędach

Prorektor zapewnia jednocześnie, że ta sprawa będzie dla uczelni nauką na przyszłość. - Co z tego, że niektórzy wiedzieli, że profesor nie prowadzi zajęć, skoro takie sygnały nie były odnotowywane na piśmie i nie można mu było później tego udowodnić. Życie pokazało, że jeśli jakieś sygnały bądź skargi się pojawiają, trzeba je natychmiast formalizować - dodaje prorektor.

Kijowski nie chciał tym razem komentować sprawy. Dodał tylko, że zajmuje się nią teraz jego adwokat.

Informacja na temat umorzenia postępowania nie pozostała bez echa wśród studentów. - To zaskakujące i kompromitujące, że uczelni nie udało się wyciągnąć konsekwencji w sprawie, która nam się wydawała tak ewidentna - podsumował wczoraj jeden z nich.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji