Artykuły

Kalina Jędrusik (1931-1991) - wspomienie

Kalina Jędrusik nigdy nie była osobą wulgarną. To wymysł małych, zazdrosnych ludzi i czasów, w których żyła. Nie była ekshibicjonistką. Wyprzedziła swoją epokę - pisze Witold Sadowy w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Była aktorką niezwykłą. Niepowtarzalną osobowością. W sierpniu przyszłego roku minie 25 lat od dnia, kiedy nas opuściła, ale pamięć o Niej trwa nadal. Zatroszczył się oto m.in. nieoceniony Zbigniew Dzięgiel, reżyser i dziennikarz Teatru Telewizji. To on trzy lata temu powołał wraz z aktorem Maciejem Zakościelnym fundację, otwierając na Żoliborzu przy ul. Krasińskiego 25 Klubokawiarnię "Kalinowe serce". Nazwał ją tak na cześć Kaliny Jędrusik, która mieszkała w pobliżu. Odbywają się tu wieczory artystyczne i spotkania, którym patronuje Kalina. Na ścianach wiszą jej liczne fotografie z różnych okresów życia i przybywają nowe, często nieznane.

Kiedy w latach 50. stawiała pierwsze kroki na scenie, zobaczył Ją Stanisław Dygat. Grała Kamillę w "Nie igra się z miłością" Alfreda de Musseta w gdańskim Teatrze Wybrzeże. Stracił dla Niej głowę. Nie mógł oderwać od Niej wzroku. Wszystkie wieczory spędzał w teatrze. Zakochał się nieprzytomnie. Rozwiódł się z żoną, równie utalentowaną aktorką Dziunią Nawrocką, i oświadczył się Kalinie. Sprowadził Ją do stolicy. W roku 1958 oglądała ją już Warszawa w Teatrze Współczesnym Erwina Axera. Grała Polly w "Operze za trzy grosze" Bertolta Brechta i Kurta Weila w reżyserii Konrada Swinarskiego. Oczarowała publiczność i krytyków. Pisano o Niej peany. Była fascynująca. Identyfikowała się z odtwarzaną postacią. Przeżywała ją głęboko. Spalała się wewnętrznie. Dziś tego rodzaju aktorstwo uważane jest przez "znawców teatru" za rzecz wstydliwą, ale Kalina żyła w innej epoce. Wychowała się wśród wielkich autorytetów. W sztuce aktorskiej prawdę przeżycia uważała za rzecz najważniejszą. A uprawianie zawodu za posłannictwo. Kolejne role Kaliny owiane legendą to Ofelia w "Zamku w Szwecji" Francois Sagana i Rebeka w "Naszym mieście" Thorntona Wildera, a także w sztukach Leona Kruczkowskiego "Pierwszy dzień wolności", Armanda Salacrou "Śmieszna historia" i Jerzego Lutosławskiego "Ostry dyżur".

W 1956 r. zainteresowało się Nią kino. Debiutowała w filmie "Ewa chce spać" u Tadeusza Chmielewskiego. Potem nakręciła mnóstwo innych. Niezapomniane kreacje stworzyła u Andrzeja Wajdy ("Ziemia obiecana") i w NRD-owskim filmie "Hotel Polanów i jego goście", gdzie wcieliła się znakomicie w postać właścicielki hotelu Józefiny Polanów. Występowała w Polskim Radiu i w Teatrze Telewizji. Każde pojawienie się Jej na srebrnym ekranie wywoływało emocje. Począwszy od zachwytów aż po protesty widzów. Oburzonych rzekomo jej prowokującym wyglądem i zachowaniem. Omdlewające powieki, rozchylone zmysłowe usta i śmiały dekolt drażnił zazdrosne żony, a nawet I sekretarza PZPR Władysława Gomułkę, który zarzucił jej wulgarność i "imperialistyczny" sposób grania. Przy tej okazji powoływał się na "socjalistyczną moralność". Z tego też powodu zabroniono Kalinie na dłuższy czas występów w telewizji, ale to wszystko mija się z prawdą. Kalina nigdy nie była osobą wulgarną. To wymysł małych, zazdrosnych ludzi i czasów, w których żyła. Nie była ekshibicjonistką. Wyprzedziła swoją epokę. Była osobą delikatną, ciepłą i wrażliwą. Odważnie wyrażała swoje poglądy. Jeżeli czasem rzucała "mięsem", to raczej śmieszyło, a nie gorszyło otoczenie. Te niby-wulgarne słowa brzmiały w Jej ustach jak u dziecka, które stara się tak podkreślić, że jest dorosłe.

Pracowałem z Kaliną przez kilka lat w Teatrze Rozmaitości u Andrzeja Jareckiego. Poznałem Ją dobrze. Zżyliśmy się. Występowaliśmy w dwóch sztukach. W "Demonie ziemi" Wedekinda i w "Termopilach polskich" Micińskiego, gdzie grała Carycę Katarzynę II. Była uroczą koleżanką i wspaniałym człowiekiem. W "Demonie ziemi" zagrała Lulu z Andrzejem Kopiczyńskim. Sympatią darzył Ją reżyserujący gościnnie to przedstawienie niemiecki reżyser Aleksander Kraft Prinz zu Hohenlohe, który nie znał polskiego. Rozbrajała go każdego ranka, gdy spóźniała się na próbę. Łamaną niemczyzną tłumaczyła mu, że nie może rano wstać, że jest to dla niej koszmarne. Aleksander Kraft uśmiechał się dobrotliwie, patrzył na nią, nie rozumiejąc rzeczywiście ani słowa. Wtedy rzucała "mięsem", zwracając się do mnie: "Przetłumacz mu, k..., proszę, bo widzę, że nic nie rozumie, tylko się uśmiecha". Było to raczej śmieszne, a nie wulgarne w jej ustach.

W czasach strajków "Solidarności" pojechała na Wybrzeże z koncertami dla stoczniowców, a po powrocie, płacząc z radości, relacjonowała nam to, co się tam działo. Lejąc łzy, powtarzała: "Tam dopiero jest Polska". Była osobą dobrą i życzliwą. Kochała ludzi i zwierzęta. W Jej domu było mnóstwo przygarniętych psów i kotów, którymi się opiekowała, mimo że była alergiczką.

W latach 60. i 70. była gwiazdą Kabaretu Starszych Panów i symbolem seksu tamtych czasów. Znakomicie interpretowała piosenki Jerzego Wasowskiego i Jeremiego Przybory: "Na pomoc ginącej miłości", "Pierwszy bal" czy "Do ciebie szlam". Te szlagiery Kaliny nuciła cała Polska.

Była też związana z Narodowym i Komedią na Żoliborzu. Tutaj grała główną rolę w sztuce Trumana Capote'a "Śniadanie u Tiffany'ego". Potem na kilka lat zerwała z teatrem. Występowała tylko na estradzie i w TVP. W latach 70., gdy Teatr Rozmaitości połączył się z STS-em, a na jego czele stanął Andrzej Jarecki, Kalina wróciła na jego prośbę. Zagrała główną rolę w sztuce Janusza Głowackiego "Cudzołóstwo ukarane" na scenie STS-u, a potem w Teatrze Rozmaitości George Sand w sztuce Jarosława Iwaszkiewicza "Lato w Nohant" z Edmundem Fettingiem jako Chopinem i Katarzynę w "Poskromieniu złośnicy" Szekspira. Końcowy okres życia spędziła w Teatrze Polskim u Kazimierza Dejmka. Była w doskonałej formie. Zagrała w "Vatzlavie" i w "Tangu" Sławomira Mrożka. Zmarła nagle 7 sierpnia 1991 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji